piątek, 5 września 2014

Działacze: Destruktorzy i hipokryci polskiego speedwaya,potrzeba Wam szczerości która zaboli!

Speedway to wspaniały sport, ale otoczka wokół niego,działacze,sędziowie i głupie regulaminy to patologia tego sportu.Ekstraliga jak sama jej nazwa wskazuje, powinna skupiać najlepsze drużyny w Polsce. Najlepsze pod każdym względem- sportowym, ale także organizacyjnym i środkami finansowymi, zapewniającymi ekstraligowy byt przez cały sezon. Jakie budżety miały w tym sezonie niektóre kluby, widzieliśmy po meczach, w których ze względów oszczędnościowych jeździli często sami juniorzy. Karygodne błędy zostały popełnione już na etapie procesu licencyjnego, bo władze Ekstraligi postanowiły ratować za wszelką cenę tonące w długach kluby. Nie zważając na to że zrobiły to kosztem innych klubów, które mają stabilną sytuację finansową. Teraz tak naprawdę solidne rachunki płacą paradoksalnie bogate kluby,wypłacając ogromne punktówki swoim zawodnikom, za mecze z przeciwnikiem, który ma w składzie na mecz samych juniorów. Trzeba zastanowić się jak ma wyglądać Ekstraliga przyszłości,bo to co się teraz  w niej dzieje woła o pomstę do nieba. By ograniczyć budżety, pora stawiać na polskich zawodników, zacznijmy ich wreszcie doceniać. Warto stawiać na swoich wychowanków i polskich jeźdźców, bo są tańsi i mają w sobie trochę patriotyzmu. Trzeba ustawowo ograniczyć budżety klubów, przynajmniej o połowę, by nie było takiej sytuacji, że kibice Włókniarza Częstochowa, którzy pojechali dopingować swój zespół do Zielonej Góry, nie musieli już nigdy wywieszać transparentu z napisem '' Przepraszamy za zarząd'' W wymiarze międzynarodowym, a także krajowym speedway traci zaufanie. Jeśli do tej pory głównie obrywali działacze, na różnych szczeblach, tak teraz w kolana strzelają sobie nawet zawodnicy,podpisując wirtualne kontrakty wierząc tym szalonym prezesom. Starzy kibice są już zmęczeni polskim speedwayem, a młodzi wogóle nie rozumią jego sensu,ze względu na niejasne przepisy, z których interpretacją mają problem nawet sędziowie. Do żużla wkroczył doping i pijaństwo, pojawiły się  oskarżenia o spółdzielnie  ustawianie play-offów. Oj dzieje się, dzieje. Nastał czas całkowitego braku szacunku i zaufania. Nie widzę jednak żadnej nadziei na poprawę tego stanu rzeczy. Tylko refleksja nad tym co się działo w tym sezonie, może doprowadzić do jakiegoś kompromisu, ale tego trzeba naprawdę chcieć.Nie widzę jednak szansy na poprawę w polskim speedwayu,bo działaczom brak jest zdrowego rozsądku,na każdym kroku  ich działalności widać za to patologię. Najbardziej narzekają ci działacze, którzy z premedytacją pchają żużel w otchłań niebytu, marazmu i kombinatorstwa. Bezczelnie kombinują, prowadząc kluby na kredyt, na zewnątrz zaś podnoszą raban, jacy to oni wspaniałomyślni,szczerzy i szlachetni. Robią jednak tylko dobrą minę do bardzo złej gry. Podtrzymują przy życiu upadłe kluby, by nie robić złego wrażenia na kibicach i nie przekazać im smutnej wiadomości,że tak naprawdę ich ukochany klub trzeba postawić w stan upadłości. Boją się wywiezienia na taczkach i obiecują kibicom ciągle nowe gruszki na wierzbie. Każdy tonący prezes brzytwy się złapie, by choć trochę przedłużyć agonię klubu i być dłużej przy klubowym korycie. W obliczu tak trudnej sytuacji, powinni wspiąć się na wyżyny uczciwości i zadać sobie pytanie. Czy warto za każdą cenę zadłużać swoje kluby, aby dać prace bardzo kosztownym stranieri (zawodnikom zagranicznym)skoro z powodu braku zatrudnienia, kończy karierę wielu polskich zawodników,przydatnych dla drużyny.Często kończą kariery z powodów finansowych,gdyż nie mogąc się załapać do składu, nie mają środków na drogi sprzęt.Większość prezesów i działaczy różnego szczebla, straciła resztki przyzwoitości, odpowiedzialności za klub i uczciwości wobec zawodników, obiecując im to czego spełnić nie mogą. Zaślepiła ich mamona i pogoń za popularnością w mediach. Z pełną premedytacją dają zawodnikom zagranicznym angaż, wiedząc z góry że nie są w stanie wywiązać się ze zobowiązań wobec nich. Brną jednak w ten ślepy zaułek obiecanek, ze względu na presję,zarządów i kibiców, a także mediów. Trzeba koniecznie zmienić regulaminy, tak by pozbawić tych nieuczciwych działaczy takich zapędów i ''wyścigów zbrojeń'' i dalszego zadłużania. W sposób taki by beniaminek, nie stał na z góry przegranej pozycji i by nie mógł awansować mając długi. Mówią o tych sprawach różni eksperci od wielu lat, ale centrala żużla jest głucha jak pień i nie robi nic w tym kierunku, by uregulować ten problem przepisami, by nie było pokusy kombinacji. Dotąd dopóki będzie ciśnienie na wynik i nakręcanie tej karuzeli przez działaczy i kręcących się wokół nich sponsorów i polityków, trudno będzie się w tej kwestii porozumieć. Hipokryzja prezesów i działaczy jest w tym sezonie porażająca. Na każdy kroku panuje, arogancja i bylejakość,brak profesjonalizmu, a w strukturach żużla pokutuje pogląd że jakoś to będzie. Brak w klubach jakiejkolwiek personalnej odpowiedzialności (ilu już prezesów zmienił Włókniarz) , a żaden z nich nie poniósł konsekwencji, swej haniebnej działalności i wpędzenia klubu w długi. Centrala żużla daje przyzwolenie na różne kombinacje i machlojki,a na zewnątrz udaje zatroskaną o polski speedway, który jest już w agonii. W polskim żużlu można zmienić szyld pod jakim klub startuje w przypadku spadku do niższej klasy (nie biorąc odpowiedzialności za poprzedników) .Można także zmusić żużlowców do podpisania upadłości układowej, strasząc ich,że jak tego nie zrobią, to nie dostaną żadnych zarobionych uczciwie na torze pieniędzy. Gdy już podpiszą taki cyrograf, kluby mają wiele lat na ich spłatę i to tylko części tej kwoty. Czasem bywa tak że zawodnik już dawno zakończył karierę (z różnych przyczyn), a klub mu jeszcze zalega pieniądze,bo takie zaległości są rozkładane na wiele lat. To jest chora sytuacja,przecież za wykonaną pracę należy się zapłata,a zawodnik jest pracownikiem najemnym. Dlaczego w tym wypadku nie działa kodeks pracy i kodeks cywilny? To pytanie trzeba zadać centrali, a szczególnie Polskiemu Związkowi Motorowemu.Ciekawe czy panowie z centrali też czekali by na swoje wypłaty,przez parę lat? Tak właśnie kręci się ten cyrk na dwóch kółkach. Ważne by znalazł się ktoś odważny, stojący ponad tym wszystkim,by przeciął tą patologię i zdusił w zarodku to pospolite polskie dziadostwo, kombinatorstwo i zapobiegł degrengoladzie i rozkładowi żużla w Polsce. Decydenci tylko nie śpiewajcie nam że'' Nic się nie stało'' bo się stało. Takiej hucpy jeszcze w polskim speedway nie było, żeby wygrywać mecz i tracić ogromne pieniądze, za punktówkę, bo przeciwnicy jadą juniorami tuż po licencji. To Wy jesteście temu winni -działacze,wasza to zasługa,że ta degrengolada nadal postępuje, a w Ekstralidze tak na dobrą sprawę są tylko trzy kluby które mogą w niej startować,cała reszta jest dopuszczona warunkowo. Przyszły sezon powinien być przełomowy,musi być sezonem prawdy dla polskiego żużla,ale bez programu naprawczego zainicjowanego, przez gremia centralne tej prawdy nie doświadczymy. Kibice nie dadzą się już nabrać na kłamstwa i obiecanki i przestaną chodzić na mecze,co będzie skutkować mizernymi wpływami do klubowych kas. Zastanawia jedno, czy w obliczu tych ogromnych długów z którymi boryka się część klubów, znajdzie się zespół z I ligi, który będzie chciał awansować do Ekstraligi. Gdańsk bez kasy, Grudziądz nie ma infrastruktury, Polonia Bydgoszcz ledwo przędzie i ma sporo długów,Rybnik chyba jeszcze nie dorósł,przynajmniej z tymi zawodnikami,trzeba by wymienić pół składu. Pozostaje Łódź, ale nie jestem pewien czy p.Skrzydlewski bez pomocy miasta jest gotów wyłożyć swoje pieniądze, na Ekstraligę, by za rok spaść z hukiem do tej samej klasy rozgrywkowej. Nie będzie przecież swoich ciężko zarobionych pieniędzy wyrzucał w błoto,bo to jest biznes, a nie zabawa. Beniaminek chcąc się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej, nie może awansować do niej z długami, jak to miało miejsce w przypadku Gdańska,gdzie pewien pan przez rok miał darmową reklamę. Jeśli włodarze polskiego żużla powtórzą wariant tegoroczny- Ekstraliga nie będzie jeździć w pełnym składzie. W profesjonalnym sporcie powinni pracować ludzie którzy rozumią,że pieniądze muszą być wypłacane zawodnikom na bieżąco, a klub musi działać jak klasyczne przedsiębiorstwo. Kto tego nie rozumie, nie powinien zajmować się sportem. Parafrazując kibiców Legii Warszawa, którzy na stadionie wywiesili baner, ze sławetną świnią, należy stwierdzić to samo- dla działaczy żużel nie ma żadnego znaczenia, liczą się tylko pieniądze. Nie ma się co dziwić,jeden z działaczy centrali żużlowej,zaczynał swoją karierę pod dworcem poznańskim,jako taksówkarz,przewijał się także przez sławetne systemy argentyńskie, aż po kibica żużla wchodzącego nań na lewych akredytacjach. Nic dziwnego że osoby z takimi ''kompetencjami'' położyły w bardzo krótkim czasie polski żużel na łopatki. To kółko wzajemnej adoracji, sługusy wyższych instancji i typowi karierowicze.Rzecznik jednej z tych instytucji zajmującej się speedwayem, to typowy zakłamany kreator rzeczywistości,a teraz klakier udający znawcę żużla,gdyż ma nieograniczony dostęp do materiałów archiwalnych w GKSŻ I PZM,a także  w pewnej gazecie do której pisze felietony(punkt widzenia zależy od punktu siedzenia),by wydoić wierszówkę.Kibic gdyby miał dostęp do archiwów, zapędziłby takiego dziennikarza kreatora w kozi róg. Zamiast wziąć się za regulaminy panowie prowadzą polemikę z osobami które ich gdzieś zaczepią słownie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz