niedziela, 19 kwietnia 2015

Kompromitacja na Stadionie Narodowym.Koszty tej imprezy powinien ponieść PZM,a ponieśli kibice!

Nigdy nie byłem zwolennikiem rundy Grand Prix na Stadionie Narodowym.Pisałem o tym w poście z dnia 12.03.2014 r pn.''Żużel na Stadionie Narodowym,to marnotrawienie środków publicznych i kaprys prezesa PZM'' Odpowiedzialność powinni ponieść wszyscy którzy optowali za tym by to warszawka zorganizowała te kompromitujące cały żużlowy świat zawody.Wniosek płynie taki-Warszawa jest nadal żużlową prowincją.Od kiedy zniknął żużel na stadionie Gwardii Warszawa nie ma klimatu do żużla w stolicy,bo teraz to największa sypialnia w Polsce i zbiorowisko''słoików''.Ludzi interesujących się w Warszawie speedwayem jak na lekarstwo,wolą futbol i wyścigi konne.Gdyby nie kibice  klubowi z całej polski to ten stadion w dniu zawodów świeciłby pustkami.Koszty tej kompromitującej polskich działaczy zabawy powinien ponieść prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski,orędownik żużla na Stadionie Narodowym. Pierwszy w historii turniej Grand Prix na Stadionie Narodowym zakończył się blamażem i ogromnym skandalem.Po 12 wyścigach zawody zostały przerwane,a wyniki zaliczone.Oficjalnym powodem był zły stan nawierzchni toru,ale wydaję się że najbardziej do tego przyczynił się brak zapasowej maszyny startowej.Tor przygotowany przez firmę Speed Sport Ole Olsena z Danii,pozostawiał wiele do życzenia.Mnożyły się upadki,a źle działająca taśma startowa,powodowała nerwówkę wśród zawodników,którzy pierwszy raz w historii Grand Prix musieli startować na sygnał zielonego światła.Powodowało to nerwówkę na starcie i powtarzanie wyścigów,nawet tych już zakończonych.Po długiej przerwie i naradzie z jury zawodów,zawodnicy uzgodnili że nie będą dalej rywalizować,na tym dziurawym  rwiącym się torze.Po konsultacjach,gdy już odjechano 12 biegów, bo wtedy organizatorzy zgodnie z regulaminem nie muszą zwracać kasy za bilety,zawody zakończono. Za przygotowanie jednorazowego toru odpowiedzialność w dużej mierze ponosi firma Speed Sport,należąca do Ole Olsena z Danii,wyznaczona jako gwarant jakości przez światową organizację speedwaya FIM.Niestety materiał użyty do układania toru,nie był pierwszej jakości,jak zapewniał Ole Olsen.Gołym okiem było widać że w tym materiale było sporo glinki i tor wyszedł gąbczasty,rwał się na całej długości.Widocznie Duńczyk chciał sobie na nas nieźle zarobić i obniżyć koszty,wcisnął wiec naszym''specom''z PZM,materiał gorszej jakości.Ciekawe czy FIM zabierze koncesje i monopol,na układanie sztucznych torów,Duńczykowi który popsuł święto Tomaszowi Gollobowi i 60 tysiącom kibiców z całej Polski?Tak naprawdę to problemy z torem zaczęły się już w piątek,kiedy to z powodu złego stanu toru odwołano pierwszy oficjalny trening.Prace trwały całą noc,ale jak widać nie przyniosły pożądanego rezultatu,bo w dniu zawodów w sobotę,mnożyły się problemy.Zawody odjechane zostały jak wspomniałem częściowo,by organizatorzy nie musieli zwracać pieniędzy za bilety,bo jak wytłumaczyć fakt,że startowano zawodników na zielone światło,by dojechać do 12 wyścigu,choć już w piątek było wiadomo,że tor nie spełnia wymogów regulaminowych i się posypie? W świat poszła informacja,że Polacy poraz kolejny się skompromitowali i nie będzie istotne to, że w dużej mierze winna jest firma Speed Sport Ole Olsena.Cały świat będzie powtarzał,że Polska to kraj nieudaczników,Nie bez winy jest także sędzia tych zawodów Jim Lawrence,który zrobił z nich cyrk, bo za wszelką ceną i za namową organizatorów chciał dociągnąć do 12 biegu,by ludziom nie oddać kasy.Gdy firma odpowiedzialna z ramienia FIM,za organizację takiej imprezy nie posiada rezerwowej maszyny startowej,to można to uznać za celowe działanie,lub wręcz sabotaż.Jednym słowem było to wyrzucenie pieniędzy sponsorów i podatnika w błoto.Ktoś musi za to ponieść konsekwencje,bo koszt takiej imprezy to około 6 milionów złotych,wyssanych od naiwnych kibiców,przez szefa PZM Andrzeja Witkowskiego.Ole Olsen i jego ekipa nieudaczników,nie powinna juz nigdy otrzymać zlecenia układania torów po takiej kompromitacji.Do akcji powinna wkroczyć prokuratura z urzędu,która powinna zbadać czy działania Ole Olsena były zgodne z polskim Kodeksem Karnym, bowiem mówi on w ''Art 286&1.Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej,doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.Art.288&1. Kto cudzą rzecz niszczy,uszkadza lub czyni ją niezdatną do użytku podlega karze od 3 miesięcy do lat 5'' Ciekawe czy klakier FIM Andrzej Witkowski odważy się skorzystać z prawników i wyegzekwuje,od Ole Olsena,to co nam kibicom się słusznie należy-zwrot kosztów za bilety i poniesione dodatkowe koszty.''Gang Olsena''nie może być nietykalny i czyjaś głowa tym teamie musi spaść.Druga sprawa jeszcze bardziej kompromitująca polskich działaczy,to pożegnanie z cyklem Grand Prix naszego mistrza świata Tomasza Golloba,które na pewno nie tak miało wyglądać.Wprawdzie nikt nie przewidział że zostaną przerwane i zakończą się takim skandalem,ale trzeba było takie pożegnanie zrobić przed zawodami.Tomasza Golloba zamiast całego stadionu,pożegnała garstka najwierniejszych kibiców.Pokłonił się tylko tej garstce,bo reszta kibiców zmarznięta,zdegustowana i znurzona przeciągającymi się zawodami,po prostu uciekła ze stadionu.Gdyby gospodarze widowiska mieli trochę zmysłu organizacyjnego,zrobili by to pożegnanie,tuż przed rozpoczęciem rundy Grand Prix,wtedy oprawa byłaby godna mistrza,a pożegnanie odbyłoby się przy pełnych trybunach.Po zawodach w głosie Tomasza Golloba dało się wyczuć nutkę rozczarowania i zawodu,że za tyle lat startów,utraty zdrowia,kontuzji pożegnano go w tak niegodny sposób.Dyrektor zarządzający z ramienia BSI Paul Bellamy,jak i inni nabrali wody w usta i nie potrafią powiedzieć,kto jest winny tej kompromitacji.PZM wskazuje jako odpowiedzialnego za przygotowanie toru firmę Speed Sport Ole Olsena,ale jak wiadomo od wskazania do skazania droga jest daleka.Trzeba tu brać pod uwagę fakt że firma ta cieszy się poparciem leśnych dziadków z FIM,więc trudno będzie go ukarać ''Dziwny jest ten świat'' jak śpiewał mój idol śp. Czesław Niemen.Jedno jak na razie jest pewne, wizerunek speedwaya w Polsce i w świecie znów ucierpiał. Będzie tak jak z tymi niemieckimi, nazistowskimi obozami koncentracyjnymi. Niektórzy w świecie nadal twierdzą, że skoro były na polskiej ziemi, to nadal wielu niedoinformowanych wierzy, że zakładali je Polacy,a nie Niemcy.Tak będzie i teraz, bo świata nie będzie interesowało, że tor przygotowywał jakiś niechętny Polsce, Duńczyk Ole Olsen,tylko że ta kompromitacja miała miejsce na Stadionie Narodowym w Warszawie, stolicy Polski i taki będzie cel przekazu, zagranicznych agencji prasowych. Moim skromnym zdaniem winnych tej kompromitacji łatwo wskazać. Najważniejszy winowajca to prezes PZM Andrzej Witkowski,pomysłodawca tej wątpliwej imprezy. Na siłę chciał robić żużel w Warszawie,w mieście które nigdy nie pokochało żużla, szczególnie teraz gdy rządzi PO. Problemy są nawet w poszczególnych dzielnicach (Ursynów). Drugim winowajcą tej bezprecedensowej kompromitacji jest Ole Olsen,który kolejny już raz zawala przygotowanie jednorazowego toru. Nie bez winy są sami zawodnicy tego cyrku na dwóch kółkach,bo zamiast bawić się z organizatorami i kibicami w ciuciubabkę, powinni przerwać zawody po 8 biegach lub wcześniej, przynajmniej zwrócono by kibicom kasę za wątpliwej jakości zawody. A tak wspólnie z sędzią Jimem Lawrencem,są do spółki winni tej kompromitacji.Na angielskich torach kangury nie mają obiekcji do toru i jeżdżą w gorszych warunkach.Tu niejaki Batchelor przewrócił się,bo zahaczył o tylne koło innego zawodnika, co było przyczynkiem do przerwania całych zawodów. Myślę że trzeba tym delikatesom zagranicznym ograniczyć, płace w Ekstralidze,do tych z poziomu Anglii,czy Szwecji,wtedy będą lojalni, zaczną szanować polskich pracodawców i nie będą robić szopek z odmową startów, jak na Stadionie Narodowym.Jednym słowem odpowiedzialność ponoszą wszyscy, którzy optowali za tym by to warszawka zorganizowała te zawody,nie bacząc na koszty, zgodnie z powiedzeniem ''Zastaw się a postaw się'' Wiceprezes PZM Michał Sikora coś neśmiało przebąkuje o konsultacjach z prawnikami w związku z fiaskiem organizacyjnym i blamażem, odnośnie złego przygotowania toru,szumnie zapowiadanej i rozreklamowanej we wszystkich mediach żużlowej Grand Prix w Warszawie, ale jak znam życie i obyczaje panujące w żużlowej polskiej rzeczywistości, sprawa Ole Olsena i jego firmy Speed Sport zostanie wyciszona i zamieciona pod  własny dywan przez światową centralę speedwaya FIM,przy pomocy polskich, lojalnych wobec nich a nie kibiców, działaczy najwyższego szczebla w Polsce!  

piątek, 10 kwietnia 2015

Rok karencji? Stowarzyszenie CKM Włókniarz Częstochowa bez licencji warunkowej!

Stowarzyszenie CKM Włókniarz Częstochowa bez licencji na starty w drugiej lidze speedwaya.Polski Związek Motorowy został skutecznie zastraszony przez prawników i Stowarzyszenie ''Metanol'' pod przywództwem Krzysztofa Cegielskiego. Które tak naprawdę zamiast pomóc żużlowcom w odzyskaniu zaległych pieniędzy,tylko im zaszkodziło,bo nie dostaną nic. Zaszkodzili także Stowarzyszeniu CKM Włókniarz,bo wspólnie z byłą spółką Włókniarz S.A,kopali pod nim dołki,skutecznie blokując licencję na jazdę w drugiej lidze żużla,tym samym pozbawiając kibiców przynajmniej przez rok widowiskowego sportu,jakim jest żużel.Choć początkowo były zupełnie inne ustalenia z PZM i GKSŻ.Presja zawodników Grzegorza Walaska,Mirosława Jabłońskiego i ''Metanolu'' była jednak tak silna,że centrala żużla za ich podszeptami,zrobiła sobie pokazówkę na całą Polskę.Z pomocą kreatywnych mediów,to właśnie oni utrącili Stowarzyszenie CKM Włókniarz w staraniach o licencję na starty w drugiej lidze.Nie bez znaczenia jest także pismo w ''odpowiednim momencie'' byłych działaczy znienawidzonej w Częstochowie spółki Włókniarz S.A z jej prezesem''pływakiem'' Dariuszem Śleszyńskim.W piśmie tym  do centrali żużla w Polsce,byli działacze spółki napisali że będą mieć duże kłopoty,ze spłacaniem swoich byłych zawodników,czym pogrzebali szansę Stowarzyszenia CKM Włókniarz, na starty w sezonie 2015.Podejrzewałem ich o to od początku,pisząc o tym na moim blogu.Ci skompromitowani działacze liczyli na pełne zyski z Giełdy Towarowej przy stadionie,ale się przeliczyli bo zyski z niej trafią w inne ręce.Z zawiści więc złożyli ordynarny donos do centrali.Dziwię się że ci cyniczni działacze spółki,którzy przyczynili się do rozwalenia żużla w Częstochowie,nie ponieśli za te wyjątkowo perfidne malwersacje odpowiedzialności karnej.Gdyby ktoś z kibiców roztrwonił taką forsę,już dawno temu oglądałby kwadratowe słońce,prze więzienne kraty.Wszystko zostało zamiecione pod dywan,a sitwa dalej kąsa ludzi którzy odważyli się ratować żużel w Częstochowie.Telenowela pod tytułem''Czy Włókniarz Częstochowa wystartuje w rozgrywkach drugiej ligi''dobiegła końca,choć niestety bez happy-endu.Nastąpił niespodziewany pierwszy w historii,na taką skalę rozbiór zawodników,którzy rozjechali się po wszystkich ligach.Koniec marzeń o wielkim ściganiu.Rok karencji to sporo czasu i wszystko niestety trzeba budować od nowa.Większość zawodników w najbliższej przyszłości na pewno nie wróci do Częstochowy,bo każdy z nich chce się rozwijać i startować w wyższej klasie rozgrywkowej.Budowa nowego zespołu przy braku zaufania,ciągłym podkładaniu sobie''świni'' i braku sponsorów może okazać się trudne.Nie mówiąc o kończącej się kadencji prezesa stowarzyszenia i kolejnym podgryzaniu,by zastąpić go na tym stanowisku.Nie wiadomo jakie będzie miał priorytety nowy prezes.To pozostanie zapewne zagadką do najbliższych wyborów.Sytuacja w klubie jest taka że nawet juniorzy rozjechali się po innych klubach w kraju,bo u progu rozpoczynającej się dopiero kariery,znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. W ich przypadku przerwa w treningach i uniemożliwienie im jazdy w zawodach to katastrofa. Smutne to wszystko ale niestety prawdziwe,bo pamiętam czasy gdy Włókniarz z drugiej ligi nie mógł się wygrzebać przez parę lat.Czy to samo czeka nas teraz? Dodatkowo była spółka S.A która zarządzała Włókniarzem,domaga się od Stowarzyszenia CKM Włókniarz zwrotu maszyn startowych,bron,szyn i uwaga-zapasowego sejnitu.Ja pamiętam że zapasowy sejnit był od czasu gdy toromistrzem w Częstochowie był p.Baszanowski.Jak widać współpraca spólki ze stowarzyszeniem nie jest łatwa.Przypomnę że to są ludzie z Częstochowy,którzy mienią się inteligentami.Innym problemem są dmuchane bandy wokół toru,które także na tym etapie są własnością spółki S.A i stowarzyszenie musiało je od spółki wynająć.Dobrze że przynajmniej  producent tych band monopolista,Tony Briggs zaufał obecnym działaczom stowarzyszenia i przekazał cztery nowe wymienne elementy,a resztę skutecznie naprawił.Licząc że w przyszłości gdy Stowarzyszenie CKM Włókniarz odbije się od dna i gdy poprawi się sytuacja finansowa,zakupi od niego nową bandę.Kłopoty,kłopoty,kłopoty,a pierwsze zawody na częstochowskim torze zaplanowane są na 25 kwietnia,będzie to memoriał im.Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego. W dalszym ciągu uważam że stowarzyszenie w żaden sposób nie jest odpowiedzialne za długi spółki.Zostało jednak wyrolowane przez PZM z powodu nacisków.Wszystko tak naprawdę rozbiło się o punkt,na temat użytkowania częstochowskiego stadionu.Na tej przepychance straciło całe środowisko speedwaya i kibice,którzy gremialnie przychodzili na stadion.W Częstochowie mogliśmy się poszczycić największą frekwencją w Polsce.Dlaczego centrala żużla to zniweczyła? Wielu nieprzychylnych malkontentów i hejterów,poczuło chwilową radość z nieszczęścia Włókniarza a media kreatorzy rzeczywistości miały o czym pisać,zarabiając na tym niezłą kasę.Moja odpowiedź jest dla nich taka''Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku''Wiele renomowanych klubów funkcjonuje na pożyczkach,nawet obecny drużynowy mistrz Polski.Co będzie gdy zmieni się władza polityczna i nie będzie zainteresowana żużlem i polubi np.koszykówkę? A pożyczki spłacać trzeba.Moja rodzina kibicuje Włókniarzowi od początku jego powstania,ja sam już ponad 50 lat i cieszę się że są w Częstochowie ludzie którzy są zaangażowani w ratowanie klubu,choć wiedzą że drużynę czeka roczna karencja i chcą z tym klubem startować od przysłowiowego zera ,pomimo kłód rzucanych im pod nogi.Wracając do licencji,wcale nie było pewności,że porozumienie z Grzegorzem Walaskiem i Mirosławem Jabłońskim,zapewniłoby stowarzyszeniu licencję.Dlatego że PZM wspólnie z GKSŻ,za wszelką cenę szukało pretekstu,by jej nie dać,aby oddalić od siebie zarzuty,dotyczące wymyślenia i wprowadzenia w życie,przez nich właśnie licencji nadzorowanych,które to wprowadziły kluby w spiralę zadłużenia.To właśnie GKSŻ i PZM,tak naprawdę jej nie nadzorowały mając ku temu narzędzia prawne.Co się tyczy zaś byłej spółki S.A,to ich działanie to typowa zawiść środowiskowa.Zamiast odejść z godnością i posypać głowę popiołem,nadal robią szambo,do końca kopiąc dołki.pod stowarzyszeniem,byle dowalić sukcesorom,czyli stowarzyszeniu i osobiście Michałowi Świącikowi i Borysowi Miturskiemu,dla którego ten sezon,miał być nowym otwarciem jako zawodnika.Taka polska mentalność zaściankowa.Gdyby mogli zabraliby jeszcze krzesła z trybun,a sejnit wywieźli do lasu,stadion zaorali,byle drugiemu nic nie dać.Najlepiej dla tej nieodpowiedzialnej spółki byłoby zapewne  by stowarzyszenie rozebrało stadion,przejęty przez tą spółkę od MOSiRu i wybudowało sobie nowy.Niedoczekanie wasze chciwi kapitaliści,tam wielu częstochowian pracowało przy nim społecznie i płaciło cegiełki,gdy was nie było jeszcze na świecie.Wara wam nieudolni kapitaliści z pod znaku spólki S.A na czele z p.Dariuszem Śleszyńskim, od naszego stadionu.Uczciwie rozliczcie się z długów,których narobiliście,zgodnie z powiedzeniem ''Zastaw się a postaw się'' i spłaćcie zawodników,bo nikt według polskiego prawa za darmo nie pracuje.Za pracę należy się uczciwa zapłata,zgodna z kontraktem.Wy się od tego migacie w każdy możliwy sposób,a swoich byłych pracowników- zawodników i wspaniałych  częstochowskich kibiców macie w głębokim poważaniu!