wtorek, 3 czerwca 2014

Walasek zdradził 18 tysięcy częstochowskich kibiców!

Nigdy nie uwierzę w to, że zawodnik tej klasy co Grzegorz Walasek, nie potrafi dopasować się do dobrze znanego sobie toru w Częstochowie, żeby zdobyć w meczu przynajmniej 6 punktów meczowych. Z tego tajemniczego, zakamuflowanego wywiadu, na antenie stacji NC+ wynikało, że w tym dniu chyba najbardziej mu chodzi o pieniądze, a nie o dobro klubu sportowego Włókniarz. Z powodu wiadomych zawirowań, ze sponsorem postanowił wzorem Griszy Łaguty ukarać klub, tylko w sposób bardziej zawoalowany i chytry, zamykając bez powodu gaz we wszystkich biegach w których dane mu było jechać. Gdy podpisywał umowę na starty w Częstochowie wiedział, że parafuje ją ze sponsorem, a nie z klubem. Właśnie do owego sponsora powinien mieć pretensję, skoro połaszczył się na 1 milion od niego i zdecydował się na starty we Włókniarzu. Jednak postanowił zemścić się na klubie i wymóc jakieś działanie, by ten wpłynął na sponsora. Podobne ''psie muchy'' miał na koniec sezonu w Rzeszowie, skąd odszedł, w niezbyt przyjaznej atmosferze. Jeździł już w przeszłości we Włókniarzu,i wtedy również nie obyło się bez problemów,z powodu jego trudnego charakteru, były z nim pewne perturbacje.Tak nie powinien się zachowywać były mistrz Polski,który to po nie sięgnął na tym właśnie,bardzo sobie znanym stadionie.To jak się zachował w meczu z Unibaksem, stawia go w niezbyt zręcznej sytuacji wobec tych tysięcy kibiców,którzy przyszli na częstochowski stadion by oglądać w akcji swojego idola. Idol ich zawiódł i miał ich w głębokim poważaniu.Patrząc z perspektywy czasu na ten mecz,stwierdzam że można go było bez problemów wygrać.Zawodnicy z Torunia Tomasz Gollob i Chris Holder,jechali w tym meczu nadzwyczaj słabo,żeby nie powiedzieć tragicznie i w związku z ich niedyspozycją,można śmiało było upatrywać więc wygranej Włókniarza. Jak wiadomo nie wykorzystane sytuacje się mszczą i tak właśnie stało się w tym przypadku.Zawodnicy najemni, z dwoma wyjątkami podeszli do meczu lekceważąco, a najdziwniejszą rzeczą było to, że junior Artur Czaja potrafił dostosować się do toru już po pierwszym biegu,a doświadczeni zawodnicy nie potrafili tego zrobić przez cały mecz.Tak sobie teraz myślę że gdyby za Walaska w tym meczu pojechał Mirek Jabłoński,mecz byłby wygrany,ale do tego trzeba mieć trenerskiego nosa.Jabłoński na pewno przywiózł by te 6 brakujących punktów,co dawało by wygraną Włókniarzowi.Walasek to w swojej zewnętrznej łagodności,uparty gość i już parę razy miał scysję z sędziami i działaczami,trzeba sięgnąć tylko do archiwów,by się o tym przekonać.Już podczas sławetnego wywiadu podczas meczu,można było się zorientować,o co tak naprawdę mu chodzi.Mówił w sposób zakamuflowany by nie narazić się na karę ze strony klubu i Ekstraligi,ale swoje powiedział.Szkoda tylko że te pretensje artykułował dopiero podczas meczu i w sposób niegodny sportowca.Postawił na szali pazerność nad dobrem klubu w którym w przeszłości zdobył jedyny,jak dotąd tytuł mistrza Polski.Wolał wybrać walkę z klubem o pieniądze,choć miał wybór,nie pojechać w tym meczu i dać szansę na wykazanie się Mirosławowi Jabłońskiemu,ustępując mu miejsca w składzie.To haniebna gra i w przypadku sportowca stawia go w gronie tych zachłannych najemników,dla których dobro klubu liczy się najmniej.Uważam że w tym dniu dla Walaska ważniejsze od tych kilku tysięcy kibiców na trybunach,było jego własne konto.W perspektywie czasu z powodu fatalnego zarządzania poprzedników,zabraknie miejsca w składzie dla kilku,z powodu wielkiej zachłanności zawodników,którzy patrzą tylko na czubek własnego nosa.Walasek w tym meczu,w żadnym z biegów nic nie pokazał,bo jechał jakby połknął całe opakowanie Relanium,bez żadnej werwy przynależnej żużlowcowi..W pierwszym biegu tych zawodów-widowiskowa taśma i jeszcze dziwniejszy protest,gdyż jego zdaniem niewidoczne bo odwrócone było zielone światło,dziwnym trafem inni zawodnicy nie protestowali.Gdy już chciał protestować,to niewidoczne światło zielone powinien zgłosić sędziemu przed rozpoczęciem biegu,a nie po jego zakończeniu.Widocznie był na lekach uspokajających i miał opóźnioną reakcję,bo w innym biegu dał się objechać juniorowi Przedpełskiemu,jak adept szkółki żużlowej.Trzeci start to...teatralny defekt.Po tym meczu i wywiadzie jakiego udzielił telewizji NC+,dając do zrozumienia że z finansami klubu nie jest najlepiej,powinien zakończyć sezon w barwach Włókniarza.Przecież o kłopotach klubu wiedział na długo przed meczem a mimo to zdecydował się na start,więc powinien dla jego dobra zrobić wszystko co w jego mocy by zdobyć jak najwięcej punktów.Jeśli miał jakieś pretensje to powinien zrobić miejsce dla Mirosława Jabłońskiego,który na pewno nie jest tak pazerny i wkłada sporo serca w walkę na torze,pomimo że zarabia dużo mniej od Grzegorza Walaska.Nie ma co się cackać,jeśli ktoś nie chce zarabiać pieniędzy,które leżą na torze,powinien być odstawiony na bocznicę.Wydanie na tego chimerycznego zawodnika kwoty około 1 miliona złotych,pozwoliłoby na spłatę innych zawodników i spokojniejszy byt klubowi.Działacze powinni odpuścić ten sezon by raczej wyjść z długów i nie mnożyć następnych,bo o medalu nie ma i tak co marzyć bo nie ma wyników,no chyba że stałby się cud pod Jasną Górą.Za marzenia trzeba czasem drogo zapłacić,czasem się wydaję że już je złapaliśmy,a one pryskają niestety jak bańka mydlana.Klubowi tymi działaniami zepsuto dobrą opinię i coraz trudniej będzie teraz o sponsorów i co najważniejsze-spokój w drużynie.Nie chce mi się już czytać i słuchać tych bzdur wypowiadanych,przez byłego rzecznika klubu,a obecnie menedżera Jarosława Dymka i mam nadzieję że razem z trenerem Żyto szybko pożegnają się z klubem,a przynajmniej jeden z nich. Podczas nieszczęsnego meczu z Unibaksem popełnili kilka błędów taktycznych,a tor był inny na treningu,niż na zawodach co wybiło zawodników z rytmu na początku meczu.Czyja to wina?Czy nie czasem duetu Dymek-Żyto?Jeszcze jeden szczegół tego meczu nie umknął mojej uwadze,Wojciech Stępniewski szef Ekstraligi i Sławomir Kryjom,który przypominam z powodu kary zawieszenia,nie ma prawa przebywać w parkingu,udali się do wieżyczki sędziowskiej,a później naciskali na sędziego by zarządził ubijanie toru.Chcę by Ekstraliga ten fakt wyjaśniła.Czy obecność Wojciech Stępniewskiego w wieżyczce sędziowskiej miała wpływ na podejmowane decyzje,przez sędziego Demskiego i nie była naciskiem w sprawie przygotowania toru ze strony szefa Ekstraligi. Bo po tej rozmowie sędzia Demski zarządził ubijanie toru i prace agrarne.Do pracy sędziego także można mieć sporo pretensji: między innymi za wykluczenie Rafała Malczewskiego w drugim biegu dnia i zwlekanie z podjęciem decyzji. Czy sędzia w czasie meczu się z kimś konsultował.że nie mógł podjąć szybko takiej prostej dezyzji? Nie był w tym dniu suwerenem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz