środa, 26 marca 2014

Regulaminy...zawsze były przeszkodą w rozwoju speedwaya!

Od kiedy istnieje speedway,regulaminy były głównym problemem i hamulcowym jego rozwoju. Jedną wielką manipulacją, często próbą wpływania na wyniki meczów. Od zarania jego istnienia,wiele się w tej kwestii nie zmieniło, za wyjątkiem cynizmu. Jest bardziej wyrafinowany i nie rzucający się w oczy, jak ten z przed lat.Dziś o wiele więcej i szybciej, można osiągnąć zamierzony efekt, przy pomocy wielkich pieniędzy, politycznego poparcia, wszędobylskiej reklamy i parcia na szkło. Wykorzystywanie pozycji politycznej,do swoich celów,znajomości,koterii i układów, tak samo wpływa na jego funkcjonowanie, jak kiedyś w siermiężnych, czasach minionej epoki, czerwonych pająków. Dotyczyło to wszystkich klubów, a najbardziej tych powiązanych w jakiś sposób z milicją i wojskiem. Ci mieli zawsze największe''chody'' i znajomości, dlatego wyniki meczów w tamtych czasach,nie były takie oczywiste. Często dziwne niezrozumiałe i zaskakujące.Pamiętam taki okres w dziejach Włókniarza,że z dnia na dzień zmieniono regulamin i by móc awansować do wyższej klasy rozgrywkowej,czyli I ligi,trzeba było czekać 2 lata,z uwagi właśnie na regulamin,który pozwalał na awans,właśnie co dwa lata.Kasa wtedy we Włókniarzu świeciła niestety pustkami.Był to okres na przełomie lat 1963/1964,wtedy po niesamowitej euforii,parę lat,a dokładnie 3 lata,po zdobyciu Drużynowego Mistrza Polski,wszystkim się wydawało że w klubie nastąpi  jakaś stabilizacja.Niestety tak się nie stało,pieniędzy było coraz mniej,stadion wymagał pilnego remontu,a niektórzy zawodnicy próbowali swych sił w Anglii,osłabiając drużynę.Na dodatek nastąpiła niespodziewana degradacja do II ligi.Zawodnicy byli rozgoryczeni,a kibice rozczarowani i żądali wyjaśnień od klubu.Piszę o tym dlatego,że podobną historię przeżywamy obecnie.Pomimo że teraz stadion i jego otoczenie wygląda znakomicie,to zarządzanie  klubem pozostawia wiele do życzenia i pieniędzy brakuje na wszystko.Wtedy było podobnie,z zarządu klubu odeszło wielu wspaniałych oddanych klubowi działaczy.Był nawet taki moment w dziejach Włókniarza,że rozważano,całkiem poważnie likwidację i rozwiązanie sekcji żużla.Ale czy w Częstochowie można sobie wyobrazić,stadion bez warkotu motocykli żużlowych?Tak naprawdę jedynego klubu który od lat na wysokim poziomie,dostarcza kibicom rozrywki i daje im radość z ich ukochanego sportu.Można sobie to wyobrazić przy złym zarządzaniu.Czy tak jest pewno niedługo się przekonamy,gdy przyjdzie rozliczyć się z Sajfudtinowem.Wracając do tamtych magicznych lat. Stery we Włókniarzu objął wtedy Wacław Tomaszewski,który zasiadał w zarządzie Przędzalni Czesankowej''Wełnopol''(kto to jeszcze z młodych kibiców pamięta?)Spokojną w miarę przyszłość klubowi,zapewniła Federacja Sportowa''Włókniarz''do której klub przystąpił.Jak na zamówienie zniknęła groźba likwidacji sekcji żużlowej. Nie wiem jak,ale bardzo prawdopodobne,że po linii partyjnej udało zdobyć się pieniądze,na dalsze funkcjonowanie i gruntowny remont stadionu.Nie bez znaczenia jest tu udział i postawa społeczeństwa częstochowskiego i kibiców sportu żużlowego.Wyczuwało się wtedy niesamowitą mobilizację wszystkich,którzy chcieli pomóc w tzw''czynie społecznym''przy modernizacji tego obiektu.Właśnie wtedy wymieniono nawierzchnie i bandy,później postawiono mury,za które zaczęto sypać ziemię,tworząc w ten sposób koronę stadionu.Nie bez znaczenia dla tej sprawy,jest fakt,że większość prac przy stadionie wykonywały firmy państwowe.Wtedy jednak obowiązywało słynne hasło-czy się stoi,czy się leży dwa tysiaki się należy.Zgodnie z tą zasadą prace na stadionie wlokły się niemiłosiernie długo.Na pomoc na stadion ciągnęły więc grupy pomocowe,w postaci działaczy,robotników oddelegowanych z zakładów pracy,zawodników i uczniów częstochowskich szkół.Takiego zrywu społecznego i zaangażowania,ten stadion, nie odnotował w przeszłości,ani nigdy później w historii Włókniarza.Pomimo że zmobilizowano takie siły,nie udało się skończyć na czas,czyli przed rozpoczęciem kolejnego sezonu,prac i oddać do użytku stadionu,chociaż tor udało się zrobić na czas. Właśnie w tym okresie w 1963 roku GKSŻ,zaczęła manipulować przy regulaminie.Zachciało im się reform,wprowadzono nowy,nie znany dotąd durny przepis,który wielu się nie podobał,ale nie mieli nić do gadania,podobnie jak dziś.Zlikwidowano automatyzm awansu mistrza drugiej ligi do pierwszej ligi,i wprowadzono zasadę,że o awansie miał decydować dorobek punktowy z dwóch sezonów,a nie jak dotychczas jednego.Wtedy też do sportu wkraczała polityka i kto miał większe''plecy''proponował jakiś bzdurny przepis,który poprawi sytuację jego klubu(skąd my to znamy?)W ten sposób doszliśmy w tej historii do,regulaminu który miał objętość książeczki 30 stronicowej,do współczesnego ''dziełka'',który ma tych stron 300,nikomu niepotrzebnych i zbędnych przepisów,bo tak naprawdę sędziowie z nich nie korzystają,z braku ich znajomości i niemożności ich nauczenia się,w krótkim czasie.Wtedy ta decyzja wywołała spore kontrowersje,kluby zaczęły protestować.Cóż począć wtedy także były,układy układziki,a ''tfurcy'' nie dawali się przekonać,by znieść ten fatalny pozbawiający drużyny w 1963 r awansu.Ktoś nie tak dawno proponował zamknięcie obecnej ligi w tym sezonie.Tamten przepis działał na podobnej zasadzie,tylko był wyznaczony na krótszy czas.Wtedy sporo zawodników wyjeżdżało do Anglii,nabierać doświadczenia i zarobić trochę funtów.Właśnie w tym czasie pojawił się we Włókniarzu młody zdolny,późniejszy odkrywca żywej legendy Włókniarza Sławka Drabika,który to wypatrzył Sławka w warsztacie samochodowym,Wiktor Jastrzębski.Witek jako 19 latek,robił szybkie postępy,jego kariera rozwijała się dość szybko.Miał taki sportowy sznyt,swoistą elegancję i szybko zaskarbił sobie,sympatię kibiców(między innymi piszącego te słowa).Tak narodziła się nowa gwiazda Włókniarza,zawodnik który dostarczał na radości,przez wiele lat swojej bogatej kariery.przeplatanej kontuzjami,a później jako trener i wychowawca młodych zawodników częstochowskiego Włókniarza.Klub w roku bez awansu szansy nie zmarnował.Wtedy sternicy wyprowadzili jakoś klub z kłopotów finansowych.Pomysł połączenia przemysłu,ze sportem,przy pomocy prezesa Tomaszewskiego i załogi ''Welnopolu'' wyszedł klubowi na pewno na dobre,jednak wtedy były trochę inne zwyczaje,o których parę słów warto napisać.W zakładach pracy,patronackich zatrudniano wtedy zawodników,mechaników i działaczy,na fikcyjnych etatach,co było wtedy normą.Kluby były faktycznie przedsiębiorstwami,dlatego nie plajtowały.Widzieliście jakieś przedsiębiorstwo w głębokiej komunie,które upadło?Dotowano je bez końca i trwało sobie.podobnie było z klubami sportowymi,pod patronatem zakładów.Ważniejsze wtedy jednak od regulaminów,było to że udało,udało się w sposób kapitalny zmodernizować stadion i jego otoczenie.Był to na owe czasy najładniejszy stadion w Częstochowie i nie tylko.Kibice masowo chodzili na mecze,ale nie było takiego ździerstwa za bilety,jak obecnie.Ludzie wtedy naprawdę kochali żużel i klub,na mecze wyjazdowe ciągnęły mówiąc po częstochowsku''pielgrzymki''wyznawców żużla,których na te mecze woziły autokary podstawiane przez zakłady pracy.Kto chciał i wolał,to jechał koleją,a kiedy się trafiła jakaś wygrana na wyjeździe,to tą koleją wracaliśmy tydzień,takie było''oblężenie'W związku z tym nieszczęsnym regulaminem,Włókniarz w 1964 r,pomimo wygrania całej ligi,ze względu właśnie na ten dwuletni cykl awansów,na tym nie skorzystał.Wtedy do pierwszej ligi awansowały Zgrzeblarki Zielona Góra(czy ktoś pamięta tą nazwę?)Piszę o tym dlatego,by uzmysłowić współczesnym''majsterklepkom''od regulaminów,by swe poronione pomysły wprowadzali tam,gdzie nie ma żużla.My już przerabialiśmy odgrzewane kotlety,ile razy w koło można wprowadzać to samo.Jesli musicie to wymyślcie coś oryginalniejszego.Regulamin w żużlu najlepiej się sprawdza,wtedy gdy jest prosty i który potrafią zrozumieć i zinterpretować sędziowie.Jak pokazuje życie,ubiegłoroczny przykład z meczu Włókniarz-Unibax,przy takiej ilości różnych interpretacji.bezsilny był sędzia,łącznie z JURY,zawodów.Czy o taki żużel chodzi?Pełen zagadek niejasności,możliwości naciągania regulaminu,różnej interpretacji,gdzie pole do popisu mają tylko przekręciarze i hosztaplerzy.Wolimy wszyscy żużel jasny,z prostymi jak drut zasadami,ale skutecznymi,jakiego świadkiem bywałem kiedyś w odległych latach.Wbew pozorom nie chodzi o system w jakim żyliśmy.Chodzi o proste zasady,które nikomu nie zaszkodzą,a które każdy kibic zrozumie.W sporcie duża polityka rzadko,ma znamiona wielkości.Trzeba pamiętać zawsze o tym,że jest taka zasada,jak działaczom się pogorszy,to kibicom się polepszy,tego się trzymajmy!
Zdjecia pod postem. IDS.Częst.pl i Włókniarz.net 

sobota, 22 marca 2014

First International Pre-season Speedway Cup w King's Lynn!


W ramach First International Pre-season Speedway Cup,w dniu 19.03 214 r rozegrano zapowiadany bardzo szumnie w polskich mediach,mecz żużlowy pomiędzy zespołami King's Lynn Stars,a SPAR Falubazem Zielona Góra.Mecz jak to zwykle bywa w Anglii odbywa się późnym wieczorem,Taki u nich zwyczaj,bo ludzie mają czas na rozrywki dopiero po pracy.Prezentacja odbyła się dopiero o godzinie 20:30 czasu miejscowego.Na trybunach zasiadło tym razem dość sporo kibiców.Ponieważ kibice u progu sezonu są zawsze''głodni''żużla,a zawody były dość rozreklamowane,kibice jak nigdy wstawili się można powiedzieć w nadkomplecie,czyli około 3 tysięcy.Trzeba przyznać że frekwencja,jak na klub z pod znaku''Gwiazd''była imponująca.Bardzo sporą grupę stanowili,na tych zawodach jak zwykle niezawodni Polacy,rozsiani po całej Anglii,którzy na Wyspach Brytyjskich znaleźli pracę.W drużynie z Zielonej Góry,zabrakło Andreasa Jonssona i godnie zastąpił go Adam Strzelec.Zawodnik ten,który w ubiegłym sezonie nabierał szlifów w Częstochowie i dość udanie ścigał się w jego barwach Włókniarza,u progu sezonu prezentował świetną formę,jak na juniora.W biegu 11 tym dał pokaz swoich możliwości,przywożąc za swoimi plecami,aż 3 uczestników tegorocznego Grand Prix,Taia Woffindena, Kennetha Bjerre i Jarosława Hampela.Popisał się w tym biegu fenomenalnym startem i od startu do mety prowadził całą stawkę,bardziej doświadczonych zawodników.Podobne starty zdarzały mu się w częstochowskim Włókniarzu.Szkoda że musiał wrócić do macierzystego klubu,bo wydaje mi się że w Częstochowie nabierał właściwego wiatru w żagle.Dość przeciętnie w tym spotkaniu prezentował się panujący nam obecnie Indywidualny Mistrz Świata Tai Woffinden,był w tym dniu wściekły,rzucał kaskami,a wogóle zachowywał się jak swego czasu Nicki Pedersen,po przegranym biegu.Oby nie nabrał tego zwyczaju od niego i częściej panował nad emocjami.Mój wnuczek pojechał na ten mecz,licząc na autograf mistrza,na specjalnie do tego celu zakupionym plakacie.Niestety z powodu fatalnej postawy na torze Woffindena,objawiającej się wściekłością w parkingu,musiał obyć się smakiem.Ma za to pamiątki w postaci zdjęć z tych zawodów.Dobre i tyle.Może mistrz ochłonie i innym razem się uda,uzyskać od niego autograf,bo w tym dniu zachowywał się dość dziwnie,jakby go ugryzła osa..Bardzo dobrze w tym spotkaniu pojechał Kamil Adamczewski,zdobywca 10 punktów,co jest wynikiem znakomitym w takiej stawce zawodników.Reszta zawodników zielonogórskich,sprawiała wrażenie,jakby dopiero zaczynała testować sprzęt.Jazda bez rewelacji,chociaż wynik na mało znanym torze,robi wrażenie 52:40.Zwycięstwo Falubazu nie podlegało dyskusji.Niepokoją trochę zdobycze punktowe Patryka Dudka,tylko 4 punkty,ale każdy z zawodników twierdził że testował sprzęt.Myślę że należy im wierzyć,do prawdziwej walki o punkty pozostało trochę czasu,to zdarzą coś zmienić w swoim sprzęcie,bo był niestety bardzo wolny.Angielskie tory nie wszystkim pasują,bo my jeździmy zazwyczaj,na ''lotniskach''Niemniej dla niektórych była to bardzo pożyteczna lekcja żużla.Dla organizatorów tych zawodów,to była świetna promocja żużla i próba przyciągnięcia na stadion w tym sezonie wielu nowych kibiców,w tym z Polski.Czy im się uda,trochę to będzie trudne,bo bilety są niestety bardzo drogie.Niektórzy polscy kibice przyjechali z odległych miejscowości.Cóż magia żużla działa,a każdy prawdziwy kibic zrobi wszystko,by na takim meczu się znaleźć.Z prawdziwej tęsknoty za speedwayem i krajem.Kibic z Polski,który nigdy nie był na meczu speedwaya w Anglii,mógłby się poczuć rozczarowany,brakiem miejsc siedzących.W tej kwestii Anglicy są daleko,za nami,wystarczy popatrzeć na nasze stadiony?Za to tu nie ma tylu zakazów,nakazów i obostrzeń,jeśli chodzi o przemieszczenie się po stadionie,jego okolicach i parkingu.Tu magia żużla sprawia że możemy zajrzeć prawie wszędzie.Wynik jest ważny,bo poszedł w świat,ale najważniejsza na takich zawodach jest atmosfera,panująca na stadionie i warstwa szkoleniowa zawodów!









piątek, 21 marca 2014

Decyzja PZM w sprawie tłumików skandaliczna.Dość robienia z nas głupków,przestańmy chodzić na mecze!

Jakie są tak naprawdę intencje władz PZM,w sprawie niedopuszczenia w polskich ligach tłumika Leszka Demskiego? W tej sprawie jest mnóstwo teorii.Jedna z nich jest najbardziej prawdopodobna. Jest to start na szefa FIM Europa, Andrzeja Witkowskiego.Dlatego PZM W sprawie tłumika podjął decyzję całkowicie oderwaną od rzeczywistości. Sprzeczną z racją stanu polskiego żużla, szkodliwą i w sposób bezczelny rujnującą polską firmę Moto-Service,która wyłożyła,na badania i stworzenie marki,swoje własne pieniądze. Pan Witkowski zapyta pewnie po co?Po to by żużel był żużlem i by zawodnikom jeździło się bezpiecznie.Jeśli prezes Witkowski nie słyszał nigdy pracy kosiarki,to powinien posłuchać,wtedy się przekona dlaczego kibice odpływają z żużla.Po drugie powinien zrobić wykaz wypadków do których przyczyniły się owe trefne tłumiki i wziąć je na swoje sumienie.Jak się to ma do próby wydania 6 milionów złotych,z puli  Ministerstwa Sportu i pieniędzy podatnika,które prezes Witkowski,zamierza wydać na Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie,przy pomocy swojego kolegi ministra Andrzeja Biernata? To jest kwota tylko na jedną rundę,a umowa ma zostać podpisana na dwa lata.Łatwo więc policzyć ile nas te kaprysy prezesa Witkowskiego,będą kosztować.Ta sprawa ma się tak do tłumika pana Leszka Demskiego,że prezes Witkowski,na tą imprezę zamierza wydać nie swoje pieniądze.W przeciwieństwie do firmy Moto-Service,która na to by w Polsce żużel był bezpieczny i na powrót widowiskowy,dla kibica poświęca na ten cel swoje prywatne środki finansowe.Bardzo dziwne i enigmatyczne jest uzasadnienie odmowy,zastosowania tego tłumika w polskich ligach,oto jego treść ''Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego zapoznało się z pismem firmy Moto-Service z Ostrowa Wielkopolskiego,w sprawie tłumkia''POLDEM'' typ 01 i dołączonymi do niego materiałami z badań wykonanych przez Przemysłowy Instytut Motoryzacji w Warszawie(PIMOT).Stwierdzono,że wyniki testów głośności wykonane przez PIMOT różnią się w znaczący sposób od tych wykonanych przez specjalistów autoryzowanych przez FIM i wskazują,iż pomiary tłumika znajdują się w granicach norm określonych,przez przepisy techniczne FIM.W związku z powyższym zalecono firmie Moto-Service niezwłoczne złożenie odwołania do FIM od decyzji odmawiającej homologacji,załączając dokumenty otrzymane z PIMOTU,oraz wniosek o udział przedstawiciela firmy przy rozpatrywaniu odwołania.PZM po otrzymaniu informacji o złożeniu odwołania wesprze polskiego producenta tłumików i zwróci się do FIM z wnioskiem o rozpatrzenie odwołania w trybie pilnym'' Jedzie mi tu czołg? Cóż za łaska,po to tam jesteście.Jeśli autoryzowani specjaliści wyznaczeni przez FIM,nas oszukali i zostali przekupieni przez konkurencyjną firmę.trzeba koniecznie wystąpić z pozwem na drogę sądową w instytucjach UE.Ta sprawa''śmierdzi'' na odległość przekrętem,zastosowanym po to by wyeliminować polską konkurencję.To dalszy ciąg rozgrywki sprytnych Angoli w bitwie z SEC.Nie widzę w tej sprawie także szczerych intencji PZM.To co zrobili odmawiając wprowadzenia polskiego tłumika do polskich lig,jest SKANDALEM,pachnącym na odległość przekrętem.Pamiętamy co obiecywał prezes(bez nabiału w spodniach)Szymański,który grzmiał w mediach,że za wszelką cenę wprowadzi tłumik Demskiego do polskich lig.Z tych obietnic pozostały,jak widać tylko troki od kaleson.Z dniem 21.03 w pierwszym dniu wiosny podjąłem zobowiązanie,że przestaje w sposób kategoryczny wspierać finansowo nieudolnych działaczy żużlowych.Przestaje chodzić na coś co od dziecka kocham,chodzić na żużel.To będzie mój prywatny protest i tak powinni zrobić wszyscy kibice którzy nie patrzą tylko ,na czubek własnego nosa,a na dobro polskiego żużla.Trzeba to zrobić,by centrala poczuła.,że ignorowanie kibiców i ciągłe obiecanki bez pokrycia nie ujdą im na sucho.Kiedy wreszcie zobaczą PUSTE STADIONY,może najdzie ich refleksja,że mieszkają w Polsce i jej powinni służyć i pomagać w rozwijaniu sportu,a nie być bezkrytycznym sługą Genewy.Mam dość tych cynicznych ludzi w żużlu,tych politycznych nieudaczników,przyssanych do koryta.Jeśli zawodnicy nie wezmą teraz udziału w proteście przeciw tej haniebnej decyzji,to my im później przypomnimy i pokażemy jak wyglądają PUSTE TRYBUNY.Tak naprawdę ciągle narzekają na to ustrojstwo,jakim jest ten badziewny tłumik,a jak przychodzi czas by podjąć konkretne decyzję chowią głowę w piasek i okazują się największymi łamistrajkami.Skoro tłumik jest zgodny z normami europejskimi,to tym bardziej z polskimi,to jaki jest sens by go blokować?Tylko i wyłącznie istnieją jakieś wątki pozamerytoryczne,albo układowe,pewnych osób.Kluby plajtują,przez takich ludzi,bo stare tłumiki generują wysokie koszty remontów silników,a te p.Demskiego są przecież tańsze,to gdzie tu sens?Jestem niesamowicie rozgoryczony decyzją PZM,choć p Demski nie jest ani moim ziomkiem,ani bratem ani swatem,to staję w obronie jego tłumika z powodów czysto merytorycznych i partiotycznych,by wreszcie Polska jako kraj z najsilniejszą ligą świata miała coś do powiedzenia w tej sprawie i nie była''robiona w wała''przez ćwoków którzy już w Anglii i Danii doprowadzili do zapaści żużla,a teraz próbują wykończyć Polski.Choć jako realista zakładałem z góry że tak będzie,to po cichu liczyłem,że ponowie z centrali pokażą,że nie na daremno noszą spodnie. Niestety pomyliłem się,nie ja jeden.Dla prezesa Witkowskiego,ważniejszy okazał się święty spokój,przed zbliżającymi się wielkimi krokami,wyborami do władz w FIM Europe i ciepła dożywotnia posadka.Tak naprawdę oddala wprowadzenie tego urządzenia wogóle w najbliższej przyszłości w Polsce.Pan Witkowski,tą decyzją dał czas Kingowi,do ulepszenia i przejęcia produkcji,na następne lata,obiecując tylko iluzoryczne poparcie dla tłumika Demskiego,we władzach FIM.To jego cyniczna gra,obliczona na święty spokój na jakiś czas,bo na pewno w tym roku,nic nie zostanie w tej sprawie roztrzygnięte.To blef prezesa Witkowskiego,największego cynika jakiego pamiętam,a mam już sporo lat i jego postępowanie w innych sprawach doskonale pamiętam.Leszek Demski ani mi brat,ani swat,ale jeśli tą sprawę odpuścimy,tym sprzedawczykom polskiego żużla,to z każdą inną sprawą zrobią to samo.Metodą faktów dokonanych,jak Putin,zaanektują cały polski żużel do swoich prywatnych rozgrywek. Skopiowanie pomysłu p.Demskiego,przez tego zainteresowanego konkurencyjnego producenta jest tylko kwestią czasu.Zalecane przez PZM odwołanie do FIM,jest próbą wykpienia się od tej sprawy i odsunięcia jej jak najdalej od siebie(PZM).Cyniczne stwierdzenia zalecające firmie Moto-Service odwołanie się do FIM,jest tylko próbą uspokojenia sytuacji i oddalenie jej jak najdalej od centrali PZM.To są tylko puste slogany,które niedługo wyjdą na jaw.Bo to nie jest żadna troska o wymogi UE i bezpieczeństwo zawodników,jak cynicznie twierdzi PZM,ale o głęboko pojęty interes firmy King tu chodzi,której to produkcję na długie lata,obiecała FIM.Jeśli polskie środowisko żużlowe nie powalczy o tą słuszną sprawę,strategiczną z marketingowego punktu widzenia,uznam że dalej jest zaściankowe i zapatrzone tylko i wyłącznie w czubek własnego nosa,nie potrafiące nić zrobić dla sprawy.Panowie Witkowski,Stępniewski i Szymański(który okazał się człowiekiem nie słownym i bez nabiału w spodniach).Mnie i paru moich kolegów którym zależy na dobru polskiego żużla,na pewno na stadionie żużlowym,dopóki,Wy rządzicie,nie zobaczycie.Nie będziemy napychać kasy,ani Wam,ani zawodnikom łamistrajkom,którzy jak widać mają w polskim żużlu dobrze,skoro w żaden sposób nie protestują,podkulili ogony i trzepią z nas kibiców kasę.Ja Wam mówię nie.Zapamiętajmy ich nazwiska.Jak będą płakać rzewnymi łzami.że ten wypadek i ta kontuzja ,to przez ten niedobry tłumik,to im przypomnimy jak haniebnie i cynicznie się zachowali.Jednego już zapamiętałem to Piotr Protasiewicz,największy płaczek,w tej sprawie.Ale jest wielu innych którzy koło tej sprawy chodzą opłotkami ,słuchając głupich podpowiedzi swoich mechaników(bo nie tunerów,Ci są od zupełnie czego innego) Panowie z PMZ,GKSŻ i Ekstraligi,powinni raczej zbadać siebie u jakiegoś specjalisty,bo tłumik już dawno przeszedł odpowiednie testy.W związku z tą haniebną decyzją władz,trzeba wprowadzić w życie hasło''PUSTY STADION''Zawody przecież możemy obejżeć w telewizji,wtedy nie damy do łapy pasibrzuchom,naszej kasy,którą tracą na naszych oczach w sposób nie przemyślany i rozrzutny,mając w głębokim poważaniu żużel.Ta jakże błędna i niezrozumiała decyzja,to najgorsze co mogło się wydarzyć w polskim speedwayu w ostatnich latach,tuż przed rozpoczęciem sezonu.Hipokryzję p.Witkowskiego,znamy nie od dziś.Cóż za wspaniałomyślność powie ktoś,nie wprowadzimy tłumika,ale będziemy go popierali,przed FIM,gdzie już dziś wiadomo jaka zapadnie decyzja.Pan Witkowski kłamie,poraz kolejny,bo tym działaniem daje czas FIM i firmie King,na wprowadzenie takich zmian regulaminowych(co zresztą było już zapowiadane) by skutecznie zablokować i wyeliminować polski tłumik z gry na zawsze.Chcą tak naprawdę zniechęcić firmę Moto-Service,do dalszych prac na tym tłumikiem przelotowym.Przecież''mały Kazio'' wie,że najlepszym sposobem wprowadzenia na rynek światowy,tego tłumika,było wprowadzenie go bez oglądania się na FIM,we wszystkich Polskich ligach,teraz natychmiast,bo sezon się rozpoczyna.Cóż do żużla też weszła drzwiami i oknami polityka i start do władz europejskich i start do władz największego szkodnika polskiego żużla Andrzeja Witkowskiego,stanął na drodze dobremu tłumikowi.Żeby Polak Polakowi gotował taki los,musi być człowiekiem bez empatii.Jedynym sposobem by sprawa bezpieczeństwa jazdy,na żużlu została w znakomity sposób uregulowana i by wymóc to na władzach,jest każdorazowy taki przypadek który widzieliśmy na własne oczy na stadionie,a wynikający w naszym mniemaniu z winy tłumika(nagłe nie kontrolowane przyspieszenie)zgłaszać do prokuratury powszechnej,bez oglądania się na PZM(świadek wypadku ma taki obowiązek).Niech biegli w sprawie stwierdzają,co tak naprawdę było przyczyną takiego wypadku.Czy wadliwy tłumik,bo pod tym kątem nikt tego w Polsce jeszcze nią badał,czy inna przyczyna(wynikająca z jazdy)Bądźmy pierwszymi,wtedy naprawdę się przekonamy,czy tłumiki Kinga,wogóle powinny być dopuszczone w Unii Europejskiej i czy zawodnicy mogą na nich jeździć bezpiecznie.Certyfikat w dzisiejszych czasach,można sobie kupić i manipulować nim w dowolny sposób.Przepisy UE,dają w tej kwestii wiele możliwości,tylko my nie chcemy,,lub nie potrafimy z nich korzystać.Doszły mnie słuchy,(nie potwierdzone,bo nie chcą pokazać dokumentów)że pewna firma zapłaciła odszkodowanie bliskim Lee Richardsona,by nie wnosili przeciw niej,oskarżenia prywatnego,właśnie z powodu wadliwego tłumika(bo to było przyczyną tragicznego wypadku tego wspaniałego żużlowca).Gdyby to wyszło na światło dzienne,firma owa mogła by mieć spore kłopoty finansowe.A tak morda w kubeł,a polscy zawodnicy nadal udają górali i w pogoni za szybką kasą,wolą być łamistrajkami i siedzieć cicho,dopóki nie spotka ich poważna kontuzja,bo w wypadku śmierci nie mogą powiedzieć już nic,jak śp.Lee Richardson. Polscy zawodnicy stracili w moich oczach sympatię,za niezdecydowanie w sprawie,która ich  w największym stopniu dotyczy.''Pusty stadion'' to nie mrzonka kibiców,to konieczność.Dość robienia z nas głupków.Przestańmy chodzić na mecze,by działacze zrozumieli,że to oni są dla nas,a nie my dla nich.Czym szybciej zrozumią tą zależność,tym lepiej dla nich!

czwartek, 20 marca 2014

Lew na plastronie to była kiedyś duma,dziś to żenada!

W polskim żużlu muszą się zmienić ludzie, bo z tymi co obecnie nim zarządzają,nic nie da się zrobić. Stoimy w miejscu,wszystko co zrobią nie ma żadnego sensu. Nie ma rozwoju żużla,jest kompletny zastój i wegetacja od sezonu do sezonu.Parafrazując inżyniera Mamonia z filmu ''Rejs''''jest spokój nic się nie dzieje'' Prezesi klubów nie działają,dla dobra tego sportu i jego wizerunku.Oni go naprawdę niszczą, choć zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy.Gdy się już obudzą z tego letargu,pozostanie im tylko posprzątać.Dawniej wszystko było prościejsze,nie było tej napinki na wynik,nie było tak wielkiej kasy dla żużlowców,nie było pazernych menedżerów i tej otoczki,która doprowadza kluby na skraj zapaści finansowej.Teraz jest żużel miernot,hosztaplerów cyników i oszustów. Ze zdwojoną siłą wraca sprawa która wydaje się nie mieć końca,sprawa zaległych pieniędzy dla Emila Sajfudtinowa.Wszystko to za sprawą niepotrzebnej nikomu(chyba że prezesowi Mizgalskiemu) jątrzącej konferencji prezesa Mizgalskiego(parafrazując raczej trzeba go nazywać Mazgajski),który jak się wydaje ma problem sam ze sobą i nie wie jak go rozwiązać.Podpowiem może,tak z dobrego serca.Niech prezes  poda się do dymisji i nie robi pośmiewiska z tak zasłużonego klubu,jakim jest Włókniarz.W dniu 19.03 2014r zapewniał prezes wszystkich kibiców i osoby postronne,że Sajfudtinow zgodził się na warunki Włókniarza.Zdziwienie nastąpiło szybko,już nazajutrz 20.03 2014 r,gdy Emil Sajfudtinow,na łamach prasy oświadczył że- w zakresie traktowania jego osoby przez klub,nic się nie zmieniło.Dalej czytamy że-rozmowa była,ale trudno ją nazwać szczerą.Ktoś tu niestety kłamie i coraz bardziej skłaniam się ku hipotezie,że kłamie niestety prezes Mizgalski.Utrzymuje on mianowicie,że do 30 kwietnia ma czas na spłatę zobowiązań wobec zawodnika.Niestety to kolejne już kłamstwo prezesa,który uświnił już klub po pachy i nadal go to bawi.Jest to jak powiedział Emil dopiero propozycja ugody,a nie sama ugoda i dopiero we wtorek została wysłana do zawodnika,celem zapoznania.Stąd ten cyniczny nagły porozumiewawczy ton na konferencji zwołanej pośpiesznie i słowa prośby skierowane do kibiców,by nie gwizdali na Sajfudtinowa,gdy przyjedzie na mecz do Częstochowy z ekipą z Torunia.Ta próba łagodzenia sytuacji jednak nic nie wniosła nowego do sprawy.Tylko ją jeszcze zaostrzyła i wywarła wrażenie że była zastosowana w celu uspokojenia sytuacji i pod publiczkę.A co jeśli ta propozycja zostanie przez zawodnika odrzucona?Nie przystąpimy do rozgrywek? Pytań jest wiele,a dość ważne jeszcze jedno.Co tak naprawdę dzieje się z Rune Holtą?Skoro unika dziwnym zbiegiem okoliczności treningów i nie jest wystawiony do składu,na test mecz,ze Stalą Gorzów? Czyżby nie było kasy na przygotowania do sezonu?Tu i ówdzie słychać plotki o rychłym zakończeniu kariery przez zawodnika.Czy jest to prawda, pewnie się niedługo przekonamy. Jeśli prezes Mizgalski,jak twierdzi większość kibiców w Częstochowie,to cwaniak,hosztapler i hipokryta,to niech sobie naprawdę da spokój z żużlem.Niech nie pogrąża tego zasłużonego klubu w otchłań niebytu,nie psuje mu nadal opinii w Polsce.Kiedyś LEW,na plastronie to była DUMA,teraz pod rządami prezesa,to po prostu żenada i skandal.Nikt tak w ostatnich latach nie zespół opinii Włókniarzowi,jak obecny sternik,prezes Mizgalski.Pan prezes na miesiąc przed rozpoczęciem rozgrywek,próbuje w dziecinny sposób,wmówić nam kibicom,że wszystko jest w najlepszym porządku,a nie jest.Jest bajzel i zapachniało odebraniem licencji,na start w Ekstralidze i prezes klapnął przed Sajfudtinowen na kolana,bo chyba sam zauważył,że zabrnął już w ślepą uliczkę.Zaczął więc na zamówienie publiczne robić z Emila ANIOŁA,mając,chyba płonna nadzieję,że ten trochę spuści z tonu.Emil te fałszywe podchody,natychmiast wyczuł i zdementował pewne informacje,podane nam przez prezesa Mizgalskiego.Ta zabawa naprawdę skończy się źle,dla Włókniarza,jeśli prezes będzie tylko wierzył w swój urok osobisty,a nie stan faktyczny.Jak każde wystąpienie prezesa jest nieszczere,mogliśmy się przekonać po decyzji Trybunału PZM.Także wtedy snuł teorie bez pokrycia,a później na jakiś czas zniknął z przestrzeni publicznej.Gdy Trybunał PZM,stanął po stronie zawodnika,role się odwróciły i to prezes jest teraz na przegranej pozycji.Jego pewność siebie ulotniła się jak kamfora.Na tej nikomu nie potrzebnej  wymianie ciosów,jedna strona straciła FINANSOWO,a druga MORALNIE.cieszy przynajmniej fakt,że obie strony starają się ze sobą rozmawiać.Szkoda że ta rozmowa odbywa się za pomocą mediów.Z tego wynika że na linii zawodnik-klub,żadnego ocieplenia nie będzie.Nadal będzie cynizm,oszustwa i walka''agralna''kto kogo do ziemi!Ludzie stali się sztucznie sympatyczni,sztampowi,co nie wróży dobrze stosunkom międzyludzkim.Kiedyś bardziej od pieniędzy liczyło się przywiązanie do barw klubowych i atmosfera. Kibice się szanowali, dziś się wzajemnie opluwają, są nieufni i sfrustrowani!!!

sobota, 15 marca 2014

We Włókniarzu jest nadzieja na... dobry wynik !

W minioną niedzielę 9 marca w Hali w Częstochowie,odbyła się oficjalna prezentacja drużyny na sezon 2014.Można powiedzieć że się odbyła i tyle.Trochę smutna i nostalgiczna,bez triumfalizmu i nic nie mówiono o przyszłości klubu. Nawet koledzy z lat 70- tych,ubiegłego stulecia,mieli nietęgie miny i tak jakoś tylko przemykali wśród licznego tłumu ludzi przybyłych na tą uroczystość.Nie przedstawiono także nowych sponsorów,bo ich po prostu nie ma. Kibice jednak liczyli na cud,wszak po Jasną Górą i te czasem się zdarzały. Zaproszono za to parę zapomnianych gwiazd Włókniarza i za to trzeba sterników częstochowskiego klubu pochwalić.Że pamięta o swoich wychowankach, bo różnie z tym w przeszłości bywało.Włókniarz ostatnio trochę niestety wizerunkowo stracił, na niepotrzebnej przepychance z Sajfutdinowem.Swoją drogą zupełnie się nie zgadzam z orzeczeniem Trybunału PZM,w tej sprawie,bo jak wszędzie tak i u nich są równi i równiejsi.To ciało powinno być jak najprędzej zlikwidowane,jak i cały PZM,bo ośmieszają polski żużel,na arenie międzynarodowej,wydając sprzeczne decyzje.We Włókniarzu można odnieść wrażenie,że sternicy klubowi,z tych opinii o sprawie Sajfudtinowa,nic sobie nie robią.Jakby ich moralność nie obchodziła,przyjmując niesłusznie,że wszystko się rozejdzie,po przysłowiowych kościach.Nie sądzę.Kibice w takich sprawach są pamiętliwi i wcześniej niż później za te działania prezesa rozliczą.Przed każdym sezonem,budzą się nadzieje,na jak najlepszy wynik sportowy,tym razem jest podobnie,choć już nie ma w kibicach werwy,bo swymi działaniami poza sportowymi,zarząd mocno nawywijał i do końca nie można być pewnym,jak naprawdę wygląda sytuacja w klubie.Transfery które działacze,nie bez problemów poczynili,dają podstawy do tego by realnie myśleć o play-offach.Myślę że tym składem powinniśmy zawojować Ekstraligę i znaleźć się bez problemów w czwórce.Według mnie skład jest mocniejszy niż w ubiegłym sezonie.Wszystko zależy od sprzętu kontuzji i innych okoliczności.Już u progu sezonu pech dopadł Griszę Łagutę i nie będzie mógł brać udziału w treningach na częstochowskim stadionie i sparingach na innych torach,więc początek sezonu nie będzie dla niego przyjemny.Przypomnę że nabawił się kontuzji nogi na motocrossie.Wiadomo że zawodników nie trzeba jakoś specjalnie mobilizować,bo są''głodni''jazd i są wściekli na ubiegły sezon,gdzie finał uciekł przez zbieg okoliczności i fatalne sędziowanie.Takim składem na pewno trzeba mierzyć wysoko,bo pomimo odejścia Sajfutdinowa,to skład wydaje się mocniejszy i bardziej wyrównany.Kluczem do zwycięstw powinna być,atmosfera w zespole,o którą to zadbać powinien trener Żyto.Co ważne sprzętem zawodników ma się zajmować Fleming Graversen,duński tuner,który ściślej współpracuje z Peterem Kildemandem i Jepsenem Jensenem.Może i inni na tej współpracy skorzystają.Liczę tu na Mirka Jabłońskiego i Rafała Szombierskiego.W okresie transferowym doszło niewątpliwie do kilku ciekawych zmian.Dookpotowano lubianego w Częstochowie Grzegorza Walaska,który gwarantuje pełny stadion,więc z frekwencją nie powinno być kłopotu.Doszedł także SPIDER MAN,żużla człowiek którego nazywają ''pająkiem,Peter Kildemand.Na papierze wygląda to ciekawie,ale wszystko weryfikuje,jak zwykle tor.Ponadto są w obwodzie Mirek Jabłoński,który ciągle podkreśla,że będzie uparcie walczył o miejsce w składzie.Jest Rafał Szombierski,który w ubiegłym sezonie,był niejako przypisany do zespołu z urzędu,bo był KSM,którego w tym roku zniesiono i ''Szumina'' będzie musiał bardziej przyłożyć się do treningu,by załapać się do składu..Siłę drużyny poznamy po pierwszych sparingach.Gdy piszę tego posta,ma się w Częstochowie odbyć pierwszy test mecz z młodymi Szwedami.Trochę w nocy jednak popadało,więc nie jest pewne,czy ten sparing dojdzie do skutku?Wcześniej widziałem parę jazd Petera Kildemanda,chłopak dużo pracuje,a na torze jest''walczakiem'',a kibice w Częstochowie takich uwielbiają,więc będzie na czym oko zawiesić.Myślę że to właśnie Duńczyk w tym roku zostanie objawieniem i czarnym koniem zmagań ekstraligowych.Ponadto co jest ważne fanem jego talentu i mentorem jest duński tuner Fleming Graversen,co daje nadzieje na dobry sprzęt w rozgrywkach.Wiele ekip w tym sezonie dokonało,wielkich i spektakularnych wzmocnień,co prawda niektórzy na kredyt,ale zawsze.W trakcie sezonu zobaczymy,czy wytrzymają,tą napinkę na wynik finansowo i czy starczy im kasy na zabawę w żużel do końca sezonu,jak frekwencja padnie z powodu braku wyniku. Nikt nie będzie przecież chodził na zawody,w których drużyna sromotnie przegrywa ,mecz za meczem.Nie będę owijał w bawełnę.Skład Włókniarza jest zdolny do tego,by znaleźć się w czwórce i walczyć jeden z medali.Atutem Włókniarza jest fakt,że żaden zawodnik nie jeździ w cyklu Grand Prix.To duży plus dla ekipy i dla trenera,który nie musi drżeć o kontuzje.Bywało przecież tak,że jeden ''dzwon''lidera niweczył,całe plany drużyny,bo kontuzja okazywała się poważna(vide Holder).Takie sytuacje są dla trenera i kibiców stresujące,gdy nagle się dowiadują że jeden z liderów uległ kontuzji,która praktycznie eliminowała drużynę z walki o medale.Ważną sprawą jest również fakt,że od niepamiętnych czasów,mamy w drużynie,aż 7 seniorów.Żużel jest sportem niezwykle urazowym i takie zaplecze zawodników drugiej linii,na pewno daje trenerowi większe pole manewru.Trzeba w tym miejscu wspomnieć także o juniorach.Jak zwykle myślę że Artur Czaja,po ubiegłym sezonie i pięknych walkach nie tylko na ligowych torach,jakie stoczył,godnie zastępując nawet seniorów,okrzepł,nabrał rutyny i doświadczenia i będzie na pewno mocnym punktem Włókniarza.Stawiałem na niego i nawet chciałem oddać karnet,za darmochę,gdyby odszedł z Częstochowy.Nadal wierzę że będzie on mocnym punktem drużyny i co najważniejsze i o czym niektórzy łatwo zapominają jest naszym wychowankiem,a ci powinni mieć pierwszeństwo we wszystkich rozważaniach przy budowie ekipy.Myślę że w tym roku na arenach ekstraligowych zadebiutuje syn,żywej legendy Włókniarza Sławka Drabika,MAKSYM DRABIK.To jeszcze nie oszlifowany brylant,ale wiele już potrafiący,mimo młodego wieku(16 lat)Sławek z tego co udało mi się zaobserwować,dobrze go prowadzi i mam nadzieję że już na wstępie jego kariery wyeliminuje,błędy które sam popełniał,na początku swojej bogatej kariery.Włókniarz przy pomocy trenera Żyto,który nie boi się ryzyka i całego sztabu szkoleniowego,powinien walczyć o wysokie cele,czego mu serdecznie życzę.Warto tu wspomnieć niezwykle żywotnego i operatywnego Jarosława Dymka(porównuję go do ''Andzi'' Andrzeja Puczyńskiego) który w niektórych sprawach ma nosa,jak narodowy coach Marek Cieślak i ma zdolność dogadywania się bez słów,a to w dzisiejszym zwariowanym żużlu rzecz niezwykle ważna.Szybkość i trafność w podejmowaniu decyzji,to sprawa pierwszorzędna w dzisiejszym sporcie.Życzę zawodnikom udanych sparingów i wspaniałego sezonu,bez kontuzji i problemów natury sprzętowej.Na zawsze razem z Włókniarzem,to ''modlitwa''którą powtarzam od bez mała 60 lat,gdy poraz pierwszy za sprawą wujka(którego starsze pokolenie bardzo dobrze zna) zawitałem na mały stadionik na częstochowskim Zawodziu i tak już pozostało na lata.Biało-zielone barwy,są moimi barwami,po kres życia,które wielkimi krokami zbliża się do końca.Mam nadzieję że choroba,pozwoli mi w pełni wykorzystać karnet i że będzie mi dane w pełni podziwiać,naszych wspaniałych biało--zielonych''rycerzy'',w pełnej krasie i wspaniałej formie,na moim ukochanym stadionie.Czego i sobie i Wam kibice życzę.Uf wzruszyłem się trochę.Ostatni raz takie wzruszenie mnie ogarnęło w 1974 r,gdy moja drużyna marzeń zdobyła tytuł Drużynowego Mistrza Polski,a to znak że na całej linii trzeba ustąpić pola młodym,kreatywnym,operatywnym i zdolnym działaczom,zawodnikom i zapalonym kibicom(w tym mojemu synowi)Cóż całej wódki nie wypijesz,wszystkich kobiet nie poderwiesz ale...próbować trzeba.Tak jest z jazdą na żużlu i kibicowaniem!Kto tego nie doświadczył, na własnej skórze nigdy nie zrozumie! Choćby nie wiem jak się starał. Żużel to piękny specyficzny sport Powąchasz spalin i wsiąkasz na zawsze.Staje się drugim życiem ,spełnieniem i kochanką!

środa, 12 marca 2014

Żużel na Stadionie Narodowym,to marnotrawienie środków publicznych i kaprys prezesa PZM!

Jeśli prezes PZM, wspólnie z Ministerstwem Sportu wydadzą chociaż jedną złotówkę na organizację rundy Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie,powinno natychmiast wkroczyć CBA i dobrać im się do d...za marnotrawienie w sposób nieusasadniony środków publicznych i pieniędzy podatników.25 kwietnia 2015 r ma się odbyć jedna z rund Grand Prix,na Stadionie Narodowym, Po dyskusji jaka przetoczyła się w mediach,na temat przepłacania przez Polaków firmie BSI,za organizację tych imprez w Polsce,organizowanie takiej imprezy jest zwykłą hucpą i kaprysem prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego. Najwidoczniej zadziałała gorąca linia między Londynem(BSI) a Warszawą i prezesem PZM Andrzejem Witkowskim(PZM). Na pewno tak się stało,że za wspaniałomyślne odpuszczenie, przez BSI(na ich rzekomą prośbę) FIM zawiesił zakaz startu w SEC,zawodników z Grand Prix.Teraz wyszło szydło z worka, co knuł prezes Witkowski.To była umowa barterowa,pomiędzy PZM,a BSI,haniebnie,bez rozgłosu w tym celu wykorzystana,przez obie strony.Tyle było w tej sprawie dyskusji,w prasie i na różnych portalach,aby utrzeć nosa BSI, a wróciliśmy do punktu wyjścia, z powodu haniebnej gry sternika polskiego sportu motorowego. Nadal  z tej zagrywki Andrzeja Witkowskiego, będą się cieszyć Anglicy,bo znowu przy pomocy prezesa PZM,wykiwali naiwnych Polaków.Organizatorem tego turnieju,jak pozostałych ma być Speedway Ekstraliga.Pan Witkowski,którego''oczkiem w głowie''był już od dawna temat organizacji Grand Prix w Warszawie,na ''Basenie Narodowym'',robi nas w wała.Bezczelnie stwierdził że-ta impreza wcale nie musi być dochodowa,a jeszcze niedawno pamiętam jak strofował kluby z innych miast,żeby nie podbijały ceny,na turnieje  GP.Według Witkowskiego Warszawa to święta krowa,wolno im wszystko?To ja mu podpowiem by swoje chore marzenia o wielkim żużlu w Warszawie urzeczywistniał,ZA SWOJE PIENIĄDZE,nie ze środków publicznych i pieniędzy podatników,które wyłoży na ten cel Ministerstwo Sportu,z Andrzejem Biernatem na czele.To są pieniądze wszystkich podatników.Prezes Andrzej Witkowski coś tam gaworzy o otwarciu-kręgów warszawskiego biznesu,na polski żużel w Warszawie.Już oczyma wyobraźni widzę,jak te warszawskie snoby,które nigdy nie pokochały żużla,wyłożą tak wielką kasę w stolicy,gdzie do tej po zamknięciu stadionu Gwardii,nie powstał żaden klub.Mało tego prezes Witkowski nie pomógł nawet tej grupie zapaleńców którzy chcieli zorganizować klub w tym mieście.Do dziś borykają się z problemami,a w PZM,natrafili na ścianę i obojętność wobec problemów,które napotykają,z pozyskaniem stadionu na klub.Najważniejsza rzecz to koszty tej imprezy,a będą nie małe.Za samą organizację trzeba BSI zapłacić około 2 milionów złotych.Trzeba do tego dodać,bardzo wielkie koszty ułożenia,sztucznego toru żużlowego,to drugie 2 miliony.Te pieniądze,trzeba o tym pamiętać trafią oczywiście do ekipy Ole Olsena,z Danii.Dochodzą do tego koszty wynajęcia Stadionu Narodowego,około 500 tys,do 1 miliona złotych.W związku z tak duża imprezą trzeba ponieść,także koszty różnych świadczeń,zobowiązań i kosztów dodatkowych.Także koszty ochrony i zabezpieczenia,to też około 1 miliona złotych.Niech prezes PZM Andrzej Witkowski sobie to dokładnie policzy.Te jego prywatne marzenia,będą kosztować nas około 6 milionów złotych.To marnotrawienie pieniędzy polskiego podatnika,którą pośredno za tą imprezę zapłaci,właśnie on,a których lwia część zostanie wyprowadzona za granicę do chlebodawców prezesa Witkowskiego.Ten kaprys prezesa i stołek w FIM Europe może nas wszystkich drogo kosztować.Nawet gdybyście zrobili ten żużel pod Pałacem Prezydenta,to i tak sponsorzy nie przyjdą,za to wszystko po''cichu,po wielkiemu cichu''zapłacimy,my podatnicy.W dalszym ciągu nie ma decyzji w sprawie tłumika pana Leszka DEMSKIEGO,to mydlą nam oczy żużlem na Stadionie Narodowym.Jeśli prezes Witkowski,chce nadal ''sprzedawać''się Anglikom to nich to robi,tylko za WŁASNE PIENIĄDZE.Tym zagraniem działacze PZM i GKSŻ sami strzelili sobie w kolano,bo jeszcze przed tymi wątpliwymi zagrywkami z FIM,poszedłbym na taki żużel,teraz na pewno nie pójdę,bo nie lubię jak ktoś próbuje zrobić mnie w wała i trwoni nie swoje pieniądze,na czysto prywatne i komercyjne przedsięwzięcie.Promocją żużla w Polsce zajmują się nieodpowiedni i skompromitowani ludzie,którzy zakodowali speedway w NC+,gdzie zasięg dla kibica,jest znikomy,a teraz nagle chcą popularyzacji żużla w Warszawie,bo to jest dobre dla ich interesów.Zrobią jak zwykle kartoflisko,albo ubitą skałę,na której zawodnicy będą jeździć ''gęsiego''Prezes niewątpliwie tym zagraniem działa na szkodę polskiego żużla,bo my musimy kupować angielsko-duńskie zawody za tak wielką niewyobrażalną dla zwykłego śmiertelnika kasę.A wszystko to dla pijaru i dobrych notowań prezesa Witkowskiego,kandydata na szefa FIM Europe.Recepta na uzdrowienie tej sytuacji jest jedna-trzeba odłączyć się od PZM.W tej sprawie front zmienił nawet prezes Zmora gorzowskiej Stali.Jak mamy sobie wytłumaczyć fakt,że Anglicy plują nam ciągle w twarz,a prezes Witkowski pcha im sam pieniądze do ich portfela?Jeśli nas we władzach reprezentuje człowiek,tak dwulicowy i zakłamany,to trzeba go z tego stołka usunąć i wystąpić z PZM,a nie dawać mu szansy by zaprzedawał polski żużel w europejskiej federacji.Wracając do''BASENU NARODOWEGO''to będzie istny cyrk,jak taki kolos będzie''w połowie wypełniony po brzegi''Warto zobaczyć choćby w telewizji,tę klęskę frekwencyjną.Mam tylko nadzieję że ta klęska podziała na czyjś rozum,a prezesi klubów nie będą takimi frajerami,jak wierny prezes PZM i nie będą mu pomagać w tej niezwykłej hucpie jaką ogłosił wczoraj światu.Gdyby BSI,patrzyło na rozwój żużla(tak twierdzi Witkowski),to zorganizowałoby po jednej rundzie Grad Prix w każdym kraju gdzie jest choć w minimalnym stopniu żużel,jak: Polska, Szwecja, Dania, Niemcy, Rosja, Australia, Nowa Zelandia, USA, Czechy, Łotwa,ale u nich liczy się tylko kasa i kto jej więcej zapłaci,tego wybiorą,do gry. Trzy turnieje Polsce to wielka PRZESADA I ZADŁUŻANIE,się klubów,bo nie zawsze frekwencja wypali. Na prestiż można zapracować w różny sposób,a kasę zdobyć w sposób,może trudniejszy,bardziej pracochłonny,ale trzeba próbować,a nie liczyć ''na mannę z nieba''.Tylko kretyn może powiedzieć,że taka impreza nie musi być dochodowa.To pomysł wart ANTY NOBLA.Oceńcie sami czy tym posunięciem prezes Witkowski,otwiera sobie drogę do biznesu i własnego interesu?Czy na pewno działa w interesie polskiego żużla?To jest przykre że w tej sprawie,nadal zasiedziały towarzysz,podejmuje decyzję,niedobre dla polskiego speedwaya,kierując się interesem,ale tylko wyłącznie swoim.Mało tego pchając się na europejskie salony (FIM Europe), bezczelnie go osłabia,podejmując,złe decyzje,niegodne działacza i Polaka!!!
                 
               Adam SQRA Skórnicki próbował z powodzeniem ujarzmić beton na Stadionie Narodowym!                          Szanowni czytelnicy tego bloga, o tym że PZM w tej sprawie manipuluje faktami można się przekonać,po tym,że w dniu 12.03.2014 r na pewnym portalu,zajmującym się żużlem ukazał się artykuł na temat możliwej organizacji rund Grand Prix na Stadionie Narodowym i podpisaniu dwuletniej umowy na tą organizację z BSI.Wyliczając przy tym pobieżnie koszty,tego przedsięwzięcia.Dziś próżno go tam szukać,zapewne po interwencji włodarzy PZM,został zdjęty.Ja jestem człowiekiem wolnym i będę o tym pisał by wykazać jak wami manipulują,prasa portale internetowe i instytucje zajmujące się żużlem w Polsce. Mnie nikt nie może zakazać,nie mam nad sobą żadnego szefa. Sam jestem sobie sterem i okrętem i uczciwie będę pisał o każdym przekręcie i niegodziwości władz sportowych.Społecznie bez żadnej zapłaty i nie będę się nikomu podlizywał,jak robią to dziennikarze.Ich byt zależy zawsze od kogoś wyżej postawionego!

wtorek, 11 marca 2014

Rezygnacja wiceprezesa Włókniarza-forma protesu,czy obrona swojego wizerunku?

Prezesi klubów i innej maści działacze klubowi,kręcący się od lat przy żużlu,to nudziarze z misją kreowania się na mężów opatrznościowych polskiego speedwaya.Czy takim mężem opatrznościowym jest prezes kubu Włókniarz Częstochowa,śmiem wątpić.Coś niechętnie z nim chcą współpracować inni działacze.W bliskim mojemu sercu Włókniarzu,też nie dzieje się ostatnio najlepiej.Wczoraj z funkcji wiceprezesa zrezygnował,jak się wydawało łebski gość Łukasz Banaś. Dlaczego w tak krótkim czasie od momentu nominacji,to pytanie do prezesa klubu pana Mizgalskiego.Nie zagrzał długo miejsca Łukasz Banaś w Stowarzyszeniu CKM Włókniarz(jakieś 3 miesiące) i w spółce CKM Włókniarz(około 4 miesięcy).Swoją decyzję uzasadnił dość lakonicznie-rozbieżną w stosunku do mojej wizją funkcjonowania klubu.Podkreślając jednocześnie,że funkcję wiceprezesa pełnił społecznie.Dość krótki i niejasny komunikat,pozostawia wiele niedomówień i pole do spekulacji.Najprawdopodobniej jak nie wiadomo o co chodzi,to zazwyczaj chodzi o pieniądze,a nie o żadną wizję.To tylko jedna z hipotez inna jest taka że Włókniarza po prostu na niego nie stać,jak na Kafla i wielu innych.Według prezesa Mizgalskiego wszystko zrobi''złota rączka''Włókniarza Andrzej Puczyński.Tak sobie myślę że gdyby ktoś w Częstochowie potrafił lepiej od niego przygotowywać tor na zawody,to i z nim prezes by się pożegnał bez żalu,z powodu bezsensownych oszczędności.Wiadomo nie od dziś że zarząd Włókniarza oszczędza teraz na wszystkim,na czym się tylko da.Może prezes miał inną wizję-chciał na pewno by Łukasz Banaś nadal na stanowisku wiceprezesa klubu pracował społecznie.Czy aby nie za dużo tego cyrku,jak na jeden klub,który bez przerwy rozgrywa się na naszych oczach?Ten brak stabilizacji niedobrze wpływa na morale w klubie(w tym na zawodników) i na opinie o Włókniarzu,jako marce w całej żużlowej Polsce.Skoro zarząd zbudował drużynę na kredyt,bez stabilnego budżetu,to widocznie Łukasz Banaś nie chciał brać odpowiedzialności za długi i firmować ich swoim nazwiskiem.Całe odium spadło by potem na niego.Widoczne nie chciał brać na swoje barki,takiego ciężaru odpowiedzialności,gdyż w przyszłości ma szansę zostać prezesem Włókniarza,ale z czystym kontem,bez obciążeń z przeszłości.Wcześniej czy później era Mizgalskiego się w Częstochowie skończy.Wtedy Banaś z czystym kontem może powiedzieć-mówiłem że tak to się skończy.Niedługo w Częstochowie braknie kandydatów,na ten gorący stołek wiceprezesa i trzeba będzie sięgnąć po jakiś desant''samobójców'' z zewnątrz.Wielka szkoda prezes Mizgalski,na naszych oczach rujnuje ten zasłużony klub,bo wcześniej ,czy później skończy się ta zabawa katastrofą.Oby tylko nie w trakcie sezonu,bo kibice dostaną szału i prezesa wywiozą na taczkach.Wiele tych absurdów ostatnio w zarządzie Włókniarza i nie ma widoków na poprawę tego stanu rzeczy.Kiedy my kibice co są na zawsze z Włókniarzem,doczekamy się normalności,czy odrobiny stabilności oraz jasności w działaniach zarządu klubu?Pytań jest wiele,bo dużo spraw jest nie wyjaśnionych,tajemniczych i dziwnych.Skoro w klubie nie ma zgody,to źle wróży na cały sezon.Nie widzę w tych działaniach nic optymistycznego.Pan prezes Mizgalski żali się wszędzie,że kibice go krytykują,na różnych forach i nie dają mu spokojnie pracować.Gdyby pan pracował przejrzyście na pewno nie było by z tym problemu,ale pan tak zagmatwał i zapętlił wszystkie sprawy dotyczące klubu,że mają zupełną rację,iż domagają się od prezesa wyjaśnień.Jak można być spokojnym,skoro sezon zbliża się wielkimi krokami,a tu takie wolty.Klub Z wielkimi tradycjami,a wizerunek się wali,jak domek z kart,to na pewno nie przysłuży się klubowi.Zresztą jest wiele takich klubów w których kolejni działacze,wysiadają z pociągu pod nazwą żużel,obawiając się dalszych kompromitacji i ochlapania błotem swojego wizerunku,przez innych nieudaczników.Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to że Łukasz Banaś,na prezentacji robił dobrą a minę do złej gry,a tuż po niej nazajutrz nagle zrezygnował.Musiał mieć biedak ciężką noc na te przemyślenia.Czy my się doczekamy w klubie,dobrych uczciwych ludzi pozbawionych syndromu wielkości i genu samozagłady?Taka sytuacja niejasna nie jest tylko domeną Włókniarza,ma miejsce w wielu klubach,na każdym z prezesów można ''wieszać psy''prawda jest jednak taka,że w końcowym rozrachunku,liczą się nie metody tych prezesów,ale skuteczność,danego prezesa.O metodach i trybie dojścia do tych sukcesów ludzie zapominają szybko.W przypadku zdobycia medalu pamiętają dłużej,bo to rzeczy przyjemniejsze od sporów.Dlatego niektórzy prezesi z premedytacją,budują drużynę marzeń,na kredyt,by powetować sobie,złą opinię o zarządzaniu i zatrzeć złe wrażenie jakimś medalem.U innych można zaobserwować sporo bezsensownych wypowiedzi,bzdur i słownych potyczek,by uspokoić kibiców i zatkać usta krytykom ich poczynań.Historia uczy że prawda leży po środku i tego się trzymajmy!!!

Potomkowie Wehrmachtu,odwalcie się od Polski!

Jeśli ktoś wypowiada na forum publicznym słowa które zaszokowały opinię publiczną,to robi to w jakimś celu. W celu wywołania sensacji,kontrowersji,albo dla poprawy sprzedaży wydanej nowej książki. Trudno mi jest zrozumieć człowieka który jak sam twierdzi-rano jest konserwatystą,w pracy marksistą,a wieczorem liberałem.Ja takiemu człowiekowi nie wierzę,choćby nie wiem jak mnie przekonywał.Tymi trzema powyższymi słowami określa siebie Szczepan Twardoch,pisarz sympatyzujący z Ruchem Autonomii Śląska (RAŚ). Można uznać,że na zamówienie szkaluje Polskę i jej prawowitych obywateli.Ten wnuk Oskara Twardocha,który służył w oddziałach Wehrmachtu i lizał d... Hitlerowi w Ardenach,bo tak mu było wtedy wygodnie,albo wyznawał tą ideologię. Napisał ten autor książkę pt.''Morfina'' w której usilnie obrzydza nam Polskę. Robiąc głównym bohaterem tej książki akurat jakby na zamówienie polityczne,syna Niemca i matki Ślązaczki. Za pośrednictwem wyimagiwanego bohatera przedstawia w tej książce,nic więcej tylko swoje wredne tezy. Jako jeden z licznych ludzi których miałem okazję słuchać,sławi'' oryginalną''tezę niejakiego Piotra Zychowicza, że gdyby Polska zawarła pakt Ribbentrop-Beck i uderzyła na sowietów,to wtedy Polska byłaby krainą,miodem i mlekiem płynącą. Czy pisarz Twardoch,zastanowił się aby nad tym,że gdyby Polska pomogła Hitlerowi w sprawie pobicia sowietów,stałaby się następnym celem?Ten pan z wąsikiem nienawidził Polski(podobnie jak Szczepan Twardoch Polaków),a trzeba przypomnieć że ten pan z wąsikiem,głosił wtedy hasła podboju całego świata i wcześniej czy później zagarnął by także Polskę.Wolałbym zginąć,niż być niewolnikiem,albo wasalem kogokolwiek.Jeśli Ślązak co udaje Polaka tego nie rozumie,jest wyjątkowym gburem,który pluje na kraj,którego żre chleb.Niech swoich obrazoburczych słów i tez nie wypowiada na polskiej ziemi,której jest ponoć obywatelem.Wnuk uczestnika''Cudu nad Wisła'' 1920 r i II wojny światowej próbuje panu to uświadomić.Ten pisarz przyznaje otwarcie i bez skrępowania że-''fascynuje go gen samobójstwa Polaków''.Nie dodał tylko,czy się z tego cieszy i źle życzy Polakom,jako narodowi?To wyjątkowo cyniczny ''gość'',napisze każdą bzdurę jeśli mu tylko zapłacą. Ciekawe czy te perfidne słowa poniżające Polskę cyt.Pier..l się Polsko,były przez kogoś inspirowane,czy wydukał je sam z siebie,dla szpanu,poklasku i reklamy swojej osoby?Sam twierdzi że- nie ma spójnego światopoglądu.Tak tylko czasem puści''bąka'' na Polskę dla kaprysu,czy wtedy jak słabo sprzedaje się jego książka?Jeśli mu tak źle w Polsce i się dusi,to niech wyjedzie do ziomków z Wehrmachtu,gdzie służył jego dziadek.Oni lepiej go zrozumią i przynajmniej będzie u swoich.Na prawdziwych patriotów,ta gadka o samozagładzie Polaków w obliczu zagrożenia nie działa.Jako naród potrafimy się mobilizować i stawić czoła wyzwaniu.Może mamy teraz fatalne,zepsute przez mamonę i rozbestwione społeczeństwo,ale mamy wspaniały NARÓD,który już nie jeden raz w swojej historii,pokazywał jak zwyciężać mamy.Jeśli by tak policzyć wszystkich Volksdeutschów(folksdojczów) i różnych grup Volkssturmu,to najwięcej było ich,jakby nie liczyć na Śląsku.Przypadek?Przypomnę że w Polsce przynależność,do tych grup,była uważana za zdradę narodową.Jeśli ktoś podjudza naród w którym mieszka i go obraża powinien za to odpowiedzieć karnie.Mamy prosty przykład na Krymie.czym taka dezinformacja,kreacja propagandy i sterowanie ludźmi''pachnie''Napuszcznie ludzi na siebie nawzajem,dla bliżej nieokreślonych korzyści jest haniebne.Resentymenty prowadzą do wojen i jeszcze większych podziałów w społeczeństwach dobrze do tej pory ze sobą koegzystujących od lat,czy nawet wieków.Żyjemy w wielkiej Europie,gdzie mamy możliwość swobodnego poruszania(jak nigdy dotąd).Marzenia można zatem spełniać gdzie się chce,nawet na bezludnej wyspie.Tam chyba takim ludziom ogarniętym oszołomstwem i polskofobią żyło by się najlepiej.Jako pisarz Szczepan Twardoch powinien wiedzieć,że słowa najbardziej ranią,a wypowiadane w szczególnym kontekście,jeszcze bardziej.Jeśli ktoś taki w chamski,bezczelny i arogancki sposób wypowiada się o Polsce,nie zasługuje na mój szacunek i nie jest godny by nazywać siebie Polakiem.Nie jestem wcale pewien czy przy pierwszej nadarzającej się okazji polepszenia swojego bytu,taki człowiek nie sprzeda i zdradzi.Proszę tylko nie wmawiać,że Ślązacy wstępowali do Wehrmachtu pod przymusem.Jakaś znikoma część na pewno była zmuszana,a reszta szła tam dla ideologii,dla spokoju rodziny i ze zwykłego materializmu,szczególnie w początkowej fazie wojny,gdy wojska niemieckie zajmowały kolejne kraje.Wtedy pokutowało myślenie że nikt ich nie zatrzyma.Pod koniec wojny,widząc przegraną Ślązacy zaczęli wiać z armii niemieckiej,by znów przysposobić się do nowej rzeczywistości.Nic nie ujmując bohaterom narodowości śląskiej,bo takich też znam i szanuje,cała reszta to gorliwi zdrajcy narodu polskiego,na usługach szalonego pana z wąsikiem.Pisarz Twardoch mam wrażenie balansuje,pomiędzy realizmem w którym żyje na co dzień,a fantastyką o której marzy i próbuje kreować.Każe nam wybierać między historią,która działa się naprawdę,a między jego historią alternatywną,którą sam wymyśla.Mam wrażenie że jest małym rozchwianym ludzikiem,którego ktoś na siłę,wtłoczył w rolę mężczyzny.Nie potrafi podjąć trafnej decyzji i miota się w swoim jestestwie,między Polską,a Niemcami.Nie wie po której stronie się opowiedzieć,bo nie ma tak naprawdę realnego zagrożenia jego bytu materialnego.Okropieństwo tego świata(z racji młodego wieku)jeszcze nie jeden raz da się pisarzowi we znaki,bo nie potrafi w sposób jednoznaczny zdefiniować swojej tożsamości.Teraz tkwi w takim stanie jak w tytule pewnego filmu''Słodko gorzki'',ale czy na pewno? Nie wiem po co autor''Morfiny'' prowokuje nas polaków,twierdząc że wcale Polski nie nienawidzi i -że dobrze mu się tu żyje(tak przynajmniej twierdzi),ale wiem jedno że to haniebna gra,za którą wcześniej czy później zapłaci jakąś cenę(już jest jeden pozew w sądzie w Poznaniu).Czy idąc do kogoś w gości  można się zachowywać tak obrazoburczo i pernamentnie obrażać gospodarzy?Czy Polska to spluwaczka w którą można pluć,bez konsekwencji?Czy to obrażanie Polski  ma jakiś cel,a może chce sprawdzić jak daleko może się posunąć w swych idiotycznych tezach?Zachodzę w głowę,dlaczego u inteligenta taki knajacki język i słowa''Pier..ol się Polsko?Czemu i komu ma to służyć?Chyba pisarz ma coś z Gombrowicza-gen zagłady i sam się zagryzie.To że ma łatwość w posługiwaniu się słowem pisanym,nie oznacza że wszystko mu wolno. Nie życzę sobie by komercyjny pisarz,obrażał mój kraj za którego ginęli moi przodkowie.Tylko mało rozgarnięty idiota pluje we własne gniazdo,w którym się urodził,wychował,wykształcił i jadł chleb.Teraz kiedy obrósł w piórka bawi się w kreację propagandy. Nam Polakom próbuje narzucić swoją narrację postrzegania świata.Mam w nosie te propozycję i resentymenty.Ja kocham Polskę(jak większość społeczeństwa) i nigdy nie damy się wciągnąć w brudne gierki.Skoro ktoś nie identyfikuje się ze swoim krajem nie jest wart uwagi,jako człowiek.Wprawdzie część społeczeństwa nie jest gotowa,do poświęceń,może Szczepan Twardoch należy do tej garstki,dlatego z takim uporem obrzydza nam Polskę.Dekadencję można zweryfikowć i zmienić,trzeba zacząć od patriotyzmu gospodarczego,a później wpajać zasady lojalności wobec własnego kraju.Trudno to jednak zrobić z ''resortowymi dziećmi''Dla nich ważniejsze jest koryto i kasa,przez to stają się pachołkami swoich szefów,we wszelkiej maści mediach w których kreują rzeczywistość.Nie przedstawiają jej uczciwie i dopóki nie zmienią się rządzący,nadal będą nas ogłupiać kreacją propagandy.W kreacji  i propagandzie pomagają, rządzącym nawet marni pisarze!!!

czwartek, 6 marca 2014

Szybkość i nowinki technologiczne,zabijają speedway!

Szybkość, zębatki i nowinki technologiczne zabijają kwintesencję żużla. W poszukiwaniu prędkości mechanicy przeszli samych siebie.Wszystko to poszło już odrobinę za daleko i powinniśmy się cofnąć do czasów,gdzie nie decydował start i pierwszy łuk,ale wspaniała porywająca walka na dystansie.Wyścigi wtedy są pasjonujące,kiedy do samej mety nie wiadomo,kto naprawdę wygra.To jest właśnie ta piękna kwintesencja żużla.W obecnym zaawansowanym technologicznie żużlu,takie wyścigi w całym sezonie można policzyć na palcach jednej ręki.Dziś gdy patrzę na czterech zawodników,stojących na starcie pod taśmą startową,to mam nieodparte wrażenie,że kolejność,na mecie można przewidzieć po starcie,ewentualnie po pierwszym łuku.Ktoś kiedyś trafnie to określił-że dziś zawodnicy na żużlu się nie ścigają,a jeżdżą i to w dodatku gęsiego. Tasowanie,piękne roszady,mijanki wraz z nowinkami technologicznymi odeszły do''lamusa''historii speedwaya.Właśnie wtedy były dużo mniejsze prędkości,co pozwalało zawodnikom wykazać się,techniką jazdy i walecznością.Wystarczy sięgnąć po stare archiwalne nagrania,by się przekonać,co było i powinno być nadal kwintesencją żużla.Sama technika,też się zmieniła w sposób radykalny.Dziś nie ma już,takiego sprytnego operowania gazem,poza tym na starcie gaz się odkręca,a na mecie zamyka,to jest dziś z grubsza cała filozofia jazdy.Cały ''wic''polega na jeżdżeniu z bardzo mało wyłamanym motocyklem.Nie ma już specyficznego wkręcania gazu w każdym wirażu.Trzeba odrobinę''pokombinować''z ustawieniami,ale największą rolę w dzisiejszym żużlu,odgrywają niestety pieniądze.Umiejętności zawodnika,jego technika jazdy schodzą na dalszy plan.Kto ma wypasione'' fury''ten jest daleko w przodzie,reszta jest niestety tylko tłem,co widać w bogatszych zespołach i w cyklu Grand Prix.Tylko powrót JAWY,mógłby uzdrowić tą chorą sytuację i  pomógł by przywrócić normalność,w żużlu.Zlikwidował by ten niepotrzebny nikomu''wyścig zbrojeń''.Dziś nastał w speedwayu okres gadżetomani,nawet juniorzy dają się w to wciągać,może to oni z racji wieku są bardziej podatni,na te głupie i nikomu nie potrzebne nowinki techniczne(tylko ich producentom).Zamiast kupować manetki gazu,czy inne za 100 euro,kupują za 200 euro,choć wcale nie są lepsze,od tych tańszych ale jak brzmi i można się pochwalić przed kolegą,jak najnowszą konsolą do gry.Z innym osprzętem jest to samo,dlatego żużel robi się coraz droższy,a magicznym słowem tu jest to że jest zagraniczny,co nie znaczy że jest lepszy,od wytwarzanego w Polsce,(vide tłumik Dębskiego).Zarządzający żużlem działacze,nie są w stanie zapobiec tej samonakrecającej się spirali,niepotrzebnej nikomu drożyzny w speedwayu.Tu trzeba postawić pytanie.Kto za to płaci? Najczęściej kluby i kibice płacąc coraz więcej za bilety i po części zawodnicy.Ci ostatni się jednak,rozleniwili i rozbestwili,a kluby zaniechały przez tą drożyznę,szkolenia młodych zawodników.Lepiej za pieniądze sponsora,kupić''gotowca''wyszkolonego przez innych naiwnych,których niedługo braknie,jak lekarzy w służbie zdrowia.Za parę lat żużel padnie na pysk,bo młodzi nie garną się do niego,widząc jak kończą w klubach ich koledzy,którzy grzeją w nich ławę rezerwowych,oczekujących,bez szans na jazdę.Kupczy się juniorami i wypożycza do niższych lig.Sporo talentów zmarnowano w ten sposób w klubach,na przestrzeni ostatnich paru lat.Wracając do szybkości,zmieniła się filozofia jazdy na motocyklu żużlowym.Teraz trwa odkręcanie gazu do oporu i 'jazda na koń''Żadnego sterowania silnikiem i próby wykorzystania jego mocy,elastyczności.Wprowadzenie następnej nowinki technicznej,tytanu doprowadziło,do wielkich dysproporcji w żużlu,bo jednego zawodnika który dostaje w klubie 7 tysięcy za punkt,na niego stać,a innego nie.Gdzie tu równe szanse?Co roku ta pogoń za nowinkami,coś zmienia,ale nie ma żadnego''złotego środka''Niektórzy mechanicy są trochę tylko sprytniejsi,ktoś wymyśli lepsze krzywki,sprężyny,tłoki czy korbowody, reszta to mity,o''tunerach z kosmosu'',którzy tak naprawdę,są od zupełnie czegoś innego.Nie wszystko ''złoto co się świeci'',tylko wieloletnia współpraca i zaufanie,może w polskich realiach przynieś spodziewane efekty.Przecież polscy mechanicy skonstruowali udany motocykl FIS,były też udane próby gorzowskiego silnika.Gdyby wszystko nie rozbiło się o politykę i pieniądze,kto wie może bylibyśmy potęgą w Europie,a nie upadłą JAWĄ.Okupant ze wschodu nie tolerował takich wybryków i jeśli to nie była produkcja CCCP.skutecznie ją wygaszał w sposób nieodwołalny i nieodwracalny.Dziś inny ''brat''tym razem z zachodu(BSI)próbuje zamykać nam usta i decydować za nas,robiąc wszystko by dobry produkt,jakim jest niewątpliwie bezpieczny tłumik Leszka Demskiego,nie wszedł do produkcji i na europejski rynek!Działacze brońcie polskiej racji żużla!Sezon żużlowy zbliża się wielkimi krokami.Jak na razie pogoda jest łaskawa i zawodnicy wyjeżdżają gremialnie na tory,by kręcić pierwsze trenningowe kółka.Niektórzy testowali nawet nowy przelotowy tłumik pana Leszka Demskiego,piejąc z zachwytu,że to jest to na co z utęsknieniem czekali.To jednak tylko powrót do przeszłości,gdzie w żużlu było normalnie.Najważniejszą sprawą zawsze powinno być bezpieczeństwo i przekonanie,że można bez obaw raptownie przymknąć gaz,a gdy jest potrzeba równie szybko go otworzyć.Silnik nie powinien zejść z obrotów.powinien nadal mieć moc,by można wyratować się z sytuacji w której można zobaczyć szybko zbliżającą się bandę i kolegów na torze.Obecne tłumiki nadają ton jeździe po torach twardych i śliskich,stąd nieciekawe wyścigi,bez emocji i jazda gęsiego do mety.Tłumik bez przelotu ma wadę o której wszyscy wiedzą.Jest nieprzewidywalny,dla zawodnika i innych uczestników biegu. Podczas raptowego kłapnięcia gazem(zamykania)włacza się taki jakby dopalacz i spaliny niespodziewanie pociągają zawodnika,nadając mu nieraz inny tor jazdy i niemożność zapanowania nad motocyklem.Na obecnym ustrojstwie najlepiej trzymać krawężnik.bo jak się wjedzie w odsypane silnik traci moc.Na tłumiku przelotowym motocykl,na odsypanym torze zachowuje się zupełnie inaczej.Przyspiesza płynnie i lekko mu wtedy podnosi przednie koło do góry,wtedy zawodnik czuje komfort jazdy.Skoro zawodnicy wypowjadają się o nowym tłumiku pozytywnie,to należy go jak najszybciej wprowadzić,we wszystkich ligach.Tymbardziej że jest coraz więcej głosów rozsądku,że nie trzeba wielkiego dostrajania silnika,można jechać na nim z marszu.Jako kibic zawsze marzę o tym by oglądać coraz lepsze widowiska i więcej mijanek na torze,a nie jazdę spacerkiem do mety.Znamienne jest zdjęcie,które wygrało tegoroczny konkurs ogłoszony przez znany portal internetowy.Tak właśnie wygląda jazda gęsiego,jak na tym zdjęciu mojego ziomka z Częstochowy,które wygrało w konkursie.Trzeba to zmienić by żużel stał się dyscypliną widowiskową,jak dawniej,a ludzie zaczną chodzić na stadiony!