piątek, 27 września 2013

Weekend czy Labownik-oto jest pytanie?

Moim marzeniem jest poznać osobiście tego kto zeszmacił nasz piękny język i skutecznie zaszczepił na nasz grunt anglosaskie słowo WEEKEND.Dla niektórych to słowo oznacza zupełnie co innego WEEKEND,to(ŁYK i END).Tłumaczyc chyba nie muszę?Wszyscy powtarzają to obce słowo jak mantrę,łacznie z mediami które powinny dbać o czystość języka ojczystego.Promują to zapożyczenie bezrefleksyjnie,nawet wybitni językoznawcy i dziennikarze Premier i ministrowie także używają obcych slow np.zamiast ''OBWODNICA''uzywaja niemieckiego zapozyczenia''RING''Kiedy wreszcie nadejdzie ten upragniony przez ciężko pracujących czas wolny lubię sobie odrobinę podumać i zastanowić się nad sensem życia.Przecież nikt mi w wolnym kraju,nie zabroni myśleć.Przychodzi mi wtedy do głowy znane na pewno przez wszystkich,przyslowie'' Polacy nie gęsi i swój język maja''. Co z tego! Skoro go odrzucają,papugując anglosaskie,niemieckie,łacinskie i inne zapożyczenia i zwroty.To przecież Anglicy są odmieńcami,nawet ruch maja lewostronny,który nastręcza sporo klopotów Polakom tam pracującym.Czy ich konserwatyzm i jakby nie było,styl retro mamy bez mrugnięcia okiem przyjmować jak lemingi.Według mnie i nie tylko,bo kilku znajomych przyznaje mi racje,powiniśmy uparcie nazywać ten wolny czas nazwami przyjaznymi swojskimi jak.LABOWNIK, ODSAPNIK, ODDYCHNIK, BEZPRACNIK. Kiedy już sobie tak labuje,oddycham i trochę odsapnę,z nudów biorę do łapek PUBLIKATORY(za dużo powiedziane).Lubie być na bieząco,kto z kim po co i dlaczego? Biorę na tapetę te wszystkie,kolorowe GAWIEDZIÓWKI, PLOCIARZE,SKANDALOIDY, SŁOWOSZOKI, OBRAŹNIKI, FOTOPLOTY, BUJDOPISY i PAPLACZE. Szczególnie upodobałem sobie WŚCIBNIKI i PLOTUSZNIKI ILUSTROWANE. Mam wymieniać dalej?Czasem zalewa mnie krew ze w różnych piśmidlach jest ta sama treść,ale podobno w krupniokach i kaszance jest podobnie.Redaktorzy w tych pismach maja nas niestety za debili.Tam coś wytną tutaj doloża,kreci się ta show-biznesowa karuzela z''gwiazdami,aż się na czymś wylożą.Tylko te gwiazdki jakieś mikre i bez sznytu.Gdyby nie te wszechobecne''scianki'' i kawałek odsloniętego biustu,pies z kulawa noga by o nich nie slyszał,a tak koniunktura trwa.Nasze gwiazdki powinny jednak pamietać,ze im większy biust,tym trudniej ZAPAMIETACĆ TWARZ.Czasem zadaje sobie to pytanie,czy ''dziennikarze''tych pisemek żyją z przedruków?Przepisem na dobrego artystę nie jest tzw.''scianka'',PRZEPIS jest prosty.Jeden procent talentu,dziewieć procent szczęścia i dziewiećdziesiąt cieżkiej pracy.Tylko ARTYSTA nie manipulowany jest wolny,szczególnie w tak znienawidzony przez niektórych WEEKEND!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz