Jestem pozytywnie zaskoczony i podbudowany,że mamy w naszym mieście Częstochowie,dziennikarza który w krótkim czasie zrobił tyle pożytecznych rzeczy,dla kibiców,co innym zajęłoby całe życie.Tym wpisem chciałbym podziękować temu bystremu redaktorowi Rafałowi Piotrowskiemu,za serię mądrych i wzruszających wywiadów z byłymi zawodnikami Włókniarza. Takich wywiadów pragną kibice.Poruszających wyobraźnię i odświeżających pamięć,o tych,często zapomnianych żużlowcach. Raz są to zawodnicy z czołówki,będący we Włókniarzu na tak zwanym świeczniku,innym razem ci zapomniani,z różnych względów,ale pożyteczni dla drużyny zawodnicy.Często w zawodach ligowych przechylających szalę zwycięstwa na korzyść klubu z Częstochowy.Niezwykle waleczni i dokładający zawsze swoją cegiełkę do sukcesów całej drużyny.Należy przypomnieć wspaniałe wywiady z Markiem Cieślakiem, Arturem Pietrzykiem, Darkiem Rachwalikiem, Andrzejem Puczyńskim,którego uważam za najlepszego speca od przygotowania toru w Polsce.Wywiady z Robertem Przygódzkim,Józefem Kaflem,Arturem Czają,sędzią żużlowym Janem Banasiakiem,czy historykiem sportu żużlowego Markiem Soczykiem(sobie przypomni samochodówkę), uważam za majstersztyk dziennikarstwa żużlowego.Magazyn żużlowy''W Paszczy Lwa'' jest przedsięwzięciem trafionym w samo sedno kibicowskiego chciejstwa.Nawet wywiady z młodymi adeptami żużla i częstochowskimi juniorami takimi jak: Adam Strzelec,Hubert Łęgowik, czy Artur Czaja, albo Oskar Polis były przepełnione barwną narracją i ciekawymi pytaniami,dotyczącymi tej dyscypliny sportu.Nikomu nie muszę tłumaczyć jak dla kibica ważna jest''kuchnia''żużla.To mamy podane na talerzu.Z ogromną ciekawością wysłuchałem rozmowy z byłym już trenerem(szkoda) Grzegorzem Dzikowskim o planach i nadziejach.Szkoda że w sporcie żużlowym nic nie jest pewne do rozpoczęcia sezonu. Na koniec zostawiłem sobie rybniczanina Kamila Cieślara,który startował w barwach Włókniarza i po kolizji z Marcinem Bublem,przed wcześnie zakończył karierę(znam z autopsji).Słowa uznania należą się redaktorowi Rafałowi Piotrowskiemu,za artykuł''Ciągle walczy!'' o tym młodym żużlowcu Włókniarza pochodzącym z Rybnika,który po tym fatalnym w skutkach wypadku,nadal potrzebuje naszej pomocy.Pomóżmy mu zebrać 100 tysięcy złotych,na dalszą rehabilitację w Indiach.Wszystkiego trzeba próbować,póki jest jakaś szansa.Pokusił się Szanowny Redaktor także o zaprezentowanie''Włókniarzowego TOP Wszech Czasów'' i za to ukłony.Bo młodzież teraz żyje w bardzo szybkich czasach i nawet nie mają ochoty na takie układanki i porównania.Tu dostali w pigułce.Niektórzy będą zdziwieni tą układanką.Nie będzie im pasowała do ogólnie przyjętych stereotypów.Bo tak naprawdę w żadnej mierze nie jest sprawiedliwa.Ale nie o to chodziło. Choć ciekawa i dająca do myślenia.Porównanie mojego imiennika Stefana Kwoczały,mistrza polski i czołowego zawodnika Włókniarza w moich czasach,który to uplasował się na 9-10 pozycji tego zestawienia,do dokonań Zbigniewa Czerwińskiego 4 miejsce w zestawieniu,może dla starszego pokolenia,być trochę,a nawet na pewno szokujące.Skorzystalem z Pana podpowiedzi i potraktowałem ten TOP,z przymrużeniem oka.Bo ja jestem już starym człowiekiem i obu panów widziałem na torze wielokrotnie.Stawiam zdecydowanie na Stefana Kwoczałę. Niemniej praca ciekawa i można powiedzieć''benedyktyńska''Co jako sterany życiem kibic potrafię docenić.Wielki szacunek dla Pana,od pismaka amatora,za to co Pan jako dziennikarz,robi dla teraźniejszego zabieganego pokolenia i przyszłych pokoleń speedwaya w Polsce.Tylko czy kibice to docenią?Oby tak!Chciałbym by Pana praca nie poszła na marne.Warta jest tego by ją zarchiwizować bo może za kilka lat okaże się że żużel będzie kosmiczny?Ze sportowym pozdrowieniem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz