poniedziałek, 17 lutego 2014

Maksym Drabik,niepokonany w XI Mistrzostwach Torunia w żużlu na lodzie!

Maksym''Torres''Drabik wyrasta nam na prawdziwego  fightera lodowych torów. Niedawno w Opolu wspólnie z Arturem Czają zajęli drugie miejsce w X Gali Lodowej.Gdyby nie mały błąd ''Torresa'' w ostatnim biegu,mogli zwyciężyć w tych zawodach.Teraz podczas XI Mistrzostw Torunia w żużlu na lodzie,w pokonanym polu pozostawił starych''wyjadaczy'' takich zawodów. W tym zawodnika, na co dzień jeżdżącego w Ekstralidze,doświadczonego Adriana Miedzińskiego.Wprawdzie ten ostatni w finale popełnił błąd,co bezlitośnie wykorzystał,młody 16 letni dopiero''Torres''Na tym właśnie polega piękno sportu, że jest nieprzewidywalny. Przecież wiemy z Olimpiady w Soczi,ile wynosi nowa jednostka miary obecnie''jedna Bródka''Tysięczne sekundy.Ważny jest wynik,bo idzie w świat,a liczy się wyłącznie zwycięstwo.Gdyby liczył się sport i kurtuazja,Apator nie uciekł by w ubiegłym roku z finału DMP z Zielonej Góry.Zawody ciekawe,choć trochę mam wrażenie,że w tych zawodach nie do końca sobą była Michaela Krupickova.Chyba ostatnio za dużo je słodyczy,albo knedlików,bo coś jakby nam przytyła. Młody ''Torres''to przy niej mizerota.No może poza Tomaszem Bajerskim,który podobnie jak Krupickova,ułomkiem nie jest.Po długiej przerwie wrócił do żużla,ale niczym mnie nie zaskoczył,poza wagą oczywiście. Nas kibiców klasycznego żużla,którzy łaskawym okiem zerkają na te lodowe zabawy,cieszy fakt,że młokos wygrywa z gwiazdą miejscowych, Miedzińskim zawodnikiem nie odpuszczającym nikomu,ale  tak to w sporcie już jest od jego zarania.Słynne powiedzenie''bij mistrza''nie spadło z Księżyca,wymyślili je przecież kibice.Maksym po zawodach musiał pocieszać,podłamanego i zapłakanego Adriana Miedzińskiego.Niestety w tym wypadku tytułu idol miejscowych nie mógł sobie kupić.Samo widowisko było wspaniałe,pełne wrażeń i zwrotów akcji.Publika zgromadzona,była świadkami kilku fajnych porywających mijanek i jak się okazało niezwykle ambitnie jeżdżących zawodników.Ciekawe zawody,wspaniała atmosfera,oby więcej takich imprez.Czekamy na Galę Sławka Drabika,ale pogoda w tym roku torpeduje te zawody i terminy są przesuwane w zależności od pogody.Jeśli ściśnie nas za gardło jeszcze raz zima,to na pewno się odbędzie,jeśli przyjdzie wiosna,będziemy musieli się obejść smakiem i poczekać do następnego roku. Sławek to żywa legenda Częstochowskich Lwów.W swojej 22 letniej karierze stoczył wiele wspaniałych pojedynków i zawodów.Oby Maksym''Torres''Drabik zapisał się na kartach historii żużla,tak wspaniale jak jego ojciec''Slammer'' Sławek Drabik.Tacy zawodnicy tworzą magię żużla.Czy będzie tak z  Maksem okaże, się gdy wkroczy do żużla!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz