niedziela, 3 listopada 2013

Szaleństwo i odwaga-Józef Jarmuła kolorowy ptak żużla!


Żużlowcem który niezwykle kolorowo zapisał się na kartach historii częstochowskiego Włókniarza, był JÓZEF JARMUŁA (zwany w Częstochowie Szalonym Józkiem) Był w tamtych bardzo siermiężnych czasach,niewątpliwie jednym z największych SHOWMANÓW,na żużlowych torach w Polsce. Ludzie go kochali,szczególnie płeć piękna, u której miał niezwykle''branie''. Wielokrotnie bylem tego świadkiem. Miał swego czasu samochód marki''Warszawa''identyczny jak mój. Nawet kolor miał taki sam. Często wymienialiśmy uwagi na temat tego cudu techniki tamtych lat. Szczególnie(tu mrugnę okiem) wytrzymalość i przestronność. Józek był żużlowcem magicznym. Niektórzy kibice w Częstochowie przychodzili na stadion tylko i wyłącznie dla JÓZKA i jego widowiskowej jazdy. Gdy dowiadywali się ze Józek,zawalił i nie przyjedzie opuszczali stadion. Nieważny byl wynik meczu i z jaka drużyna Włókniarz się spotyka w tym dniu. Ważna była obecność na zawodach''Szalonego Jozka'' Dla niego przychodzili,jego kochali,choć w tamtych czasach jeździli we Włókniarzu znani i cenieni zawodnicy. To Józek był ponad wszystko.Gdy odchodził z Włókniarza, to czułem ze kończy się jakaś epoka w częstochowskim żużlu, epoka wspaniałego jeźdźca, człowieka dżentelmena. Jakiś smutek ogarnął wszystkich tych którzy kochali jego jazdę,jego widowiskowy styl, odwagę i prostolinijność. Józek byl prawdziwym ASEM w tali kart każdego trenera. Jeźdźcem z kosmosu o którym w częstochowskich domach rozmawia się do dziś,przekazując młodemu pokoleniu,jego dokonania. Magia i aura jaka potrafił roztaczać ten człowiek w Częstochowie jest zagadka,dla znawców żużla i zwykłych kibiców. Miał tez Józek wrogów,byli nimi SĘDZIOWIE. Nie lubili jak to w komunie bywało jego showmańskich wygłupów i z tego powodu byl często wykluczany. Czasem za jakieś BŁAHE,przewinienia,które dziś byłyby gratka dla kibiców,wtedy urastały do miana afery i zasługiwały(według sędziów) na potępienie. Chyba godziły w ichni socjalizm,taki na pokaz. Malo tego niektórzy usłużni dziennikarze tamtego systemu,robili z niego brutala,na zamówienie polityczne,co było oczywista nieprawda i manipulacja. Ta powszechna nagonka na Józka,była nie do zniesienia,dla człowieka który go znal osobiście. Można ja tylko porównać do nagonki na CZESŁAWA NIEMENA,o to ze rzekomo zdjął spodnie na koncercie w Radomsku. Co było jak się po latach okazało wymyśloną historyjka pewnego dziennikarzyny mieniącego się wtedy mianem wybitnego. NIEMEN byl wtedy bardzo popularny i władza się go zaczęła bać,  Nie wiedziała władzuchna co ma począć,czy odciągnąć NIEMENA od młodzieży,czy młodzież od NIEMENA. Kombinowała wiec na wszystkie sposoby jak go upokorzyć,pogrążyć. Można to śmiało porównać do hucpy jaka robiono Józkowi Jarmule. Bronił go często na lamach ówczesnej prasy wspaniały żużlowiec gorzowskiej Stali nieżyjący już Edziu Jancarz-mówił zawsze ze sędziowie mylą jego OFENSYWNA,jazdę z brutalnością. Widziałem setki razy na torze Józka i mogę jednoznacznie stwierdzić ze rzadko przekraczał zasady fair play(no chyba ze w ferworze walki). JÓZEK byl zawodnikiem niezwykle walecznym. Miał słabe starty,stad później piękna szalona walka na dystansie by dogonić a co najważniejsze przegonić przeciwnika. Do ostatnich sekund trwania biegu nękał przeciwnika atakami. Jego opanowanie motocykla,było podobne do tego jakie posiada Tomasz Gollob i bylo u niego cecha wrodzona. Popełniał  tez błędy,najczęstszy to ten ze a wszelka cenę chciał wygrywać. Odkręcał gaz do końca. W jeździe na żużlu często jednak trzeba umiejętnie operować manetka gazu,by wykorzystać niewielka przyczepność nawierzchni. Józek miał zupełnie inna technikę otwierał przepustnicę do oporu na maksa,stad słabe starty nadrabiał wręcz cyrkowa jazda i niebywałą odwaga na dystansie. Kto chodził na stadion dobrze wie,ze w drugim wirażu wręcz odbijał się od betonu tuz przy bandzie,prostował motocykl który w tym momencie niesamowicie przyspieszał. Jakby ktoś go wystrzelił z katapulty. Przeciwnicy byli często zdezorientowani,jak to się stało ze Józek jest już z przodu. Potrafił atakować z każdej pozycji i za to go ceniłem. Myśle ze niektórzy zawodnicy z krajowej czołówki na dźwięk jego nazwiska tracili rezon i pewność siebie,a czasem animusz do dalszej walki. Mial kondycje waleczność i niepowtarzalny styl trudny do podrobienia. Gdyby wtedy decydenci żużla puścili go do Anglii,gdzie widowiskowość jazdy jest ceniona na pewno zrobiłby karierę światową. Józek dwa razy probował zaczynać karierę i zdobyć licencje.Pierwszy raz próbował w 1958 r. Niestety nieskutecznie bo wcielono go w tzw. kamasze,czyli do wojska.Zdobył ja dopiero 7 lat później na torze w Rybniku. Przez parę pierwszych lat startował w Śląsku Świętochlowice. Do Włókniarza przyszedł dopiero w roku 1974,w roku w którym Włókniarz wywalczył tytuł Drużynowego Mistrza Polski(ale to była paczka)Zdobył także 2 tytuły wicemistrzowskie. Był także członkiem kadry narodowej,ale(tu uwaga startował tylko na terenie Polski) za kare ze miał swoje zdanie i jego się trzymał. Mial charakter i za to go ceniłem. W barwach Wlokniarza zdobył ponad 1000 pkt. Józek 6 razy byl finalista IMP na żużlu,najbliżej medalu byl w 1975 r na torze w Częstochowie,zajął 4 miejsce.W 1969 w Rybniku byl 6 ty,w 1972 r także w Rybniku byl 10 ty,w 1974 w Gorzowie byl 12 ty w 1977 tez w Gorzowie byl 6 ty i w 1980 r w Lesznie byl 15 ty.  Dwa razy startował w Złotym Kasku w 1970 r zajął 8 miejsce a rok pozniej w 1971 byl 12 ty. Niestety w 1981 r został przez klub zawieszony w prawach zawodnika. To zawieszenie bylo z różnych przyczyn dziś byśmy powiedzieli ze politycznych,ale także za jego niesubordynację,nie dotrzymywanie terminów,spóźnianie się i niestawiennictwo na zawodach.. Słabej postawy całej drużyny i spadku do II LIGI. Winnych bylo wielu a kare jak zwykle poniósł JÓZEK. Został zawieszony na 1,5 roku. Prezes którym wtedy byl Pan Zdzisław Jałowiecki(kiedyś trener i zawodnik) nie chciał Józkowi skrócić kary,zresztą zarząd optował za tym samym rozwiaząniem. Taki byl Józek kolorowy ptak polskiego żużla. Próbował wprawdzie powrócić do zuzla  w 1983 r w barwach Śląska Świętochlowice,ale klub wtedy nie prosperował dobrze,brakowało pieniędzy na dobry sprzęt. Wtedy zakończył czynne uprawianie zuzla. Potem przeszedł na emeryturę.  Czasem startował w turniejach pokazowych oldbojów. Widziałem się z nim na jednym takim,zorganizowanym w Częstochowie i na innych takich pokazach min. organizowanym przez SQRE,czyli Adama Skórnickiego . JÓZEK oddaje się drugiej pasji po zuzlu,jak na kolorowego ptaka przystało- motolotniarstwu. Zawsze będzie mi się kojarzył z nieodłącznym kominiarskim CYLINDREM,na głowie. Taka właśnie fotografia z jego podpisem jest w moim posiadaniu. Jest niezapomniana pamiątka po'' Szalonym Jozku'' w Częstochowie. Człowieku którego kochały tłumy. JÓZEK,życzę Ci zdrowia i pięknych widoków z Twojej MOTOLOTNI!Bo wbrew pozorom jego pierwszą miłością było latanie i skoki spadochronowe.Bakcyla do latania złapał w wojskach powietrzno-desantowych,do których go wcielono.Jego historia mogła by być opowieścią,ciekawą dla kogoś kto ma żyłkę filmowca.Urodzony na Węgrzech żużlowiec,który z rodzicami osiedlił się na tak zwanych ziemiach odzyskanych,zasługuje by jego barwne życie,udokumentować dla pokoleń kibiców,którzy o nim tylko słyszeli i dla tych którzy go znali i podziwiali na polskich stadionach.Lubię ludzi z pasją.Przy nich nigdy nie można się nudzić.Do takich ludzi należy Józek Jarmuła,żużlowiec i pilot,kolorowy ptak polskiego żużla i motolotniarstwa,którego uwielbiały w Częstochowie tłumy kibiców! Józiu bardzo dziękujemy!!!













2 komentarze:

  1. W zupelnosci popieram autora i zycze PANU JOZKOWI zdrowia i pomyslnosci i tego ze o Panu nie zapommimy pozdrawiam wieslaw

    OdpowiedzUsuń
  2. Do jednostki powietrzno-desantowej pan Jozef trafil miedzy innymi a może przede wszystkim dlatego,ze przed poborem przeszedł szkolenie szybowcowe i spadachroniarskie.Bledna jest zatem teza,ze lotnictwem zainteresowala go armia.

    OdpowiedzUsuń