Po kolejnej przegranej zespołu z Częstochowy, na własnym stadionie pojawiło się mnóstwo komentarzy, dotyczących fatalnego przygotowywania toru,na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej.Znam ten tor od dziecka i nie sądzę by był trudny w przygotowaniu.Twierdzę natomiast coś zupełnie przeciwnego.Tor przy Olsztyńskiej można lepić jak plastelinę, bo jest łatwy w przygotowaniu i co ważniejsze w utrzymaniu. Skąd się biorą więc problemy w jego przygotowaniu? Jedną z przyczyn może być brak silnej ręki i za dużo osób,które podejmują w tej kwestii decyzje.Powinniśmy wzmożyć czujność, gdy nowy trener Roman Tajchert mówi- ludzie w klubie przeszkadzali w jego przygotowaniu,na mecz z Tarnowem. Włos się jeży na głowie gdy słyszy się takie stwierdzenia. Czy to aby nie jest sabotowanie pracy trenera? Pytanie na czyje polecenie- prezesa Śleszyńskiego, sponsorów,zawodników,a może ostatnio modnych ''zielonych ludzików'' których mam takie wrażenie ostatnio we Włókniarzu nie brakuje. Coś w tym jest bo będąc przejazdem,wstąpiłem na stadion i byłem świadkiem, jak prezes Dariusz Śleszyński uwijał się na murawie częstochowskiego stadionu i nakazywał polewaczce,znanej z moich zdjęć,ubijać tor przy krawężniku. Czy takie działanie podpowiadają prezesowi Śleszyńskiemu sponsorzy,czy zawodnicy rządzący klubem? Dziwi mnie taki układ w klubie, że prezes musi zajmować się przygotowaniem toru i narzuca tyle co niedawno powołanemu nowemu trenerowi Romanowi Tajchertowi,jak ma wyglądać tor na zawody.Kiedyś we Włókniarzu,tor był o niebo przyczepniejszy, a szarże pod płotem nie należały do rzadkości.Od kiedy Marek Cieślak(krawężniczek)zakończył karierę, we Włókniarzu nie jeździło się przy krawężniczku.Tylko wspaniałe szarże przy pod płotem przynosiły pożądany efekt.Warto w tym miejscu przypomnieć Józka Jarmułę i Sławomira Drabika i ich styl jazdy na częstochowskim torze, by wiedzieć że ubijanie krawężnika służy gościom, a nie zawodnikom z Częstochowy. Gdyby przynajmniej robiono tor,taki jaki przygotowywał Andrzej Puczyński,Włókniarz wygrałby mecze z Zieloną Górą,Toruniem i Gorzowem,a nawet z Tarnowem i to w ciągle zmieniającej się sytuacji kadrowej (kontuzje i odmowa startów niektórych zawodników)Tym sposobem Częstochowa mogłaby być spokojna o ligowy byt.Pomijając nawet fakt że Włókniarz nie jeździł w każdym meczu w pełnym składzie,to spokojnie awansowałby do pierwszej czwórki,gdyby nie fatalne przygotowywanie toru na zawody.Takiej sytuacji nie było od lat,przynajmniej ja takiej nie pamiętam. Czegoś tu nie rozumie,jest w klubie Rada Nadzorcza,która nie zajmuje żadnego stanowiska w tej bulwersującej sprawie.Panie prezesie Śleszyński,lanie wody wyszło z...mody,a wtrącanie się do przygotowania toru,to szczyt arogancji i głupoty. Niech się Pan zajmie tym do czego jest Pan powołany,a przygotowanie toru zostawi fachowcom,którzy się na tym znają.Twierdzę nie bez przyczyny,że jeśli zarząd nie pójdzie po rozum do głowy i nie zatrudni ponownie Andrzeja Puczyńskiego, na ostatnie mecze w Częstochowie,Włókniarz pożegna się z Ekstraligą. Przeszkadzanie w przygotowaniu toru,tym którzy się na tym znają,to wręcz sabotaż i trzeba tę kwestię jak najszybciej wyjaśnić.Trwa przerwa wakacyjna i podczas niej trzeba wyeliminować wszystkie te niedociągnięcia i przeszkody,które wykluczają osiągnięcie dobrego wyniku sportowego.Prezes klubu już się poddał,bo zmienił raptownie zdanie w sprawie walki o play-off,zamiast wzmóc w zawodnikach chęć walki,zniechęca ich do tego swoimi nieprzemyślanymi wypowiedziami,na łamach prasy i różnej maści portalach zajmujących się speedwayem. Postanowił mianowicie tworzyć w Częstochowie widowiska, dla kibiców(o ile po ostatnich wydarzeniach przyjdą jeszcze na stadion),zamiast skupić się na walce o Ekstraligę, lepiej dba o sponsorów niż o własny klub.W Ekstralidze p.prezesie trzeba wziąć pod uwagę jeszcze kilka innych czynników, między innymi ten...kto się komu podłoży w ostatnich kolejkach,gdy będzie już pewny że mu się nie udało,dostać do play-offów,a kombinacji może być naprawdę wiele.Za dużo lat interesuję się żużlem by o tym nie wiedzieć,że niechybnie grozi nam spadek i są kluby które są wręcz zainteresowane by wysadzić Włókniarza z siodła i wywalić go z Ekstraligi.To co robią obecni działacze,to jest działanie na szkodę spółki,którą zarządzają,trzeba tą krecią robotę zastopować.Nie może paru ''gości'' nie znających się na niuansach żużla,rozwalić legendy częstochowskiego żużla,Włókniarza.Nie pomoże nawet nowa miotła w postaci trenera Romana Tajcherta,skoro brak jest najważniejszej i podstawowej rzeczy,dobrej atmosfery w klubie i wśród zawodników,a która siadła z powodów finansowych,Tak się dzieje gdy decydenci próbują bawić się w żużel na kredyt,dla własnych chorych ambicji i popularności.Część działaczy jest utaplana w rozpuście,a na gębach mają wciąż fałszywy uśmiech. Poszły wszystkie konie po twardym częstochowskim betonie a...Włókniarz naprawdę jest w kłopotach i tonie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz