poniedziałek, 26 maja 2014

Tajemnice częstochowskiego toru... z trenerem czarodziejem w tle!




















Żal mi Włókniarza,bo banda durni,przedkładająca interesy własne nad klubowe próbuje zniszczyć ten zasłużony dla Częstochowy i krajowego żużla klub.Tak to mocne słowa,ale tylko takie cisną się na usta,gdy widzi się to co dzieje się wokół tego klubu,za sprawą nieudolnych działaczy.Jak nazwać tych którzy z premedytacją niszczą dorobek pokoleń żużlowców i działaczy zasłużonych dla tego wspaniałego klubu z Lwem na plastronie? Pchają oni Włókniarz w otchłań niebytu i w ''ramiona'' drugiej ligi.Brną coraz bardziej w bagno, na każdej linii swojej działalności. Na dodatek zatrudniono niezłego kombinatora od torów,trenera Żyto. Wraz z jego zatrudnieniem zaczęły się w Częstochowie problemy z toromistrzami,których wcześniej nie było, a Częstochowa słynęła z tego że tor był zawsze przygotowany perfekcyjnie,na każde zawody.Co nagle się stało takiego, że przygotowanie torów do zawodów w Częstochowie stało się debatą ogólnopolską.Trener udziela nieodpowiedzialnych wywiadów, sprzedając tajemnice klubowe ogółowi. Zawsze jest tak,że jak nie wiadomo o co chodzi,to na pewno chodzi o pieniądze.W klubie na wszystko brakuje pieniędzy i nie jest to komfortowa sytuacja,bo nie sprzyja dobrej atmosferze wśród zawodników.Od kiedy zatrudniono trenera Żyto w żadnym innym klubie w Polsce,nie mówi się tyle o toromistrzu,co we Włókniarzu.Już kiedyś musiał z klubu odejść trener Janusz Stachyra,bo każdy z zawodników chciał jeździć na innym torze.Gdy Stachyra powiedział,że nie będzie się sugerował podpowiedziami zawodników,w sprawie przygotowania toru,a zawodnicy mają jeździć na takim jaki on przygotuje,to żużlowcy zastrajkowali i zwolnili trenera Stachyrę.Jeśli teraz zawodnicy mają jeździć na torze''ala'' Żyto,czyli dziury na całej długości,wykopki i ''pola minowe'' to ja dziękuję za taki speedway.Już nie mogę patrzeć,jak grupa cwaniaków partaczy zniszczyła i nadal niszczy klub z takimi tradycjami. Zniszczyli zaangażowanie kibiców i piękno widowiska żużlowego,wystawiając na mecz wyjazdowy do Tarnowa skład,najgorszy z możliwych,jakim dysponuje Włókniarz.Właśnie dzięki takim wspaniałym widowiskom i tym zawodnikom,zawdzięczacie to że na stadion przychodziły tłumy kibiców.Po meczu w Tarnowie,wątpię byście odbudowali wiarę kibica we własny klub i działaczy nim zarządzających. Problemy z torem w Częstochowie, to jedna z najdziwniejszych decyzji w długiej historii Włókniarza.Tym dziwniejsza że zaczęła się wraz z przyjściem trenera Piotra Żyto do Częstochowy.Pod nieobecność trenera Żyto w Częstochowie,na tym torze miały miejsce najlepsze widowiska w polskiej Ekstralidze.Dlaczego ktoś próbuje to teraz zepsuć? Klub w krótkim okresie czasu,rozstał się już z dwoma toromistrzami,Andrzejem Puczyńskim który wyrastał na dobrego specjalistę od przygotowania toru w Polsce. Uznawany przez znawców problematyki,a nie kombinatorów do których zaliczam trenera  Piotra Żyto.Który próbuje metody'' po trupach do celu'' i mąci w głowach zawodnikom.Włodzimierz Wysowski,który zastąpił Andrzeja Puczyńskiego,zrezygnował z pracy po jednym spotkaniu,a to świadczy o atmosferze jaką wprowadził za przyzwoleniem działaczy trener Piotr Żyto.Skoro od trenera wychodzą sprzeczne sygnały,z jednej strony takie,że zawsze tu są świetne zawody żużlowe,a z drugiej,że są zastrzeżenia co do przygotowania toru na mecz w Częstochowie,to źle świadczy o działaczach i trenerze,którzy nie potrafią tak prostej wydawało by się sprawy,załatwić we własnym gronie.Pojawiają się zastrzeżenia ze strony zawodników,że tor na treningu jest inny,niż na zawodach ligowych.Czy biorą jednak pod uwagę warunki meteorologiczne,panujące tego dnia na torze? Nie można przyjmować tłumaczeń zawodników,co do toru,bo oni są od tego by jechać,na każdym torze,przecież na wyjazdach także muszą się dostosować do toru takiego jaki zastaną.Znamiennym przykładem,że można jechać na każdym torze i w każdych warunkach,jest Peter Kildemand.Bierzcie przykład z niego,on jedzie wszędzie i spisuje się bardzo dobrze.To Wy działacze na każdym kroku ulegacie asom i pozwalacie im by stawiali warunki co do toru.To Wy powinniście im stawiać warunki,bo płacicie im ogromne pieniądze,a oni nie wywiązują się z powierzonej pracy w sposób należyty. Gdy w Częstochowie był trener Grzegorz Dzikowski,nie było takich problemów z torem,bo umiał dogadać się z zawodnikami. Żyto jako były policjant resortowy, działa widocznie na zasadzie rozkazów, co utrudnia współpracę z zawodnikami, bo nie idzie na żadne, nieraz potrzebne w sporcie kompromisy.Grzegorz Dzikowski wyczuł jednak że w tym roku Włókniarz może mieć ogromne problemy finansowe i za mniejsze pieniądze, ale pewne przeniósł się do Ostrowa Wielkopolskiego.Każdy dąży w życiu do jakieś stabilizacji i chce mieć pewność,że za swoją pracę dostanie zapłatę,więc wolał odejść do niższej klasy rozgrywkowej.Nie chciał pracować zapewne dla idei, bo jako dojrzały człowiek ma na utrzymaniu rodzinę. Wielu narzekało w przeszłości na Mariana Maślankę,ale patrząc z perspektywy czasu,to obecni działacze mogliby mu czyścić buty. Choć nie był człowiekiem bez wad, to na pewno był oddany klubowi i za to go ceniłem, bo kochał żużel sercem i pomimo różnych o nim opinii,zrobił dla tego klubu sporo dobrych rzeczy. Obecni działacze patrzą na klub, jak na dojną krowę i brak im pomysłu na zarządzanie i uczciwy sponsoring. Niektórzy sponsorzy i prezesi robią sobie przy pomocy klubu pijar i zupełnie ich nie obchodzi co będzie się działo z klubem w przyszłym sezonie. Dla nich liczy się tu i teraz,bo nie ponoszą żadnych konsekwencji za swoje decyzje.Bawią się żużlem,a gdy im się ta zabawka znudzi,albo z jakieś przyczyny zabraknie im kasy,porzucają klub,jak niepotrzebną zabawkę,bez żadnych sentymentów i wyrzutów sumienia.Wczorajszy mecz w Tarnowie 64:26 sam mówi za siebie, to porażka nie tylko sportowa,ale także w wymiarze ludzkim.To parodia żużla i ośmieszanie Włókniarza,bo jazda nieopierzonymi juniorami chluby działaczom nie przynosi.Wynik idzie w świat,a i smród na długo pozostanie. Kibice do tej pory tłumnie przychodzili na stadion,ale teraz gdy od działaczy i sponsorów dostali w twarz,dwa razy się zastanowią,czy następny raz wybiorą się na stadion,by wydać na to swoją ciężko zarobioną kasę.Można zrozumieć chwilowe kłopoty finansowe,ale nie notoryczne oszukiwanie zawodników i kibiców, że wszystko jest w porządku,by tylko jak najdłużej utrzymać się przy władzy.Sytuacja ich przerosła,bo jak zaczęli spłacać Emila Sajfudtinowa(chwała im za to) to zabrakło pieniędzy dla drugiego asa, kapitana Griszy Łaguty i pozostałych zawodników, i''kołomyja''oszukańcza trwa nadal. Centrala żużla wprowadziła licencje nadzorowane, by mieć święty spokój,a w tej sprawie milczy jak zaklęta i nie zajmuje żadnego konkretnego stanowiska,bo jej tak wygodnie.Coś mi się wydaje jednak że niedługo ich spokój zaburzą,kolejne problemy następnych zadłużonych klubów, Ekstraligi  i jej zaplecza I ligi bo na mecze do ''jednej bramki'' kibice nie będą chodzić,a to spowoduje jeszcze większe długi klubów,oraz całkowity marazm żużla w Polsce.Czy nie czas by włączyć już myślenie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz