Kiedy wchodziliśmy w XXI wiek,w nowe tysiąclecie w żużlu,wiele sobie po nim obiecywaliśmy.W polskim zuzlu wprowadzano wtedy wielkie jak się nam wydawało reformy. Kluby zaczeły używać magicznych literek,mało wtedy jeszcze w środowisku żużlowym znane SSA. Wraz z tymi literkami przybrały postać spółek akcyjnych. Choć jak na owe czasy był to twór malo znany,bylem pełen optymizmu i zapału. Po latach okazuje sie jednak ze na wyrost. Bo definicja''liga profesjonalna''to nadal pomysł i twór dla naiwniaków. Szumne zapowiedzi programowe,statutowe sporowadzały jak zawsze do jednego. Do pełnej kontroli nad klubami,by pobierać od nich niemałe pieniądze przez PZM. Sytuacja jeszcze bardziej mnie zdumiała gdy w tym roku wprowadzono Regulamin Finansowy,na którego wszyscy psioczą. Wraz z wprowadzeniem spolek prezesi mieli mowić jednym głosem i działać dla dobra wspólnego,dla dobra żużla w Polsce. Jak to wygląda w rzeczywistości widać gołym okiem. Po co było zmieniać coś co sie sprawdziło i przyniosło niezły skutek w postaci,wyrównanych i ciekawych,widowiskowych meczy. Wystarczy choć trochę interesować sie żużlem by wiedzieć ze po wprowadzeniu powyższego regulaminu,i zniesienia KSM nadal bedą niesnaski i utyskiwania,ze w niektórych przypadkach beda mecze do tzw.jednej bramki a wyniki beda oscylować w okolicach 60-30- tu. Podstawowym założeniem reformy, byl fakt ze żużel w Polsce byl i jest stanowczo za drogi. Co z tego skoro nadal drepczemy w miejscu i wprowadzenie tej reformy u progu nowego tysiąclecia nic nie dało. Czy działacze wprowadzajac wtedy ta reformę mieli na myśli siebie czy zawodników,czy dobro polskiego zuzla trudno dziś dociec. Zawsze mnie interesowało jak decydenci wycenia narażanie własnego życia,zdrowia,czy połamanych kości zawodnika? Miało być obowiązkowe,szumnie zresztą zapowiadane wprowadzenie ubezpieczenia. Cóż tego wyszło wiemy. W ciągu tych paru lat, zamiast poprawić i udoskonalać tak przepisy,by ulatwiały życie sportowe zawodnikom, ciągle je utrudniano. Poprzez wprowadzanie, zupełnie niepotrzebnych nowinek technicznych, w postaci znienawidzonych,zabijających zuzel i powodujących mnóstwo kontuzji TŁUMIKÓW. W bardzo dużym stopniu podrażajacych koszty uprawiania tego niebezpiecznego sportu. Kariera w żużlu jest przeważnie krotka i ryzykowna. Tylko wyjątki mogą poszczycić sie jazda bez kontuzji i urazów. Bez ubezpieczenia zawodnik jest pozostawiony sam sobie. Często na długotrwałe leczenie musi zbierać pieniądze sam,bo kluby zostawiają ich na pastwę losu,jako nikomu niepotrzebny balast. Trzeba to koniecznie zmienić,bo od paru lat prezesi opowiadają o tym wyłacznie bajki. Dla zagranicznych zawodnikow Polska to żużlowa ŻYŁA złota,z której finasują sobie starty także w turniejach Grand Prix,DPS,czy w innych ligach zagranicznych. Trzeba wprowadzić przepis który by ich rozliczał z tych przedsezonowych zaliczek. Te niebotyczne kontrakty niektórych zawodnikow potrafią rozbić budżet klubu i doprowadzić do jego upadlości,a w konsekwencji do spadku. Przykladów w naszej lidze jest mnóstwo. Ambitni prezesi maja w nosie społeczny osad,robią co im sie rzewnie podoba,przecież nie wydaja swoich cieżko zarobionych pieniędzy. Płacą i płaczą wylewając rzewne łzy na pokaz. W głebokim poważaniu maja dżentelmenskie umowy z zawodnikami,szczególnie polskimi,bo zagraniczniaki nie w ciemię bici i po każdym meczu żadają zapłaty. Jeśli nie ma,tyle go widzieli na następnym meczu,po prostu nie przyjedzie. Polacy muszą,bo straszy sie ich zawieszeniem. Sponsorzy bywają także niesumienni. Często gdy już sie trochę wypromują i uzyskają korzyść dla własnej firmy, wycofują sie ''rakiem'' z żużla, często nie wywiązujac sie z wczesniej przyjętych zobowiazań, wobec klubu czy zawodnika. Nie sprawdziło sie wprowadzenie w zycie spolek akcyjnych,bo zycie jest przewrotne,ono sobie a prezesi sobie. Jak to pogodzić? W Polsce urasta to niestety zawsze do rangi problemu nierozwiazywalnego. Te spółki akcyjne które miały byc lekarstwem na cale zło polskiego żużla,okazały się dobre dla ''rekinow'' Ekstrakigi, dla słabeuszy okazały się zagrożeniem. Co widać i słychać po dyskusji,jaka przewija sie w mediach na ten temat. Żadnych CUDÓW nie ma nadal jest STAGNACJA. W dobie kryzysu ktory nadal trwa,spolki stały sie wyzwaniem dla mocnych krezusów,nie mających problemów ze znalezieniem sponsora,na własnym terenie działania. Bo maja akurat to szczęście że dzialają i maja swoja siedzibę, na obszarze gdzie dzialaja takze bogate przedsiębiorstwa, chcące wyłożyc dużą kasę na zabawę w żużel. Z wprowadzenia spolek akcyjnych wynika jeszcze jedna ważna rzecz. Mamy może i mocna(choc w częsci) SUPER EKSTRALIGĘ,ale za nią mamy niestety wielka pustkę i dziurę na mapie żużlowej Polski. Większość klubów z niższych lig nie nie daje sobie rady,z pozyskiwaniem środków na funkcjonowanie klubu,nawet na poziomie podstawowym. Nie jest w stanie sprostać wyzwaniom finansowym,organizacyjnym,przy ciągle zmieniających sie przepisach i stawiania ich przez działaczy przed faktem dokonanym. Stad częste kłopoty z uzyskaniem licencji. Jeszcze ta ciagła zmiana regulaminów, żadnej stabilności.System spadków i awansów zmieniany jest z dnia na dzień. Często na zamówienie silniejszych, zamożniejszych, mających wpływy, mające niestety podłoże POlityczne, dobija polski żużel i prowadzi na manowce. Jedna rzecz w tym wszystkim niezmiernie niepokoi, że za wielką ''góra'' paragrafów, regulaminów, przepisów nie widać niestety człowieka zwanego kibicem. Jesli by miało jeszcze dojść do kupowania sobie udziału w rozgrywkach Ekstraligi(coś tam plotą o Wybrzeżu i Unibaksie). To gdzie ma wtedy sens duch sportu? Byłby to sport za pieniądze, bogatych sponsorów którzy traktują go jak kolejną zabawkę ,aż sie znudzi. Te ''glebokie'' przemiany nie wyszły polskiemu żużlowi na zdrowie. Raczej skomplikowały i zaogniły sytuacje. Jak zwykle bywa w Polsce byl ''slomiany'' zapał, zabrakło konsekwencji w działaniu i wiary w sukces.Pozostała jak zwykle najlepsza w takich przypadkach prowizorka. Niezmiennie w działaniu przeszkadzają nam narodowe cechy swary i zasciankowość. Jak niektórych dzialaczy wybierali,to z zachwytu aż cmokali- Jakie style jakie formy, toż to istny wzorzec normy, a po latach zobaczyli spaprane reformy.Wiązano z nimi jakieś nadzieje że w polskim SPEEDWAYU będzie jak w RAJU. Ale to byl tylko niestety SEN!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz