sobota, 15 lutego 2014

FIM-wróg polskiego i światowego speedwaya!


Na zdjęciu po lewej to największy wróg polskiego żużla Wenezuelczyk Vito Ippolito. Znałem już jednego Wenezuelczyka,który chciał zmieniać świat razem z Fidelem Castro, chciał zaprowadzać komunistyczny porządek, był to Hugo Rafael Chavez,ale nie ma go już wśród żywych,coś go Bóg nie chciał posłuchać. Drugim człowiekiem,który chce żużel przemienić w komunę,nie znoszącą sprzeciwu jest inny jego ziomek Wenezuelczyk, VITO IPPOLITO. Szef biurokratycznej organizacji FIM. Który to wspólnie i w porozumieniu z paroma''gostkami'' z Anglii,między innymi z Paulem Bellamy'm,który to spełnia swoje marzenia za polskie pieniądze.podjęli próbę wykończenia polskiego żużla,wprowadzając do niego wzorce zaczerpnięte z głębokiego komunizmu.Co oznacza,że albo jesteś z nami,albo przeciw nam.Dołączył do nich inny ''TUZ'' żużla Włoch Arnando Castagna,który jako udziałowiec fabryczki skór chciał wcisnąć żużlowcom kit,że lepiej będzie dla nich gdy zamiast kevlarów,będą jeździć w skórach.Ciekawość mnie zżera,czy nasi zaściankowi działacze,staną na wysokości zadania i nie przyklasną,tym głupim i szkodliwym działaniom światowej centrali FIM. Jak już wiadomo,bo wszystkie media o tym trąbią,stało się to co od dawna przewidywałem i opisywałem na tym blogu.FIM,po(K)ryjomu podjął jedną z najgłupszych decyzji w sporcie,która zakazuje zawodnikom z Grand Prix startu w Mistrzostwach Europy(SEC).Działacze FIM,mają nas w głębokim poważaniu i postanowili się skupić na bardziej popularnych i bogatych dyscyplinach sportu motorowego,niż żużel.Bo tam jest nie ograniczony dostęp do większej kasy i finansowych grantów.Mamy już pierwszego łamistrajka,jest nim Andreas Jonsson(no i cóż że ze Szwecji).Dostał od organizatorów''dziką kartę na starty w cyklu Grad Prix,to chce wyjść z tego z twarzą.Nagle mu się przypomniało że chce być mistrzem świata na żużlu. Nic dziwnego,w takiej stawce,która pozostanie na placu boju w tym żużlowym coraz mniej znaczącym cyrku BSI,to nawet jakiś nasz pierwszoligowiec miałby szanse.Pozytywny sygnał popłynął od Tomasza Golloba,że nie przyjmie ''dzikiej karty''na Grand Prix w Bydgoszczy.Ale czy to dobry krok dla organizatora miasta Bydgoszcz? Wątpię,bo bez udziału Golloba,to frekwencja,na tych zawodach może być marna i miasto i klub dostaną po kieszeni,o ile do tego interesu nie dołożą.Mnie bardziej interesuje co na to slynny''czołgista''Jarek Hampel i Krzysztof Kasprzak,którzy są stałymi uczestnikami tego cyrku,a także jak się zachowa reszta żużlowej ferajny.Przecież gdy większość mocnych przeciwników zrezygnuje,to mają większe szanse na mistrza.Wiem natomiast jedno,jeśli teraz nie zastosujemy stanowczego sprzeciwu,polski żużel będzie w ''try miga'rozwalony,jak ten w Anglii.Stamtąd już wieją najlepsi zawodnicy(kasa misiu,kasa) i nawet w polskiej lidze żądają podwyżek,by sobie powetować utracone funciki i wszelkie straty finansowe,z powodu utraty zarobków w Anglii.Takie żądanie ma podobno Chris Holder i wnosi o renegocjację kontraktu  w Toruniu? Czy jego śladem pójdą inni? Jestem od dawna zdania że firma organizująca SEC,jest firmą,która pomaga w rozwoju żużla. BSI,wręcz przeciwnie szkodzi i światowemu i polskiemu żużlowi,bo próbuje nas zmuszać do dostosowywania przepisów do ich potrzeb,a szczególnie w kwestii dostosowywania terminów do ich cyklu.BSI,od dawna ma ambicję by zaszkodzić polskiemu żużlowi,bo od nich wszyscy liczący się zawodnicy uciekają.Zagraniczni zawodnicy niech się zastanowią.gdzie znajdą taką drugą''dojną krowę''jak polska  Ekstraliga? To my im postawmy warunki i zmieńmy terminy rozgrywania zawodów ligowych.Dochodzą pomruki,na razie sądujące,że Sajfutdinow,a w szczególności jego menedżer,też umią liczyć pieniądze i domagają się unieważnienia ENTRY FROM,zgody którą trzeba było podpisać na jazdę w Grand Prix,na długo przed rozpoczęciem tego cyklu.Jeśli ktoś straci na wojence z FIM i BSI to na pewno polska federacja,która nam obiecywała''gruszki na wierzbie''polscy zawodnicy,którzy de facto nic nie mogą zrobić,poza tym co im nakazuje FIM.Docelowo zaś straci cały polski sport żużlowy i jego działacze którzy stracą rzecz najważniejszą.Stracą twarz!Wszyscy komentujący zapowiadają w tej kwestii''wojnę światową'' o polski żużel z centralą światową FIM,a ja Wam mówię że pogadać to Wy sobie owszem,możecie i to będzie jedyny widoczny efekt tej wojenki,dopóki nadal będziemy członkiem tej biurokratycznej organizacji,nie mamy nic do powiedzenia.Dobrze wiedział o tym prezes PZM Andrzej Witkowski,tylko się z nami droczył i udawał do ostatniej chwili do ogłoszenia decyzji,że wszystko jest w porządku.Zresztą wszyscy,łącznie z szefem GKSŻ,p.Szymańskim i szefem Ekstraligi Stępniewskim,to potwierdzali..O ile wiem to jesteśmy oddanym członkiem FIM,za przyczyną paru działaczy z Polski i PZM nic nie może zrobić dopóki z rej organizacji nie wystąpi.W całej tej aferze niebagatelną rolę odgrywa Angielska firma Z jej szefem Paulem Bellamy'm na czele i jak na razie to on rozdaję karty,żeby było śmieszniej za polskie pieniądze.Trzeba ich odciąć koniecznie i szybko od polskiej kasy.Na początek dobry ruch zrobiły dwie firmy,jedna to FOGO,a druga NICE,i w tym kierunku trzeba iść,bo firma BSI,bardzo się utuczyła na polskich pieniądzach i obrosła w piórka.Trzeba ich koniecznie sprowadzić na ziemię.Ale jest jedno ale,to dotychczas skłócone polskie środowisko żużlowe,musi się porozumieć,ze sobą.Bo jak na razie sami sobie podkładają''ŚWINIE''Trzeba jakiegoś nietuzinkowego,odważnego przywódcy,by to wszystko ogarnął. Potęgi też mogą upaść,pod naporem słabszych(vide 1989r),tylko trzeba odwagi działaczy PZM i GKSŻ.Jeśli patrzeć na historię świata,czy Polski,to żaden przewrót nie miał by racji bytu,gdyby nie zdecydowane działanie słabszych,ale odważnych ,którzy postawili się mocniejszym i zawalczyli o swoją godność solidarnie.Bez ludzkiej solidarności,nie ma żadnej wolności.Widzę tu wielkie pole do popisu dla dobrych prawników obeznanych w zagadnieniach prawa europejskiego,którzy mogliby i powinni pomóc SEC,w tej wyjątkowo perfidnie uknutej intrydze przez ludzi z FIM.Trzeba się wreszcie w tej sprawie zjednoczyć,a nie psioczyć,bo żużlowy zachód zawsze miał nas w...Oni przyjeżdżali tu tylko po kasę. Już od 50 lat ukrywali przed nami różne nowinki techniczne,żeby zawsze być w przodzie.W Danii już dawno temu robiono doświadczenia z tytanem,ale ich zabroniono ze względów wojskowych i kosztów.Ciekawe czy teraz po latach Hans Nielsen,miałby w tej sprawie coś do powiedzenia? Nasi żużlowcy nie mając dostępu do nowinek i tak z nimi wygrywali,techniką jazdy i odwagą.Tak jak ci przysłowiowi polscy piloci,co polecieli by na drzwiach od stodoły byle tylko latać i walczyć.Trzeba zawalczyć o polski żużel i wyjść z tej organizacji i nie patrząc na utyskiwania niektórych zawodników, podjąć trudne reformy,dla naszego wspólnego dobra.Bo jeśli sprowadzicie żużel do ''parteru'' żadne pokolenie nie będzie  go w stanie szybko, sprawnie i z pożytkiem dla kibiców odbudować!

Armando Castagna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz