Grand Prix bez Krzysztofa Kasprzaka, który był ostatnio na fali wznoszącej, to nie to samo.Krzysztof wnosił chęć do walki, czego nie można powiedzieć o zawodnikach startujących w Tampere. Zawody w Finlandii nie były w żadnej mierze promocją speedwaya. Były na pewno zaprzeczeniem i organizacyjną porażką. Żeby takie zawody, jak Grand Prix były wielką promocją żużla,jak chce BSI, powinny być rozgrywane na stadionach i torach, które choć w minimalnym stopniu,gwarantują wysokiej klasy widowisko.Tym kryterium podobno kieruje się Angielska firma BSI, która moim zdaniem nie podołała zadaniu. Jednym słowem zeszła na psy i liczy się dla niej tylko i wyłącznie kasa. Ten turniej pozostawił niestety po sobie duży niesmak i zniechęcenie, by oglądać podobne zawody w przyszłości. Nie chciałbym tutaj ganić kierowniczki startu, która to pokazała szachownicę po 3 okrążeniach, bo takie rzeczy się zdarzają,jednak na tym poziomie rozgrywek takie błędy nie powinny mieć miejsca.Bo to źle świadczy o organizatorach i ośmiesza światowy żużel.W wyniku tej kuriozalnej pomyłki,musiał być powtarzany bieg,który był już praktycznie rozstrzygnięty.Te zawody były ze wszech miar dziwne i niemrawe,ale tacy chyba ze względu na klimat są Finowie.Bardziej interesował ich w tym dniu piknik wokół stadionu niż same zawody.Wniosek z tego płynie jeden,nie warto organizować takich zawodów w krajach gdzie na co dzień nie ma rozgrywek ligowych.Wracając do tych dziwnych zawodów,jeden nierozważny krok na torze Taia Woffindena i zwycięzcą tej rundy Grand Prix został poraz pierwszy w życiu,Słoweniec Matej Zagar.Tai Woffinden przez większą część dystansu,biegu finałowego prowadził stawkę,jednak na wąskim i trudnym torze,wpadł w dziurę i nie ustrzegł się błędu w ferworze walki,co skrzętnie wykorzystał,szybki tego dnia Matej Zagar ze Słowenii.Z wielkim smutkiem i zażenowaniem oglądałem te zawody,bo w tym turnieju zabrakło walki i wyprzedzeń,a zawodnicy jeździli niemrawo,z wielką bojaźnią w oczach.Była za to walka zawodników z utrzymaniem się na motocyklu,z powodu nierównego i dziurawego toru.Tor nie nadawał się wogóle do jazdy,a co dopiero do walki na dystansie.Zawodnicy z powodu tego że był wąski,unikali wyprzedzeń jak ognia.Trzeba było mieć jakiś dopalacz i być dwa razy szybszym od przeciwnika,by próbować to zrobić i nie wpakować się w szybko zbliżającą się bandę.Angielska firma organizująca te zawody,stworzyła marne widowisko i wcale się nie dziwię Krzysztofowi Kasprzakowi,że po treningu podjął decyzję o wycofaniu się z zawodów.Australijczyk Darcy Ward,z podobną kontuzją,więzadeł krzyżowych,jednak się odważył i spróbował,lecz zawody zakończył z marną zdobyczą punktową.Zawodnicy którzy nie wygrali startu,nawet nie próbowali walki w obawie przed szybko zbliżającą się bandą.Tor w Tampere był wąski,jak na zawody tej rangi,a u zawodników nie było widać agresji i chęci do zwycięstwa.Powodów tej sytuacji jest wiele,ale najważniejsze to:sprzęt,trefne tłumiki,które zabijają kwintesencję żużla i powodują mnóstwo niepotrzebnych kontuzji.Jedną z przyczyn słabego widowiska,pod nazwą Grand Prix jest to że odeszli starzy mistrzowie,a młodzi jeżdżą bez polotu.Także to że wycofano stare tłumiki.Nowe duszą prawdziwy ryk silnika motocykla żużlowego i powodują mniejszą manewrowość motocykla.Dzisiejszy ''pseudo-żużel''może i jest kolorowy i profesjonalny,ale brak mu dźwięku bo jest zduszony nowymi badziewnymi tłumikami.Zawodnicy za sprawą BSI,jeżdżą przeważnie na ubitym torze,bez odrobiny luźnej nawierzchni pod bandą,by można było zaczepić koło motocykla i spróbować robić klasyczne,ale widowiskowe nożyce.Angielska firma BSI,zmonopolizowała te zawody i preferuje takie tory,po których jeździ się gęsiego,na czym traci widowisko.Czemu tak się dzieje,trudno zgadnąć kibicowi średnio interesującemu się żużlem,ale jedną z przyczyn jest nacisk zawodników,spowodowany tłumikiem,na którym nie da się jeździć bezpiecznie na przyczepnych torach.Tłumiki są największym badziewiem tego cyrku na dwóch kołach,bo zabiły kwintesencję żużla.Miasta organizatorzy tego cyrku powinny wymóc w kontraktach na organizatorach z BSI,że tor do jazdy powinien stwarzać warunki do widowiskowej,ale bezpiecznej jazdy.BSI,tak naprawdę wcale nie interesuje widowiskowość zawodów z poziomu zwykłego kibica,tylko z poziomu miasta gdzie organizuje jedną z rund,a które dało się nabrać na kasę i zapłaciło wielkie pieniądze za możliwość zorganizowania w swoim mieście takich zawodów.Tak działa BSI,włożyć jak najmniej,a wyjąć jak najwięcej z naiwniaków chcących dla idei organizować podobne zawody.Widać to było w Tampere,gdzie kibiców na stadionie była garstka,a bilety zostały sprzedane w komplecie.Finowie lubią pikniki,więc bawili się nie na zawodach,ale wokół stadionu,gdzie mogli zjeść stek z renifera i napić się napoju chmielowego.Rundy Grand Prix organizowane na torach''wynalazkach''są mało atrakcyjne,dla widzów,bo większość zawodników odpuszcza sobie na nich jazdę,bojąc się nabawić poważnych kontuzji i przez to utraty zarobków w polskiej dobrze płatnej Ekstralidze.Szkoda że w tych zawodach nie mógł brać udziału Krzysztof Kasprzak,byłaby szansa,by odskoczyć rywalom. Jak mówi przysłowie''Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło'',bo rywale pogubili punkty i Kasprzak nadal pozostał liderem całego cyklu,pomimo że nie pojechał w tych zawodach.Cieszy fakt,że Matej Zagar wygrał swój pierwszy turniej Grand Prix w życiu,zdobywając 15 punktów,co chyba nie jest niespodzianką,bo w Ekstralidze też jeździ skutecznie.Zwyżkę formy zanotował także Tai Woffinden,zdobywca 16 punktów,który w finale zajął 2 miejsce.Frederik Lindgren był w finale 3 zdobywając 12 punktów.Najgorsze dla zawodnika miejsce 4 zajął Greg Hancock,także 12 punktów.Dla naszego jedynego reprezentanta Jarka Hampela,były to zawody ze wszech miar nieudane,bo zajął dopiero 11 miejsce z dorobkiem 7 punktów.Był wolny na starcie i na dystansie,wygrał tylko jeden bieg,w pozostałych przyjechał na 3 miejscach.Nie jest to dobre osiągnięcie,jak na zawodnika który zapowiadał zdobycie mistrzostwa świata.Cóż marzenia można mieć,ale je zazwyczaj weryfikuje życie.Niepokoi mnie jedna rzecz w tegorocznym speedwayu.Większość zawodników nie trafiła w tym roku ze sprzętem,dotyczy to także renomowanych zawodników.Przyczyna tego stanu rzeczy może być tylko jedna.Firma monopolistyczna Giuseppe Marzotto,postanowiła kosztem zawodników,zmniejszyć koszty produkcji,oszczędzając na jakości materiałów w swoich silnikach.W dobie kryzysu wypchnęła z magazynów,materiały gorszej jakości.Bo jak wytłumaczyć fakt że problemy maja wszyscy,a nie pojedynczy zawodnicy?Z niecierpliwośćią czekam na JAWĘ,by wreszcie ruszyła produkcja,wtedy nie będzie monopolu jednej firmy która produkuje silniki do motocykli.Coś mi się zdaje że GM,postanowił zarobić duże pieniądze na częściach,do silników,bo częściej się psują co widać w tym roku gołym okiem.Monopoliście wszystko wolno i zrobi wszystko by jak najwięcej zarobić.Przecież zawodnicy i tak muszą te części kupić,wszak jest tylko jeden cwany producent silników do motocykli żużlowych ,a jest nim włoski GM!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz