środa, 19 lutego 2014

FIM poszedł na całość,w środowisku speedwaya zawrzało!

Dowodem na to,że bardziej lubię SEC,niż BSI,jest ten plastron po lewej stronie posta,z autografem osobistym Tomasza Golloba.Wyjaśnię dla mniej lotnych w niuansach żużla,że SEC to rodzima firma z nad Wisły,organizująca Mistrzostwa Europy,a BSI,to angielska firma organizująca Grand Prix.Jestem po ich stronie z różnych powodów.Na myśl zaraz przychodzi mi hasło jakie wymyślił znakomity aktor Wiktor Zborowski''Teraz Polska'' Tak polska organizacja PZM powinna natychmiast wyrazić swój słyszalny w świecie,a co najmniej w Europie,stanowczy sprzeciw,wobec zakazu startu wydanego pokątnie,bez naszego udziału przez FIM.Ta światowa organizacja,tak sobie to sprytnie wykoncypowała,że te obostrzenia dotyczą nie tylko żużla,ale wszystkich innych dyscyplin które podlegają Międzynarodowej Federacji Motocyklowej.Ale tak naprawdę ten zakaz uderza tylko w żużel,bo inni ściganci np.w Moto GP,nie startują z zasady w żadnych rozgrywkach kontynentalnych.Jeśli dobrze rozumie ich interpretację,to Chris Holder nie powinien startować w Grand Prix,bo niedawno zdobył tytuł innego kontynentu,a mianowicie Australii.W tej sprawie każdy dzień,przynosi nowe informacje,ale uzasadnienia tej decyzji nie znamy do dziś. Przypuszczam że tego uzasadnienia nie będzie wcale,na zasadzie''nie bo nie''Takie działanie oznacza tylko tyle,że nie robi się w FIM,nic by ta popularna dyscyplina w Europie się rozwijała. Ale co się dziwić,skoro z podsłuchanych rozmów przedstawicielki rządu USA,wynika że świat i Europa za bardzo za sobą nie przepadają...Zastanawiam się nad tokiem myślenia przedstawicieli FIM,i nie nadążam.Bo nie mogę sobie wyobrazić,by inna światowa organizacja FIFA,zakazała grać piłkarzom w Mistrzostwach Świata i jednocześnie w Mistrzostwach Europy. Ograniczanie startów wzajemnych jest bezsensowne i wynika z jakieś niekreślonych gier,albo ze zwykłego utarcia nosa i pokazania miejsca w szeregu Polsce. Wiele osób zastanawia się co leży u podstaw takiej,a nie innej decyzji. Frapujące jest pytanie,czy za tą decyzją nie stoi szef CCP FIM(Komisja Wyścigów Torowych) Włoch Armando Castagna? Od kiedy szefuje temu podmiotowi dzieją się rzeczy dziwne dla europejskiego żużla.Jeśli to jego sprawka,to źle o nim świadczy,bo nie pomaga a wręcz szkodzi,swoim byłym kolegom z żużlowego toru..To jest karygodne i by człowiek powołany do pomocy żużlowcom im szkodził i trzymał ''sztamę'' z krawaciarzami z żużlowej centrali. Zastanawiające jest to i PZM,powinien w tej kwestii udzielić nam wyczerpującej informacji,kto osobiście taką decyzję o zakazie startów podjął.Czy FIM sama z siebie,czy jej pachołki z grupy roboczej CCP FIM? Gdyby im tak dopisać do tej śmiesznej nazwy jeszcze jedno''C''z przodu,było by że Cep,Cepa,Cepem,Pogania. Tak ta zbiurokratyzowana instytucja się wobec nas zachowuje,jak kiedyś tamci wasale nie znoszący sprzeciwu,z pod znaku sierpa i młota.Żadnej dyskusji w Genewie nie było,bo podobno naszych przedstawicieli,na tym Kongresie FIM,nie dopuszczono do dyskusji,ani nawet na obrady. Przykre jest to że w Polsce nie ma jedności w tej sprawie,podobnie jak w sprawie tłumików.Są koterie i każdy sobie rzepkę skrobie.Prezes gorzowskiej Stali,już się zastanawia(choć do końca kontraktu,na Grand Prix ma jeszcze 2 lata),czy w 2015 r przedłużyć kontrakt z BSI. Głęboko chyba wierzy że pospłaca tym posunięciem długi. Myślę że po tym sezonie będzie miał jeszcze większe,niż planuje i naiwnie wierzy że mu się uda.W żużlu nic nie jest pewne,a najbardziej pewność.Wszystko zależy od pogody.My w Częstochowie coś na ten temat wiemy,w związku z organizacją DPŚ,która to odbija się czkawką do dziś.Gdyby nie ta organizacja i straty z tego wynikłe,dziś moglibyśmy spokojniej patrzeć w przyszłość.Wtedy nastąpiło załamanie pogody,przełożenie zawodów,później zawiedli kibice i frekwencja odpłynęła.Stąd impreza przyniosła straty.Czy dla prezesa Stali Gorzów- polską racją stanu i biznesem,(tak sam to ujął)jest podpisanie korzystnej,ale tylko dla BSI,wieloletniej umowy na poszczególne turnieje z cyklu Grand Prix i ''dymanie'' nas czyli Was z kasy? Jednym w to graj inni psioczą,tak to jest już w tej Polsce i było od Chrobrego,co sobie Polak wyrwał to było jego. Ci co podejmowali decyzję w FIM(o nas bez nas) to święte krowy,którym trzeba przytępić trochę różki. Armando Castagna jest tam od tego by bronić zawodników,a on były zawodnik,nawet w sprawie tłumików był po stronie FIM,a nie zawodników.Pytam więc kto go wybrał do tego gremium(oni nie zasługują na takie słowo) w CCP FIM jaka jest tam jego rola i co dobrego przez ten czas zrobił dla zawodników.Ciekawość mnie zżera kto go tam rekomendował(mafia?) By było jasne trzeba ujawnić nazwiska,kto na niego głosował(oby to nie byli Polacy?) Co na to UEM Europejska Unia Motocyklowa,a obecnie FIM Europe? Kto imiennie podjął decyzje o tej reglamentacji tytułów,która jest podłością wobec polskiego żużla.Czy to jest już bezpardonowa nagonka na polski żużel,wymyślona przez Ole Olsena(''ojciec GP'') i Paula Bellamy'ego,czy ja jestem już przewrażliwiony? Najwyższy czas by polskie władze żużla,wszystkich szczebli zajęły w tej sprawie konkretne klarowne stanowisko.Bo gdy teraz odpuścimy tym perfidnym graczom,to strach pomyśleć,co może wydarzyć się w przyszłości.Dla Panów z PZM i GKSŻ mam na koniec maleńki,ale dobitny cytat,zaczerpnięty ze znanego powiedzenia''Zawsze lepiej jest komuś wejść w drogę,niż w d..ę'' i tego się trzymajcie.Czy ktoś z Was zadał sobie kiedyś pytanie.Jak nasze sukcesy sportowe w żużlu przekładają się na pozycję żużla w Polsce i za granicą? Wszystkie zdobyte medale i mistrzostwa przechodzą bez echa.Polscy działacze są tak nieudolni,że nie potrafią przełożyć tych naprawdę dużo medali,na popularność tej dyscypliny sportu,jaką jest żużel.Ten sport niestety,małymi kroczkami odchodzi do''lamusa'' i traci na znaczeniu.Problemem polskiego żużla od lat jest to całe środowisko,zachłanne,zawistne i zaściankowe.Nasi działacze na arenie międzynarodowej,nie mają nic do powiedzenia,są mali i tylko przytakują podjętym tam decyzjom.Po pobycie w Genewie lawirują,jak wyjść z twarzą i otrzepać się z błota.FIM dobrze o tym wie bo ma dobrych''agentów wywiadu'' w Polsce wśród naszych wyrywnych sługusów.Prywatne interesy,ambicje i emocje''małych ludzików''wezmą górę,jak to było do tej pory.Sponsor z Leszna pewna firma której nie mam zamiaru tu reklamować,zapowiedział że nie wycofa się ze sponsorowania Pedersena i Bjerre.Właśnie o to chodzi FIM,by rozbić jedność i byśmy się wzajemnie pozażyrali. Jestem pewien że gdyby nie chodziło o żużlowców ich klubu z Leszna,to by się wycofali.Ale mają ambitnego prezesa który kiedyś powiedział że nie po to sprowadzał Pedersena,by włóczyć się w ogonie Ekstraligi.Chcą ją zawojować,a nawet powalczyć o tytuł.Tak więc zaściankowość i swój interes przedkładają,nad ważnym przesłaniem,które powinno popłynąć z Polski do FIM. My jako kraj i organizacja sportowa powinniśmy się trzymać reguły,że nikt w Unii Europejskiej ,nie ma prawa ograniczać nam tego,gdzie pracujemy i u ilu pracodawców. Bo tak naprawdę to od nas tylko zależy,czy wystarczy nam czasu na wypełnienie obowiązków,do których się zobowiązaliśmy w kontrakcie. Najważniejsze jest,czy je dodrze wypełniamy,bez szkody dla pracodawcy i klubu.Jest proste wyjście i na dodatek demokratyczne,jak utemperować takich sportowych łamistrajków i ich prezesów,którzy patrzą tylko na czubek własnego nosa. Nie oddajcie złomu,do skupu tego sponsora,a zarazem prezesa klubu.Zanieście go gdzie indziej.Gdy łamistrajk dostanie po kieszeni,się przekona co znaczy solidarność kibicowska.Sorry,jak mawiała pewna klasyczka,mamy wolność gospodarczą i mój towar mogę sprzedać,gdzie zechcę,nawet na Księżycu,albo innej planecie i nikogo to nie powinno obchodzić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz