Prezesi klubów i innej maści działacze klubowi,kręcący się od lat przy żużlu,to nudziarze z misją kreowania się na mężów opatrznościowych polskiego speedwaya.Czy takim mężem opatrznościowym jest prezes kubu Włókniarz Częstochowa,śmiem wątpić.Coś niechętnie z nim chcą współpracować inni działacze.W bliskim mojemu sercu Włókniarzu,też nie dzieje się ostatnio najlepiej.Wczoraj z funkcji wiceprezesa zrezygnował,jak się wydawało łebski gość Łukasz Banaś. Dlaczego w tak krótkim czasie od momentu nominacji,to pytanie do prezesa klubu pana Mizgalskiego.Nie zagrzał długo miejsca Łukasz Banaś w Stowarzyszeniu CKM Włókniarz(jakieś 3 miesiące) i w spółce CKM Włókniarz(około 4 miesięcy).Swoją decyzję uzasadnił dość lakonicznie-rozbieżną w stosunku do mojej wizją funkcjonowania klubu.Podkreślając jednocześnie,że funkcję wiceprezesa pełnił społecznie.Dość krótki i niejasny komunikat,pozostawia wiele niedomówień i pole do spekulacji.Najprawdopodobniej jak nie wiadomo o co chodzi,to zazwyczaj chodzi o pieniądze,a nie o żadną wizję.To tylko jedna z hipotez inna jest taka że Włókniarza po prostu na niego nie stać,jak na Kafla i wielu innych.Według prezesa Mizgalskiego wszystko zrobi''złota rączka''Włókniarza Andrzej Puczyński.Tak sobie myślę że gdyby ktoś w Częstochowie potrafił lepiej od niego przygotowywać tor na zawody,to i z nim prezes by się pożegnał bez żalu,z powodu bezsensownych oszczędności.Wiadomo nie od dziś że zarząd Włókniarza oszczędza teraz na wszystkim,na czym się tylko da.Może prezes miał inną wizję-chciał na pewno by Łukasz Banaś nadal na stanowisku wiceprezesa klubu pracował społecznie.Czy aby nie za dużo tego cyrku,jak na jeden klub,który bez przerwy rozgrywa się na naszych oczach?Ten brak stabilizacji niedobrze wpływa na morale w klubie(w tym na zawodników) i na opinie o Włókniarzu,jako marce w całej żużlowej Polsce.Skoro zarząd zbudował drużynę na kredyt,bez stabilnego budżetu,to widocznie Łukasz Banaś nie chciał brać odpowiedzialności za długi i firmować ich swoim nazwiskiem.Całe odium spadło by potem na niego.Widoczne nie chciał brać na swoje barki,takiego ciężaru odpowiedzialności,gdyż w przyszłości ma szansę zostać prezesem Włókniarza,ale z czystym kontem,bez obciążeń z przeszłości.Wcześniej czy później era Mizgalskiego się w Częstochowie skończy.Wtedy Banaś z czystym kontem może powiedzieć-mówiłem że tak to się skończy.Niedługo w Częstochowie braknie kandydatów,na ten gorący stołek wiceprezesa i trzeba będzie sięgnąć po jakiś desant''samobójców'' z zewnątrz.Wielka szkoda prezes Mizgalski,na naszych oczach rujnuje ten zasłużony klub,bo wcześniej ,czy później skończy się ta zabawa katastrofą.Oby tylko nie w trakcie sezonu,bo kibice dostaną szału i prezesa wywiozą na taczkach.Wiele tych absurdów ostatnio w zarządzie Włókniarza i nie ma widoków na poprawę tego stanu rzeczy.Kiedy my kibice co są na zawsze z Włókniarzem,doczekamy się normalności,czy odrobiny stabilności oraz jasności w działaniach zarządu klubu?Pytań jest wiele,bo dużo spraw jest nie wyjaśnionych,tajemniczych i dziwnych.Skoro w klubie nie ma zgody,to źle wróży na cały sezon.Nie widzę w tych działaniach nic optymistycznego.Pan prezes Mizgalski żali się wszędzie,że kibice go krytykują,na różnych forach i nie dają mu spokojnie pracować.Gdyby pan pracował przejrzyście na pewno nie było by z tym problemu,ale pan tak zagmatwał i zapętlił wszystkie sprawy dotyczące klubu,że mają zupełną rację,iż domagają się od prezesa wyjaśnień.Jak można być spokojnym,skoro sezon zbliża się wielkimi krokami,a tu takie wolty.Klub Z wielkimi tradycjami,a wizerunek się wali,jak domek z kart,to na pewno nie przysłuży się klubowi.Zresztą jest wiele takich klubów w których kolejni działacze,wysiadają z pociągu pod nazwą żużel,obawiając się dalszych kompromitacji i ochlapania błotem swojego wizerunku,przez innych nieudaczników.Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to że Łukasz Banaś,na prezentacji robił dobrą a minę do złej gry,a tuż po niej nazajutrz nagle zrezygnował.Musiał mieć biedak ciężką noc na te przemyślenia.Czy my się doczekamy w klubie,dobrych uczciwych ludzi pozbawionych syndromu wielkości i genu samozagłady?Taka sytuacja niejasna nie jest tylko domeną Włókniarza,ma miejsce w wielu klubach,na każdym z prezesów można ''wieszać psy''prawda jest jednak taka,że w końcowym rozrachunku,liczą się nie metody tych prezesów,ale skuteczność,danego prezesa.O metodach i trybie dojścia do tych sukcesów ludzie zapominają szybko.W przypadku zdobycia medalu pamiętają dłużej,bo to rzeczy przyjemniejsze od sporów.Dlatego niektórzy prezesi z premedytacją,budują drużynę marzeń,na kredyt,by powetować sobie,złą opinię o zarządzaniu i zatrzeć złe wrażenie jakimś medalem.U innych można zaobserwować sporo bezsensownych wypowiedzi,bzdur i słownych potyczek,by uspokoić kibiców i zatkać usta krytykom ich poczynań.Historia uczy że prawda leży po środku i tego się trzymajmy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz