sobota, 27 grudnia 2014

Samouwielbienie Głównej Komisji Sportu Żużlowego i Polskiego Związku Motorowego!

Członek Głównej Komisji Sportu Żużlowego,były prezes GKM Grudziądz wypowiedział się w kwestii minionego sezonu,padły znamienne słowa - GKSŻ pozytywnie ocenia rok 2014.Ha,ha,ha.Gdzie ten człowiek widzi w postępowaniu władz centrali speedwaya jakieś pozytywy? Wyszedł chyba z założenia,że < punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia>.Obecnie jako członek GKSŻ jej <ogonek> chwali.Chyba tylko dlatego że jego <ukochanemu dziecku>   klubowi GKM Grudziądz pozwolono przy <zielonym stoliku> na starty w Ekstralidze speedwaya. Jak się wyraził GKSŻ, za swój sukces uważa tylko poprawę sytuacji finansowej w Gnieźnie upadłość układowa i względnie dobre funkcjonowanie Nice I ligi, zaplecza Ekstraligi. Słowa Zbigniewa Fiałkowskiego wprowadzają w zdumienie - Jedna trzecia licencji nadzorowanej za nami.Rozgrywki pierwszoligowe były niesłychanie interesujące.Przyznam szczerze,że takiego sezonu nie pamiętam.Do końca nic nie było jasne. I dalej bredzi - Wszyscy prezesi zaczęli bardzo liczyć złotówki. Co za bełkot. z niecierpliwością czekam co na to powie nowa członkini tego gremium Pani Joanna Skrzydlewska,czy będzie niepokorna jak jej ojciec i nie będzie niczego owijała w bawełnę ,czy jak <wejdzie między wrony będzie krakać jak i oni> Ani słowem nie wspomniał Zbigniew Fiałkowski natomiast o tym co GKSŻ w swojej działalności zawalił. Nie nadzorował mianowicie jak należało,klubów. Wspólnie z PZM dopuścił do potężnego zadłużenia,kluby z Gdańska i Częstochowy. Jego słowa o tych właśnie klubach brzmią nieco fałszywie -Pamiętajmy jednak,że to nie porażka GKSŻ i PZM, lecz tych dwóch klubów, które przeszacowały swoje możliwości. Czyżby? To jest tylko propaganda GKSŻ, na potrzeby różnych portali i dla uspokojenia kibiców. To właśnie krawaciarze z centrali, nie zrobili nic by przeciąć dalsze zadłużanie tych klubów, poprzez odebranie licencji, wiedząc o ich kłopotach finansowych. Niestety bali się podjąć ryzyka bo nie chcieli się tłumaczyć przed kibicami danych klubów. Gdyby wtedy odebrali licencję klubom z Gdańska i Częstochowy, nie dopuściliby do tak kosmicznego zadłużenia i nie zostawiliby zawodników na lodzie. To co głoszą teraz niektórzy działacze tego gremium,jest propagandą sukcesu z czasów PRL-u.W klubach żużlowych jest coraz trudniejsza sytuacja,kilka z nich znajduję się na granicy upadku,a działaczy nie opuszcza dobre sampoczucie.Co za cynizm. Nadal brak jakiejkolwiek decyzji w sprawie tłumików,w ligach obowiązują absurdalne przepisy ( w każdej klasie inne) komisarze od betonowych torów wzięci z księżyca, psują widowiska żużlowe,bo na pewno znają się na wszystkim, tylko nie na przygotowaniu toru żużlowego. Nieźle się uśmiałem z tych dokonań GKSŻ,przedstawionych przez Zbigniewa Fiałkowskiego. Jakoś nie zająknął się po przewałce roku, Ostrów-Kraków <gasnące jakimś cudem światło na stadionie w Ostrowie> ani o <heroicznej > walce o przelotowe tłumiki, z brytyjską bandą złodziei, która od  lat gra nam na nosie. Pan Witkowski z PZM i Szymański z GKSŻ załapali się na prestiżowe stanowiska potakiwaczy, to nic w tej kwestii nie zrobią.Będą tylko administrować i przytakiwać makaroniarzowi  Arnando Castagnii.Gratuluję dobrego samopoczucia i <poważania> w świecie speedwaya. Z tych przechwałek przecież wynika, że żużel,dzięki GKSŻ i PZM, będzie nie tylko najlepszy w Polsce,ale i na całym świecie< myślenie lemingów>Moim skromnym zdaniem tylko wtedy kiedy narcyzi z GKSŻ I PZM,odejdą w niebyt i zastąpią ich młodzi kreatywni menedżerowie, nie obciążeni balastem PRL-u. Co z tego że PZM uderzył pięścią w stół,a komisja ds.licencji nie dała Włókniarzowi Częstochowa i Wybrzeżu Gdańsk licencji na starty w Ekstralidze na sezon 2015,skoro wcześniej nie dopilnował by wywiązywały się te kluby z ustaleń uzgodnionych z nimi w trakcie sezonu.Polak mądry po szkodzie,czy celowe działanie centrali, by mieć straszak na inne kluby i pokazać że przecież coś robimy? Nadal uważam że cała wina leży po stronie PZM.To gremium wzajemnej adoracji,właśnie zrobiło oryginalną wrzutkę z licencjami nadzorowanymi, by mieć święty spokój w rozgrywkach 2014 r. Wymyślając i wprowadzając do polskiego speedwaya licencje nadzorowane, zapomnieli jak ochronić zawodników,którzy zarobionych pieniędzy w sezonie 2014 muszą szukać w sądach, ugodach,albo po prostu muszą o nich zapomnieć. Gdyby PZM stał się gwarantem wypłaty przynajmniej części zarobionych pieniędzy,staranniej kontrolowałby ich wydatki i wiedziałby czy proces licencyjny przebiega prawidłowo. Obecnie kilku zawodników nigdy nie odzyska swoich pieniędzy,co jest po części winą centrali żużla. Jest to niewątpliwie <zasługa> PZM-który kierował się wyświechtanym sloganem <jakoś to przecież będzie> .PZM powinien pomagać klubom i zawodnikom,bo od tego właśnie jest,a nie ich  podstępnie niszczyć.Dzięki nim zarabiają przecież na chleb. W polskim żużlu brak jest kompromisów,działacze odbijają się od bandy do bandy,nie potrafią wypracować złotego środka.Konieczne jest wprowadzenie przepisów by kluby nie odpowiadały za wycofanie się sponsora i nie wywiązywanie się przez niego z umowy.To sponsor powinien mieć świadomość ,że jak wchodzi do żużla,to z wszystkimi konsekwencjami,takiej umowy. Skutki tej liberalnej filozofii w żużlu widać po ubiegłym sezonie.Kilku wielkich sponsorów się wycofało w trakcie sezonu,a niektórzy wielcy związani np. Unią Tarnów po sezonie i całe szczęście że po sezonie. Rolą PZM powinno być stworzenie optymalnych warunków, do rozwoju żużla w Polsce,a mamy kombinatorstwo. Trzeba stworzyć przepisy i regulaminy, by wszyscy działacze i zawodnicy poruszali się w jakiś ramach. Rzucanie na głęboką wodę < czytaj rynek> i czekanie kto przetrwa,a kto padnie nie jest dobrym wyjściem z obecnej sytuacji. Bogaty i ten co ma lepsze układy w centrali przetrwa. Co z resztą? Każdy z działaczy zaklina się, że działa dla dobra żużla<jedzie mi tu czołg> a jak jest mogliśmy się przekonać po sezonie, gdy nie było chętnych na jazdę w Ekstralidze.Czy ta decyzja PZM ma służyć jedynie przykryciu skandalu,że to właśnie PZM nie dopilnował przestrzegania zapisów licencji nadzorowanych? Jak widać w żużlu nie ma hamulców,tych moralnych także.Trzeba sobie odpowiedzieć co znaczy licencja nadzorowana? Kluby przedstawiły harmonogram spłat powstałych długów i PZM to zaakceptował.Kluby jak się niestety okazało tego nie przestrzegały, a PZM nie nadzorował-czyli nie dopilnował,więc odpowiedzialność powinna być także wspólna.Niestety centrala próbuje się z tego wymigać zwalając całkowitą winę na kluby. Pokrzywdzeni żużlowcy powinni teraz domagać się rekompensat zarówno od swoich byłych kłubów, jak i od PZM,skoro ten drugi je parafował.Wiedząc że kluby z tych porozumień się nie wywiązują,zataił przed całą żużlową Polską stan faktyczny. To śmierdzi ukartowanym szwindlem  tej centrali,która powinna być jak żona Cezara,poza wszelkimi podejrzeniami. Dobrze się jest bawić czyimś kosztem i za cudze pieniądze, bo przecież PZM ,na tym nie stracił. Inną sprawą jest że centrala dobrze wiedziała jaka sytuacja jest np.w Częstochowie,po przyjściu pewnego nieodpowiedzialnego sponsora.Szkoda że nikt nie przewidział skutków jego panoszenia się w klubie, bo działacze klubowi i ci z centrali mieli oczy zaślepione mamoną i nie zlecili audytu, albo zewnętrznej kontroli spółki,by zapobiec wirtualnemu wydawaniu pieniędzy. Wątpliwa kasa płynęła wirtualnie, a każdy miał od niej zamydlone oczy.Skutki tej wiary w uzdrowienie speedwaya w Częstochowie, przez tego sponsora,okazały się katastrofalne dla klubu i samej spółki. Mało tego ci ludzie nie ponieśli żadnych konsekwencji,pomimo , że są winni pieniądze zawodnikom. Stworzyli inną bliźniaczą spółkę, by dalej doić kasę z Giełdy Towarowej usytuowanej wokół stadionu,obiecując naiwnym,że z tej właśnie kasy będą spłacać, długi wobec zawodników. Ciekaw jestem co na to częstochowska prokuratura? W państwie prawa na pewno by taką rozrzutność sprawdziła z urzędu ,ale w kraju nepotyzmu i sitw nie ma jak widać na to szans,więc się nie odważą.Grube ryby mogą spać spokojnie,kombinować, do woli i pławić się luksusach za pieniądze podatników i kibiców! 

wtorek, 23 grudnia 2014

Stowarzyszenie CKM Włókniarz Częstochowa z licencją warunkową w II lidze speedwaya!



Dobra wiadomość nadeszła tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, dla częstochowskich kibiców czarnego sportu w Częstochowie. Licencja warunkowa na starty w II lidze przyznana. Dwa podmioty-Polski Związek Motorowy i Stowarzyszenie CKM Włókniarz,wypracowały satysfakcjonujące porozumienie,dotyczące startów Stowarzyszenia CKM Włókniarz,klubu z 70-letnią tradycją na starty w PLŻ 2 lidze żużlowej w sezonie 2015 r.Jakby na to nie patrzeć,jest to cudowny prezent pod choinkę dla wspaniałych częstochowskich kibiców, nieco zawiedzionych działaniami spółki CKM Włókniarz,która doprowadziła klub do patologii i wielkich długów. Sprawa przyznania wyżej wymienionej,upragnionej licencji warunkowej dla-Wybrzeża Gdańsk i Stowarzyszenia CKM Włókniarz Częstochowa, wydaje się być nieco tajemnicza. Do dziś nie znamy pełnego uzasadnienia komisji ds. licencji Polskiego Związku Motorowego. Na temat warunków jej przyznania milczą także włodarze obydwu zainteresowanych klubów.Taka sytuacja wydaje się być dziwna, bo tajemniczość rodzi różne spekulacje,podejrzenia i ostrożność, by nie skończyło się podobnie jak w przypadku spółki CKM Włókniarz,zadłużonej przez nieudolnych działaczy. W Częstochowie kibice mogą odetchnąć z ulgą. bo żużel w tym mieście nie przestanie istnieć. Naszedł jednak czas budowania żużla od nowa,na innych klarownych zasadach. Trzeba zbudować nowy klub i skład i odtworzyć nadwątlone zaufanie do działaczy. Z jednej strony ma rację prezes Michał Świącik, że nie robi wielkiej wrzawy, wokół tej trudnej sprawy i nie <spowiada> się mediom z każdego swojego posunięcia, jak robili to poprzednicy ze spółki.Codziennie byli w mediach i opowiadali wierutne bzdury, czego to oni nie dokonają,za nie swoje pieniądze.Narobili jedynie długów,z których chyba nigdy nie wyjdą.Może ta cisza wokół budowania drużyny,wyjdzie klubowi z wieloletnią tradycją na dobre? Trochę jednak prezes Michał Świącik tajemnicy uchylił. Zespół ma być oparty na wychowankach, ale brani są również pod uwagę jako <ojcowie drużyny> doradcy i mentorzy doświadczeni zawodnicy- jak Szwed Peter Karlsson i nie wykluczone, że także Rafał Szombierski,któremu jak widać nie służy rybnicki klimat. Gotowość jazdy jako gość < w wolnym terminie> zadeklarował także Hubert Łęgowik,junior wypożyczony do Grudziądza. Myślę że Peter Karlsson i Rafał Szombierski,byliby dużym wzmocnieniem dla drugoligowej drużyny. Szwed miał przecież najwyższą średnią w II lidze w ubiegłym sezonie i jeździł już kiedyś we Włókniarzu, więc tor zna jak własną kieszeń. Jest tylko jedno <małe ale> Czy jest on strawny dla kieszeni działaczy Stowarzyszenia CKM Włókniarz? Problemem mogą się okazać pieniądze, które trzeba przeznaczyć na zakup bandy < 200 tysięcy> wokół toru i na wyżej wymienionych zawodników.Poprzednia banda jest własnością spółki,która zarządzała Włókniarzem w 2014 roku. Można by ją od nich odkupić, ale to powinno zależeć od ceny, za jaką spółka chciałaby ją zbyć i od stopnia jej ewentualnego zużycia.Zarząd nowego-starego klubu powinien się skupić na pozyskaniu wszelkich sponsorów, nawet tych pomniejszych, by można było zbudować jakieś zaplecze, podwaliny klubu i poukładać sprawy tak, byśmy nie musieli już nigdy świecić oczami i wstydzić się przed całą żużlową Polską, jak to miało miejsce w przypadku spółki. Obecni działacze powinni wyciągnąć wnioski z poprzedniego sezonu i...< mierzyć siły na zamiary> czego im serdecznie życzę. Nie należy się obrażać na kibiców,należy ich zaprosić do współpracy i przychodzenia na stadion żużlowy. Malkontentów trzeba cierpliwie przekonywać,tak by chcieli po części zostać sponsorami klubu, uczestnicząc w widowisku sportowym, kupując bilety.Prezes Michał Świącik nie zdradza jakim budżetem będzie dysponowało Stowarzyszenie CKM Włókniarz Częstochowa,ale myślę że budżet jakim dysponuje z wypożyczenia juniorów Artura Czai i Huberta Łęgowika,powinien wystarczyć do funkcjonowania w drugiej lidze. Może miasto i prezydent Częstochowy <na zdjęciu powyżej> także coś zadeklarują? Bardzo bym nie chciał by klub z 70- letnią tradycją zawiódł mnie i kibiców,poraz kolejny,dlatego będę im kibicował by się udało stworzyć w Częstochowie nową jakość. Malkontenci out,ja daję działaczom Stowarzyszenia kredyt zaufania. Musze być tym ludziom wdzięczny, bo tak naprawdę to właśnie oni uratowali żużel w Częstochowie. Ludziom takim jak- Borys Miturski <wiceprezes i czynny żużlowiec>, czy prezes Michał Świącik kibice w Częstochowie zawdzięczają, że będą mogli nadal oglądać żużel na Arenie Częstochowa i że nie porosną na niej chwasty. Borys Miturski to żużlowiec,mechanik a nawet trener młodych raczkujących dopiero żużlowców których Stowarzyszenie ma sporą ilość do zagospodarowania. Jemu należy się szacunek,za to że mu się chce,chcieć. Tym wszystkim malkontentom i robiącym krecią robotę, byłym nieudolnym działaczom, którzy deprecjonują  dokonania Stowarzyszenia CKM Włókniarz,proponuję by pokazali,co sami zrobili by uratować Włókniarza,poza gadaniem,hejtowaniem oczywiście i wymądrzaniem się w temacie o którym nie maja bladego pojęcia.Zawiść zazdrość to złe cechy,a to polskie piekiełko czas zastopować. Wypada mi życzyć działaczom Stowarzyszenia CKM Włókniarz Częstochowa,powodzenia,wyprostowania wszystkich spraw i osiągnięcia stabilizacji finansowej klubu. Sukcesy przyjdą na pewno,gdy będzie odpowiednie zarządzanie i myślenie o klubie, nie jak o < dojnej krowie> ale o dobru wspólnym wielu pokoleń częstochowian,żużlowców i uczciwych działaczy!     Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

wtorek, 16 grudnia 2014

Stowarzyszenie CKM Włókniarz oczekuje na licencje.Start w II lidze żużla nadal w sferze marzeń!


Oczekiwanie na oficjalny komunikat komisji ds. licencji Polskiego Związku Motorowego,dotyczącego licencji dla Stowarzyszenia CKM Włókniarz na starty w II lidze,jest niezwykle stresujące. Jedna z zainteresowanych stron (Stowarzyszenie CKM Włókniarz) zapewnia< że w ubiegłym tygodniu ustaliliśmy pewne warunki z władzami Polskiego Związku Motorowego,które powinny być zadowalające dla obu stron-mówi Michał Świącik prezes Stowarzyszenia CKM Włókniarz-Liczymy że zostaną zaakceptowane>Prezesowi przypomnę w tym miejscu pewną maksymę-<Umiesz liczyć, licz na siebie>W swoim życiu widziałem już różne wolty PZM.Życzę nowym działaczom jak najlepiej,bo zawsze na sercu leży mi dobro klubu i chciałbym by ta farsa się skończyła z korzyścią dla klubu i kibiców. Kością niezgody pomiędzy PZM,a Stowarzyszeniem CKM Włókniarz,jest zapewne umowa dzierżawy częstochowskiego stadionu.Miasto odbierając spółce jego dzierżawę,wydało zgodę dla Stowarzyszenia,ale niestety nie zrobiło tego w formie umowy,a PZM ostatnio stał się bardzo rygorystyczny i skrupulatny.Szkoda tylko że wcześniej przymykał oczy i traktował po macoszemu różne niedociągnięcia w klubach. Miejmy nadzieję że biurokratyczne powody wygasną jak najszybciej i żużel w Częstochowie pozostanie, może nie ten na najwyższym poziomie,ale zawsze.Kibice w Częstochowie bez żużla? To niemożliwe! Wypada zachować spokój i cierpliwość,która często jest wynagradzana.Czekać na oficjalny komunikat.Częstochowa w pierwszym terminie otrzymała odmowę prawdopodobnie jak sądzą niektórzy znawcy tematu z powodu tego regulaminu< Klub nie może otrzymać Licencji w wypadku gdy spełniony jest jeden z powyższych warunków.a)Klub zgłasza we wniosku o nadanie licencji jako pozostający w jego dyspozycji stadion żużlowy,pozostający w poprzednim sezonie w dyspozycji innego Klubu(<dalej inny klub >) ,który nie wystąpił o nadanie Licencji na kolejny sezon,utracił ją albo uzyskał decyzję odmowną a posiada zadłużenia wobec- zawodników krajowych i zagranicznych,- innych klubów żużlowych-FIM i FIM Europe oraz kontraktowych promotorów FIM i FIM Europe-PZM-spółki Ekstraliga-osób urzędowych> Jak wiemy w poprzednim sezonie mecze na częstochowskim stadionie rozgrywała spółka CKM Włókniarz, której wstrzymano licencję nadzorowaną<swoją drogą kto ją nadzorował?> że popadła w takie ogromne długi.Wielka szkoda że  z powodu nieudolności działaczy spółki CKM Włókniarz zawodników na zdjęciu  Grigorija Łaguty i Petera Kildemanda nie zobaczymy już w barwach Włókniarza Częstochowa.W obecnym komercyjnym speedwayu brakuje pieniędzy.Bardzo trudno jest nakłonić znaczących i uczciwych sponsorów do zainwestowania w sportowe widowiska nie przynoszące znacznych zysków, a szczególnie w tak drogi sport jakim jest żużel.Wiele dobrych ośrodków zmaga się z różnymi problemami organizacyjnymi i finansowymi. W szeregach Ekstraligi nie ma już wielu ważnych dla żużla ośrodków, w tym roku do ich grona dołączyły < z winy działaczy> kolejne dwa zasłużone kluby z Gdańska i Częstochowy.To już plaga nieudolnego zarządzania i niekompetencji,a działacze z centrali ich nadzorujący nie robią nic by zmienić ich mentalność i wprowadzić do żużla maksymę <Mierz siły na zamiary>  W Częstochowie próbuje się zmierzyć z tym problemem Stowarzyszenie CKM Włókniarz, prawowowity spadkobierca klubu,ale marnie widzę jego szansę. Polski Związek Motorowy najwyraźniej wyszedł z założenia, że trzeba dla przykładu ukarać te kluby,by wywołać na mieście efekt odstraszający,nie widząc zupełnie w tej kwestii żadnej swojej winy. A licencje nadzorowane to wymyśliły krasnoludki? Innym motywem odmowy licencji dla Stowarzyszenia CKM Włókniarz,może być zapis w regulaminie, mówiący o konieczności spłaty wszelkich zobowiązań wobec innego podmiotu użytkującego w minionym sezonie stadion żużlowy. Stowarzyszenie zgłosiło stadion jako domowy,więc sprawa wydaje się być prosta,ale nie dla żużlowej centrali.Chociaż Stowarzyszenie CKM Włókniarz nie jest i nigdy nie było powiązane ze spółką CKM Włókniarz, to pole do interpretacji dla centrali żużla pozostaje szerokie.Oświadczenie prezesa byłej spółki która rozłożyła klub - że zamierza w najbliższych latach spłacać byłych już zawodników, jest bezczelne i należy je włożyć między bajki. Czyżby jedynym celem tych skompromitowanych działaczy spółki było <dojenie> kasy z Giełdy Towarowej działającej przy częstochowskim stadionie? Jeśli centrala pozostanie niewzruszona i nie przyzna z jakiś powodów licencji w drugim terminie,wtedy Stowarzyszeniu CKM Włókniarz pozostanie tylko szkolenie młodzieży i organizacja zawodów towarzyskich.Czy Prezydium Polskiego Związku Motorowego zakończy żużel w Częstochowie i weźmie odpowiedzialność za zniszczenie infrastruktury <rok karencji>  na częstochowskim stadionie? Taka decyzja powinna być bardzo wyważona,bo będzie miała znaczenie dla przyszłości częstochowskiego speedwaya i jego wspaniałych kibiców, którzy w ogromnej ilości przybywali na swój ukochany stadion, w Częstochowie by dopingować swoją ukochaną drużynę, miejscowych zawodników i zachwycać się  atmosferą i kwintesencją speedwaya!!!

piątek, 10 października 2014

Włókniarz Częstochowa bez licencji na starty w Ekstralidze.Start w drugiej lidze zagrożony?


W polskim speedwayu paranoja sięgnęła dna.Stawia się przed klubami wysokie wymagania, co do infrastruktury na stadionach i na ich zapleczu, zamiast wprowadzić standardy przejrzystego finansowania. Pytanie które powinna zadać sobie władza polskiego żużla, jest proste jak budowa cepa.Jakie standardy spełniają stadiony w innych krajach? Tych należących do UE i tych pozostałych. Nikt natomiast nie kontroluje wypłacalności klubów i wywiązywania się z umów z zawodnikami.Prezesom władza wierzy na słowo, ale do czasu.Wszystkie ich oszustwa i obiecanki wychodzą w procesie licencyjnym. Za granicą szczególnie w Anglii i Szwecji jest to nie do pomyślenia.Dawno już ograniczono płace i obniżono standardy dotyczące infrastruktury stadionowej,bo inaczej połowa klubów z biedy nie otrzymałaby licencji na starty.W Polsce gdy przysłowiowy nóż na gardle,szuka się chętnych na starty w Ekstralidze.Powód jest prozaiczny.Dwa kluby Ekstraligi speedwaya nie otrzymały licencji na starty,są to kluby:Włókniarz Częstochowa i Wybrzeże Gdańsk.Wybitnie zawiedzeni są po decyzji Prezydium Zarządu PZM, częstochowscy wspaniali kibice. Otóż w dniu 10.10.2014 roku,to właśnie gremium wydało specjalne oświadczenie Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego w brzmieniu< Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego w oparciu o wniosek Zespołu ds.Licencji dla Klubów Ekstraligi żużlowej,DM I ligi i DM II ligi żużlowej,działając na podstawie § 17 ust.2§19 ust.2pkt 2 Regulaminu przyznawania odmowy przyznania i pozbawienia licencji uprawniającej do udziału we współzawodnictwie sportowym w sporcie żużlowym dla klubów Ekstraligi,I i II ligi żużlowej,stwierdza wygaśnięcie z dniem 10 października 2014 roku licencji Klubowi Motocyklowemu<Włókniarz> S.A.Zespół ds. Licencji dla Klubów Ekstraligi,DM I ligi i DM II ligi żużlowej w swoim wniosku wskazał że w/w Kluby naruszyły warunki przewidzianego, w ramach decyzji licencyjnej.programu naprawczego i nie realizowały nałożonych na nie nakazów lub zakazów.Powyższa decyzja Prezydium ZG PZM oznacza,że wymienione Kluby nie otrzymują licencji na start w rozgrywkach lig w sezonie 2015.Przypomnę że drugim klubem, którego to oświadczenie dotyczy,jest klub z Gdańska-Wybrzeże. Z powodu tego orzeczenia trwa obecnie poszukiwanie chętnego zespołu,który mógłby uzupełnić Ekstraligę. Tą drużyną powinien być Orzeł Łódź, ale także nie spełnia wymogów licencyjnych. W tym wypadku chodzi o stadion żużlowy, nie spełniający wymogów regulaminowych.Ciekawe czy następny w kolejce i nie przygotowany do startów w chwili obecnej GKM Grudziądz, podejmie rękawice i zechce jeździć w Ekstralidze?Witold Skrzydlewski prezes Orła Łódź już skłonny jest jeździć w Ekstralidze,ale zapewne będzie chciał pomocy od władz Ekstraligi, skoro jest okazja bo ci są podstawieni pod ścianą,bo mogą jeździć w Ekstralidze w siódemkę z powodu braku chętnych.Zespół Włókniarza Częstochowa będzie mógł startować w II lidze,lecz nie będzie to mogła być spółka zadłużona.Jak zinterpretuje to centrala żużla pisałem w poprzednich postach, a może być różnie-rygorystycznie wtedy nie będzie nawet II ligi i łagodniej,wtedy jest szansa na II ligę.To jednak zależy czy zażąda by Stowarzyszenie CKM Włókniarz spłaciło długi spółki,czy też nie. Jeśli Stowarzyszenie CKM Włókniarz będzie solidarnie odpowiadało za długi spółki,to żużla w Częstochowie może nie być wcale.Kibice już powinni szykować taczki i odesłać nimi nieudolnych działaczy do lamusa historii. Najlepiej z zarzutami prokuratorskimi,bez cackania,bo ktoś za tą sytuację w klubie odpowiedzieć musi.Na marginesie zapytam tylko działaczy z GKSŻ,którzy zwalili całą winę na Włókniarza,sami umywając  brudne ręce,od czegoś co sami sprokurowali i forsowali, wprowadzjąc licencję nadzorowane- gwóźdź do trumny klubów żużlowych,które z nich skorzystały.Właśnie tymi licencjami nadzorowanymi wykończyli dwa kluby - Włókniarza i Wybrzeże. Kibice w Częstochowie powinni zawiadomić ministra sportu i prokuraturę,bo to co ogłosiło Prezydium Zarządu Głównego PZM, nosi znamiona przestępstwa w którym sami brali udział,dając licencje nadzorowane,z góry wiedząc że kluby i tak się z nich nie wywiążą.Jak widać duch sportu pozostał tylko w marzeniach naiwnych kibiców,którzy dla owych działaczy ważni są tylko przy kasie. Za sprawą tych niekompetentnych częstochowskich działaczy zaś,my kibice przeżyliśmy na różnych forach poniżanie,wyśmiewanie,wyzwiska,drwiny i salwy śmiechu słyszalne w całej żużlowej Polsce. Za to wszystko powinni wam skonfiskować majątki. Jest takie powiedzenie <Nie potrafisz, nie pchaj się na afisz>.Obecni działacze z Częstochowy, nie potrafili,oni tylko nam obiecywali jak się to skończyło widzimy.Taki był wspaniały klub,który miał wspaniałych zawodników, ma piękny stadion i najważniejsze najwspanialszą publiczność.Wszystko schrzaniliście doprowadzjąc klub do ruiny finansowej. Zniszczyliście jeden z lepszych ośrodków speedwaya w Polsce,a my kibice płoniemy ze wstydu.Cała nadzieja w Michale Świąciku,rzutkim prezesie Stowarzyszenia CKM Włókniarz,że wyrwiemy się kiedyś z tego drugoligowego bagna, gdyby tam przyszło się klubowi znaleźć.O ile Włókniarz w II lidze wystartuje,co nie jest jeszcze takie pewne.Wszystko zależy jak zinterpretuje zobowiązania spółki CKM Włókniarz,centrala speedwaya.Czy ma je pokryć Stowarzyszenie CKM,czy też jako nie mające swojego przedstawiciela w spółce,a mające ciągłość od 1957 r nie będzie musiało tego robić,jak podmiot niezależny od spółki.Na przestrzeni lat widziałem już różne wolty centrali żużlowej,więc kolejne mnie nie ździwią.Jak zobaczę papier wtedy uwierzę,teraz możemy sobie tylko pogdybać i pospekulować.Nie wyobrażam sobie takiego scenariusza w którym, nie ma żużla w Częstochowie!!!

poniedziałek, 6 października 2014

Stal Gorzów Drużynowym Mistrzem Polski na żużlu!

W niedzielny wieczór Ekstraliga speedwaya zakończyła rozgrywki.Najważniejszy mecz finału play-off odbył się na stadionie w Gorzowie i był widowiskiem godnym uwagi z bardzo dobra oprawą,a co najważniejsze z fenomenalną widowiskową jazdą wszystkich zawodników biorących udział w tym spotkaniu. Na ten upragniony złoty medal,następcy Edwarda Jancarza i Bogusława Nowaka musieli czekać aż trzy dziesięciolecia.Warto było, choć nie było łatwo,bo w decydujących meczach zabrakło Nielsa Kristiana Iversena i drużyna z Gorzowa musiała korzystać z ZZ (zastępstwo zawodnika).Jak widać poradziła sobie świetnie i to jej można było zawiesić złote medale Drużynowych Mistrzostw Polski.Jest złoto i jest wielki sukces po 31 latach.To zasługa zawodników,trenera Piotra Palucha,prezesa klubu,a przede wszystkim Władysława Komarnickiego,który płakał wczoraj ze szczęścia.Dla mnie Władysław Komarnicki jest przykładem jak budować wielki sport.To nie kto inny, tylko on ściągnął do Gorzowa Tomasza Golloba, z którego przykład bierze teraz fenomenalny w tym sezonie Bartosz Zmarzlik.Trzeba w tym miejscu wspomnieć o Krzysztofie Kasprzaku, który w klubie z Gorzowa niesamowicie się rozwinął i ma szanse na srebrny medal w Indywidualnych Mistrzostwach Świata (ostatnia runda odbędzie się w Toruniu).Duże postępy pod okiem Pani Juli Chomskiej zrobił także Adrian Cyfer. który jeździ odważniej, a co najważniejsze coraz skuteczniej. Cichym bohaterem tego meczu był dla mnie Linus Sundstroem, który wygrał ważne biegi.Na bardzo wysokim poziomie pojechał również  nerwowy ostatnio Matej Zagar. Pokonana Unia Leszno chyba jest zadowolona z takiego wyniku. Zasługą Adama Skórnickiego jest ten srebrny medal, ponieważ potrafił jak nikt inny przemówić do rozumu Nickiemu Pedersenowi, który zaczął wreszcie jeździć parą. Adam Skórnicki wprowadził dobrą atmosferę do drużyny i gdyby nie kontuzja odniesiona wcześniej przez Kennetha Bjerre i słabsza jazda Grzegorza Zengoty oraz Damiana Balińskiego, wynik mógł być zgoła inny. W meczu  brązowy medal spotkały się ekipy z Tarnowa i Zielonej Góry. Finał pocieszenia nie był dla tych ekip szczytem marzeń. Ekipa Marka Cieślaka przez rundę zasadniczą szła jak burza, wygrywając wszystko co było do wygrania. Niestety tuż przed play-offami, poważnej kontuzji w cyklu Grad Prix uległ Greg Hancock.Kontuzjowani poważnie byli także Martin Vaculik, Janusz Kołodziej i Krzysztof Buczkowski. Szpital w drużynie spowodował że marzenia o złotym medalu drużyna z Tarnowa musi odłożyć na przyszły sezon. Na pocieszenie medale brązowe i srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów zdobyty przez Kacpra Gomólskiego (złoto zdobył Piotr Pawlicki).Natomiast w drużynie Falubazu pozostało najgorsze miejsce w sporcie-czwarte.Magia Falubazu prysła jak bańka mydlana,w drużynie zaczęły się niesnaski. Odszedł prezes Jankowski, jeszcze przed meczem z Tarnowem zrezygnował trener Rafał Dobrucki.Winę za te przykre i wysokie porażki zaczęto przypisywać Jarosławowi Hampelowi, jakby tylko Hampel był winny. Przecież reszta drużyny także jechała poniżej oczekiwań. Po zawieszeniu Patryka Dudka z tej drużyny uszło powietrze i wszyscy zawodnicy jechali poniżej oczekiwań. Pękł balon nadmuchiwany z tylnego siedzenia przez senatora Roberta Dowhana i wszystko się posypało. Dla klubu z pod znaku Myszki Miki to porażka. Myślę sobie że to nadmuchiwanie balona spowodowało,skutek odwrotny od zamierzonego.W Zielonej Górze żużel się po prostu <przejadł>.Zapadły także roztrzygnięcia na zapleczu Ekstraligi.Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej uzyskała PGE Marma Rzeszów,pokonując w meczu finałowym na własnym stadionie Orła Łódź. Natomiast przegrany ustami swojego właściciela Witolda Skrzydlewskiego zapowiedział że nie przystąpi do baraży o Ekstraligę z Włókniarzem Częstochowa, bo nie jest przygotowany na Ekstraligę. Chce zmusić miasto Łódź by wyasygnowało pieniądze na stadion i infrastrukturę.Cóż ma prezes na to jeszcze dwa tygodnie.Żużel na wysokim poziomie jest w Łodzi potrzebny, widać to było po pełnych trybunach na meczach z Rzeszowem. Jak się ta sprawa zakończy okaże się gdy Orzeł będzie musiał przystąpić do baraży.W zmaganiach o pierwszą ligę w Ostrowie Wielkopolskim zgasło światło i mecz nie został dokończony.Czy zgasło specjalnie<bo takie chodzą słuchy> ma wyjaśnić centrala żużla.Tegoroczny sezon stał pod znakiem kontuzji i jest pokłosiem wprowadzonych nieprzelotowych tłumików.Jaki będzie następny 2015?



niedziela, 5 października 2014

Częstochowscy działacze:Przy pomocy wątpliwych sponsorów i licencji nadzorowanej,wykończyli szanowany klub sportowy-Włókniarza Częstochowa!



W Częstochowie na dobre trwa zabawa w ciuciubabkę,pomiędzy zarządem spółki akcyjnej, a kibicami częstochowskiego klubu Włókniarz.Słyszymy różne sprzeczne komunikaty docierające, od prezesa spółki CKM Włókniarz i prezesa Stowarzyszenia CKM Włókniarz Michała Świącika,które to stowarzyszenie działa w Częstochowie od roku 1957 i które jest, tak naprawdę spadkobiercą Częstochowskiego Towarzystwa Cyklistów i Motocyklistów i Zrzeszenia Sportowego Włókniarz.Trzon tego zespołu który w 1948 r na wskutek zawiązania przez PZM ligi żużlowej,zaczynał starty od II ligi stanowili, zawodnicy którzy pisali nową kartę częstochowskiego klubu - Waldemar Miechowski, Marian Kaznowski. Bogdan Laskowski, czy Władysław Szulczewski. Historia lubi się powtarzać,czyżby obecny Włókniarz znów musiał zaczynać swoje boje od II ligi? Wszystko na to wskazuje.W zamierzchłej przeszłości nie było ligi zawodowej, a cały Polski żużel opierał się na ligach zrzeszeniowych.Komunikaty wysyłane przez obecnych sterników klubu,brzmią na tyle śmiesznie,że ci ludzie sami z siebie robią idiotów,bo nie potrafią w sposób racjonalny wytłumaczyć kibicom co czeka ich klub. przedłużają w sztuczny sposób jego agonię, by jak najdłużej utrzymać się przy władzy.Prezes spółki Dariusz Śleszyński uparcie powtarza - walczymy w barażach o Ekstraligę,a prezes Stowarzyszena CKM Włókniarz Michał Świącik- mamy plan awaryjny, w razie spadku spółki akcyjnej,jesteśmy gotowi zgłosić drużynę do...drugiej ligi. Któryś z tych działaczy kłamie,czas szybko pokaże który. Natomiast prawda, która kibicom się niewątpliwie należy,wygląda nieco inaczej i jest dla częstochowskich kibiców bolesna. Z powodu długów które wciąż rosną ( na chwilę obecną jakieś 5 milionów złotych) Włókniarz może wogóle zniknąć z żużlowej mapy polskiego żużla i nie jest to czcza gadanina, tylko fakt.W dużej mierze jest to zależne od tego, jak zinterpretuje regulamin komisja licencyjna,do czego swoje trzy grosze może dołożyć GKSŻ i PZM,a brzmi on dla klubu z Częstochowy niezbyt przyjaźnie. W jednym z jego punktów jest wyraźnie napisane - Klub nie może otrzymać licencji w wypadku, gdy spełniony jest jeden z warunków :1)klub zgłasza we wniosku o nadanie licencji jako pozostający w jego dyspozycji stadion żużlowy, pozostający w poprzednim sezonie w dyspozycji innego klubu( dalej zwany:Inny Klub),który nie wystąpił o nadanie licencji na kolejny sezon,utracił ją albo uzyskał decyzję odmowną, a posiada zadłużenie wobec : a)zawodników krajowych i zagranicznych,b) innych klubów żużlowych,c)FIM FIM Europe oraz kontraktowych promotorów FIM i FIM Europe,d) PZM,e)spółki Ekstraliga Żużlowa,f)osób urzędowych,2) w skład jego organów wchodzi osoba fizyczna,będąca w poprzednim sezonie członkiem organu Innego Klubu.Gdyby przyznający licencję postępowali z literą przytoczonego regulaminu, z którego wyraźnie wynika, że mająca długi spółka akcyjna, nie wystartuje w Ekstralidze, to Stowarzyszenie CKM Włókniarz,także zgodnie z regulaminem by jej nie otrzymało. Chyba że byłoby w stanie spłacić długi należące do spółki i tu koło się zamyka. Spółka jest biedna jak <mysz kościelna> i pewnie nie miała by z czego spłacić ogromnych jak na polskie warunki długów spółki. Pomimo zapewnień działaczy i ich wysiłków, czego im nie odmawiam, może się okazać, że żużel w Częstochowie to już historia, zamknięta na długie lata.Komisja licencyjna ma dwie możliwości i może zastosować w stosunku do Włókniarza opcję - pobłażliwą i rygorystyczną.Pół biedy gdyby zastosowała pierwszą,bo ta druga opcja rygorystyczna musi pozbawić działaczy Włókniarza wszelkich złudzeń. Komisja regulaminowa może zechcieć pokazać klubom, że nie będzie tolerowała milionowych zadłużeń, bez pokrycia i jazdy na kredyt w Ekstralidze. Władze przyznały by że, ich pomysł-licencje nadzorowane to był <gwóźdź do trumny> klubów i doprowadziły je do jeszcze większych długów.Muszą więc ten problem jakoś rozwiązać,bo w I lidze też są kluby które nie chcą jeździć w Ekstralidze, ze względu na wysokie koszty,do których doprowadziły<wyścigi zbrojeń> niektórych prezesów klubowych. Jest jeszcze inna prawda :ze względu na regulamin procesu licencyjnego, który dla wszystkich klas rozgrywkowych jest taki sam i odbywa się w ty samym czasie,to i tak stowarzyszenie chce,czy nie musi zgłosić drużynę do drugiej ligi,bo gdyby tego nie zrobiło,a spółce nie udało by się uzyskać licencji na jazdę w Ekstralidze, wszelkie zabiegi, związane z jazdą w II lidze stały by się bezcelowe. Profilaktycznie stowarzyszenie musi więc złożyć wniosek, na jazdę w II lidze równocześnie ze spółką,która chce jeździć w Ekstralidze. Takie mamy durne przepisy, całe szczęście że później można się z tego wycofać,gdyby spółka otrzymała licencję w najwyższej klasie rozgrywkowej.Widzę tu jednak zakusy i chęci stowarzyszenia,do przejęcia giełdy towarowej i tych pomniejszych sponsorów,co w wypadku otrzymania licencji na jazdę w drugiej lidze by wystarczyło.Tylko po co te szumne zapowiedzi o modernizacji stadionu,jak i tak nikt na niego nie przyjdzie. II liga to bagno z którego tak łatwo się nie wychodzi, i Włókniarz utkwi tam na lata świetlne. Dochodzi jeszcze jedna sprawa, w przypadku bankructwa Włókniarza,obecni zawodnicy nie będą mieli szans na odzyskanie zaległych pieniędzy od klubu. Po co więc opowiadanie że niektórzy jak  Peter Kildemand zostaną w Częstochowie i w oparciu o tego zawodnika będzie budowana drużyna. Przecież ten zawodnik osiąga teraz najlepsze wyniki w swojej karierze i musi się rozwijać, a częstochowscy działacze chcą by się cofnął w rozwoju i jeździł w II lidze.Chyba sobie na to nie zasłużył. Przykre to że w centrali żużla nadal są układy,kolesiostwo i zależności,które zdominowały to wszystko co było dobre w polskim żużlu, centrala nie dostrzega problemów jakie z siłą wodospadu wdarły się  ostatnio do speedwaya.Pominę te narkotykowo- dopalaczowe i wyciszanie pisma angielskiej federacji o dziwnym nadpobudliwym zachowaniu się młodych polskich zawodników, bo to już zostało zamiecione wzorem polityków pod dywan. Mnie interesuję to czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec tych działaczy którzy forsowali licencję nadzorowane, a które doprowadziły kluby do bankructwa.Opinia o działaczach z centrali żużla jest znana i komentowana we wszystkich możliwych mediach, a nie jest ona najlepsza. Według niej w środowisku speedwaya,działacze to niereformowalna grupa trzymająca władzę,zaślepiona swoją nieomylnością i poczuciem wyższości, nie wsłuchująca się w głos oponentów,a traktująca ich w myśl zasady:<Kto nie z Mieciem,tego zmieciem>. Polski żużel zbudowany jest na chorych ambicjach,niektórych działaczy, którzy są ślepcami i nie potrafią dostrzec w porę jak obracają w ruinę to co my kibice budowaliśmy od lat-zaufanie.Wszyscy którym zależy na przyszłości polskiego żużla,jego transparentności,czystości i zwykłej przyzwoitości powinni dać odpór tej hucpie żużlowej centrali, która w tych trujących oparach, znalazła dla siebie pożywkę i niszczy coraz bardziej klubową rzeczywistość. Władza zaślepiona sloganami, że mamy najsilniejszą i najlepszą ligę świata, staje się nieprzewidywalna i żyję marzeniami w chorej rzeczywistości.Twierdzenie,że my obecnie rządzący polskim żużlem, jesteśmy nieomylni, jest dużym błędem który jak widać mści się na tych działaczach którzy uwierzyli w swoje wyobrażenia o potędze polskiego speedwaya.To tylko kolos na glinianych nogach, o czym wcześniej czy później sami się przekonacie. Pierwsze symptomy,tej działalności już widać- ogromne,często ukryte długi części klubów,które po sezonie wyjdą na jaw. Polska żużlowa rzeczywistość którą ja obserwuje jest zupełnie inna, niż ta którą,ze strachu przedstawia nam, żużlowa centrala i część służalczych i potulnych dziennikarzy!








  

czwartek, 25 września 2014

Półfinały play-off :Niespodzianka w Tarnowie. Unia Leszno w finale.Stal Gorzów zdeklasowała SPAR Falubaz Zielona Góra!




Speedway jest dyscypliną przewrotną.Przekonał się o tym wielokrotnie, startując jako zawodnik i pracując jako trener mój ziomek Marek Cieślak. Jego zespół Unia Tarnów przez rundę zasadniczą szła jak burza,wygrywając z każdym zespołem Ekstraligi,za wyjątkiem jednego meczu w Toruniu wygrała wszystko co było do wygrania w rundzie zasadniczej. Gdyby był inny regulamin i można by tą przewagę punktową uzyskaną w rundzie zasadniczej,zaliczać do ogólnej klasyfikacji,dziś byłaby w finale. Play-offy niestety rządzą się innymi prawami, a w przypadku zespołu z Mościc sprawdziła się zasada, że nie ten kto wygrywa rundę zasadniczą zostaje Drużynowym Mistrzem Polski na żużlu, ale ten kto jedzie w finale.Konstrukcja regulaminu jest taka, że niestety nie liczą się punkty z rundy zasadniczej i cała zabawa w play-offach zaczyna się tak naprawdę od nowa. Tu może decydować wiele czynników,dyspozycja dnia, kontuzje, sprzęt i tor i pogoda. Drużyna z Tarnowa miała w końcówce sezonu zasadniczego ogromnego pecha, bo do play-offów nie mogła z powodu kontuzji wystawić kompletnej sprawnej ekipy.Żużel to sport bardzo kontuzjogenny,szczególnie teraz gdy zawodnicy używają nieprzelotowych tłumików. Kilku zawodników z Tarnowa złapało kontuzje w różnych innych zawodach. w najgorszym momencie dla trenera i całej drużyny-tuż przed play offami.Tacy zawodnicy jak:Martin Vaculik, Krzysztof Buczkowski i Janusz Kołodziej, byli świeżo po ledwo zaleczonych kontuzjach, a Greg Hancock, po kontuzji odniesionej w Grand Prix, postanowił nie narażać swojego zdrowia i nie pojechał w meczu półfinałowym.Jakiego formatu jest Greg Hancock, mogliśmy się przekonać, w środowym meczu półfinałowym, bez niego ten zespół nie istniał ,na swoim torze. Greg był nie do zastąpienia, tym bardziej że nie można było za niego stosować zastępstwa zawodnika(ZZ). Mina Marka Cieślaka w tarnowskim parkingu, mówiła sama za siebie.Mogę powiedzieć że nigdy go takiego wystraszonego nie widziałem. Ale jak się może czuć człowiek któremu mistrzostwo Polski uciekło w najbardziej nieodpowiednim momencie? Przecież do tej pory wszystkie przyjeżdżające do Tarnowa zespoły przegrywały z kretesem.Trzeba przyznać że Unia Leszno wygrała w Tarnowie 48:42,zasłużenie i to leszczynianie spotkają się w finale ze Stalą Gorzów,która zdemolowała na swoim stadionie ekipę z Zielonej Góry 62:28, czego tak naprawdę nikt się nie spodziewał.Można to określić jednym słowem-pogrom. Wracając do zespołu  z Leszna,wszyscy zawodnicy jechali dobrze,pomimo kontuzjowanego Kennetha Bjerre.Leszczyńska młodzież jechała zadziornie, bez kompleksów i co ważne skutecznie.Objawieniem tego sezonu w zespole leszczyńskim jest bez wątpienia Tobiasz Musielak, który na pozycji juniorskiej był wartościowym zawodnikiem w swojej drużynie. Przyjemnie było patrzeć jak ogrywa,stare wygi speedwaya,a jego motocykl,płynął wspaniale po torze. Wspólnie z Piotrem Pawlickim, w niektórych meczach zdobywali połowę punktów całej drużyny. Mając takich juniorów Unia Leszno może pokusić się o niespodziankę w finale. Drugi półfinał Stal Gorzów- Falubaz Zielona Góra, był widowiskiem jednostronnym, w którym drużyna Piotra Palucha zdemolowała, wręcz ekipę Rafała Dobruckiego, pomimo że jechali bez kontuzjowanego Nielsa Kristiana Iversena. Stal Gorzów w takiej formie jest głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu.Pomny tego co stało się w Tarnowie, jednak na nikogo stawiał nie będę, niech rozstrzygnie sport i dyspozycja dnia obu ekip. Oba mecze półfinałowe z powodów opadów deszczu nie odbyły się w pierwotnie zakładanym terminie- czyli w niedzielę, dlatego zgodnie z regulaminem rozegrano je w środku tygodnia w środę. Patrząc z perspektywy odbytego meczu w Tarnowie, miałem wrażenie że miejscowych zawodników, zaskoczył ich własny tor,który do tej pory był ich atutem. W Gorzowie miejscowi zawodnicy nie mieli z torem żadnych problemów, pomimo że nastąpiła silna ingerencja w jego przygotowanie, komisarza i całego jury zawodów. Na nic zdały się naciski zielonogórzan, którzy nie chcieli jechać w pierwszym terminie,forma prysła jak bańka mydlana. Zielonogórscy zawodnicy byli niemrawi, bezbarwni i bezradni,a w końcówce sezonu bardzo osłabli.Wyraźnie dawało się odczuć widoczny brak w drużynie zawieszonego za doping Patryka Dudka. Należy wierzyć że niedzielny finał DMP, z udziałem drużyn z Leszna i Gorzowa,będzie pięknym widowiskiem sportowym,bez podtekstów i złośliwości. Niech wygra sport,zabawa i lepsza tego dnia  na torze drużyna!Niech zagości sport, a nie polityka,której mamy już niestety dość! 

sobota, 20 września 2014

IME (SEC) na SGP Arenie Częstochowa: Kapitalny speedway, ale frekwencyjna porażka!

Przyznanie Częstochowie u progu sezonu organizacji jednej z rund cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy,było dobrą wiadomością dla spragnionej dobrego widowiska częstochowskiej publiczności. Częstochowska publika lubi swojskie klimaty, bez angielskiego sznytu, dlatego popierała zorganizowanie tych zawodów,przez konkurencyjną wobec BSI,firmę z Torunia One Sport. Zawody w Częstochowie są już poza nami, odbyły się w dniu 19.09.2014 roku i przejdą do historii speedwaya, jako sukces organizacyjny i sportowy, ale nie frekwencyjny. To zdjęcie u góry pokazuje, jaką mieliśmy frekwencję na stadionie w Częstochowie u progu sezonu.Wraz z upływającym czasem i zawirowaniami finansowymi, ta frekwencja spadała raptownie, a jej kulminacja nastąpiła wraz z odmową startów w zespole Grigorija Łaguty i Grzegorza Walaska.Mecze które powinny być wygrane zostały przegrane z kretesem, z powodu braku tych zawodników w składzie. W świecie speedwaya utarło się takie powiedzenie: W Częstochowie chodzi się tylko na mecze Włókniarza, inne zawody dla częstochowskich kibiców, są mniej interesujące. Czy tak się stało tym razem? Przyczyn jest wiele.Jest to pokłosie problemów finansowych Włókniarza, niepłacenia zawodnikom, biegopunktówek, oraz tych wszystkich zawirowań ze składem, na konkretne mecze w mijającym sezonie. Liczba kibiców na stadionie SGP Arena Częstochowa(około 8 tysięcy) nie ma nic do rzeczy, jeśli chodzi o samą organizację,była wzorowa.To kibice pokazali środkowy palec nieudolnym działaczom Włókniarza,którzy ośmieszyli klub w całej żużlowej Polsce. Czwarta finałowa runda SEC, była moim zdaniem najlepsza w historii rozgrywek w tej kategorii, pod względem sportowym,organizacyjnym, przygotowania toru do zawodów, a co za tym idzie : pasjonujących, mrożących krew w żyłach wyścigów i walki na dystansie. Było naprawdę mnóstwo dobrego ścigania, a tacy zawodnicy jak: Grigorij Łaguta. Emil Sajfudtinow.Peter Kildemand i nasz mistrz Tomasz Gollob, atakowali w swoim stylu po szerokiej, odbijając się często od bandy otaczającej tor.To była kwintesencja speedwaya, jaką rzadko ogląda się na światowych torach, przygotowywanych do jazdy gęsiego. Zawody w Częstochowie były tą wisienką na torcie całego tego cyklu i właśnie tym o co w tym sporcie chodzi-były ściganiem. Tor jak zawsze w Częstochowie, był przygotowany perfekcyjnie, na całej szerokości,choć najlepiej nosił pod bandą.Gdy zawodnicy wjeżdżali pod bandę.gołym okiem było widać jak ich motocykle niesamowicie przyspieszają. Przedstawiciel toruńskiej firmy One Sport, organizującej SEC, nie ukrywał jednak rozczarowania frekwencją i zaczął już straszyć że Częstochowa z powodu słabej frekwencji może pożegnać się z organizacją rundy w przyszłym roku. Cóż za niewdzięczność,to częstochowscy kibice bronili firmę One Sport, przed zakusami BSI, gdy chciała zawiesić im zawodników,którzy startowali jednocześnie w Grand Prix i SEC.To między innymi piszący te słowa doradzał by firma,odwołała się do władz europejskich,w związku z ograniczaniem konkurencji,przez FIM i BSI,a częstochowscy kibice popierali ich na wszystkich forach. Chęć zarobku przesłania niektórym w Polsce rozum. Czasem się zdarza,że z różnych przyczyn, kibice nie docierają na stadion,a jedną z nich był na pewno piątkowy termin tych zawodów - jakby nie  było  z rundą finałową.Wychodzi na to że w Polsce zawodnicy jeżdżą na akord,a później wychodzą takie kwiatki jak przemęczony Adrian Miedziński, który praktycznie leży w każdych zawodach na torze,tym samym stwarzając niebezpieczeństwo dla innych użytkowników wyścigu. Przyczyną słabszej frekwencji jest także dołujący klub i oszukujący nas działacze.Kibice nie przychodzą, bo cała ta otoczka wokół klubu odebrała chęć miejscowym kibicom,do przyjścia, na to naprawdę wspaniałe sportowe widowisko.To co się dzieje teraz w klubie, na pewno przełożyło się na zainteresowanie tym przepięknym finałem. Jeszcze innym problemem jest sytuacja z Grigorijem Łagutą,którego prezes stawiał w złym świetle przed kibicami- że jest pazerny na kasę i nie chciał pomóc klubowi w zmaganiach ligowych.Prezes może sobie ględzić co chce, natomiast Łaguta o długu który ma wobec niego klub nie może nic powiedzieć, bo zostanie ukarany.Taki sobie bat wymyślili prezesi i centrala na niepokornych zawodników, którzy upominają się o swoje zarobione na torze pieniądze. Jeśli zawodnik coś powie klub go karze,karą finansową ,tym samym redukując sobie dług wobec niego.To jest chora sytuacja, która w polskim speedwayu tylnymi drzwiami wprowadziła niewolnictwo. Jeśli mam dać wiarę,to ja daję zawodnikowi Griszy Łagucie. Szkoda tylko że częstochowscy kibice, którzy przecież sami nie chcieliby u kogoś pracować za darmo, tego nie rozumią.Cała ich złość skupiła się na Griszy Łagucie, a powinna na działaczach klubowych, którzy do takiej sytuacji doprowadzili. Za serce które ten znakomity zawodnik zostawił w Częstochowie, za radość jaką swoją jazdą sprawiał kibicom, został potraktowany w Częstochowie jak śmieć. Nawet po zawodach nie potrafił cieszyć się zwycięstwem. Sam czułem się ogromnie zażenowany,bo niektórzy w klubie dość szybko przypięli mu łatkę skąpca i złego człowieka.Przoduje w tym na FB niejaki AS, którego znam od dziecka,a który to najpierw Griszę Łagutę zatrudnił i naobiecywał złote góry,a teraz wylewa na niego pomyje,pomimo że się z nim nie rozliczył.Taka sama sytuacja miała miejsce z Grzegorzem Walaskiem. Za te niegodziwe działania,obrywa klub bo takie są bzdurne przepisy. Sponsor nie poniósł żadnej odpowiedzialności karnej,a na dodatek opluwa kogo się tylko da na FB.Grigorij Łaguta domaga się tylko zapłaty, za wykonaną pracę dla klubu, a to nie jest żadna łaska,tylko obowiązek klubu, wobec swojego pracownika- zawodnika.Słuchając prezesa Dariusza Śleszyńskiego, mam wrażenie że to klub robi łaskę Lagucie, a jest dokładnie odwrotnie.Nie lubię gdy polityka miesza się ze sportem,dlatego rażą mnie zachowania kibiców,gdy podczas rosyjskiego hymnu,na cześć zwycięzcy tych zawodów,gwizdano na Grigorija Łagutę.Za co, za Putina,czy za to że domaga się swoich słusznie zarobionych pieniędzy od klubu? Dawno już minęły czasy zrzeszeniowe w których tkwiły kluby i powstały spółki, po to by zawodnicy nie ścigali się dla idei.Wkurza mnie w polskim speedwayu ten jad,złość, i nienawiść pomiędzy klubami,te podchody jak tu kogoś wyślizgać,oszukać.Wkurza mnie także to że do sportu pcha swe łapska polityka, która gdzieś w tle zawsze się pojawia. Myślę sobie że gdyby nie długi język prezesa Śleszyńskiego (chyba brak dyplomacji)) który we wszystkich możliwych mediach opowiadał, że zysk z SEC, pójdzie na spłatę długów wobec zawodników,kibiców byłoby więcej- nie przyszli z przekory. Zresztą patrząc na sytuację z innej strony, kibice z całej speedwayowej Polski, nie chcieli by ich rękami, nieudolni działacze z Częstochowy łatali sobie dziurę budżetową ich pieniędzmi, dlatego woleli obejrzeć żużel na Eurosporcie. Sam będąc kibicem Włókniarza z kilkudziesięcioletnim stażem,nie miałem ochoty iść na te zawody, z powodu tych oszustw i obiecanek częstochowskich działaczy. Nie mogę już patrzeć na te ich uśmiechnięte twarze,gdy okręt zwany Włókniarz tonie. Inna sprawa to termin tych zawodów, dlaczego runda finałowa odbywała się w piątek,gdy spora grupa kibiców była na drugiej zmianie w pracy,lub przyszła późno z pracy,gdyż niektórzy pracują do 17-tej,lub 18-tej.Czy zawody tej rangi nie powinny odbywać się w sobotę? Tym sposobem sami organizatorzy sprowadzili się do parteru i strzelili sobie tym terminem w kolano. Ktoś tu czegoś nie dopatrzył i zawodnicy na złamanie karku musieli po zawodach jechać do Włoch, na Grand Prix challenge w Lonigo. To szczyt głupoty władz speedwaya, którzy traktują zawodników jak niewolników, narażając ich na, stres, zmęczenie niewyspanie i niebezpieczeństwo wypadków i kontuzji. Przypomnę że zawodnicy muszą powrócić na niedzielne rozgrywki Ekstraligi.Zdobywca tego tytułu Emil Sajfudtinow zasłużył na niego jak mało kto, był w znakomitej dyspozycji. a tym złotym medalem powetował sobie stratę, po rezygnacji z turniejów Grand Prix. Słowa Uznania należą się także Peterowi Kildemandowi, który pomimo kłopotów w klubie, niesamowicie się w Częstochowie rozwinął. Co potwierdził srebrnym medalem Indywidualnych Mistrzostw Europy.Dla porządku medal brązowy przypadł Nickiemu Pedersenowi!