Większość kibiców w Częstochowie zadaje sobie to pytanie.''Torres''to Maksym Drabik syn Sławomira Drabika''Slammera'',legendy częstochowskiego Włókniarza.Nazwisko Drabik wywołuje w Częstochowie od lat wiele emocji i to tych pozytywnych.Maksym w lutym 2014 r kończy 16 lat(chciałbym mieć teraz tyle) i może stać się pełnoprawnym uczestnikiem zmagań ekstraligowych już od początku przyszłego sezonu rozgrywkowego.Widziałem tego młodego człowieka w tym roku na kilku treningach i mogę śmiało powiedzieć,że na pewno ma wielkie szanse zostać ulubieńcem całej żużlowej Częstochowy.Już teraz może z powodzeniem konkurować z bardziej doświadczonymi i objeżdżonymi już w Ekstralidze,Hubertem Łęgowikiem i ''Komarem'' Rafałem Malczewskim.Maksym podczas jazdy na torze sylwetką do złudzenia przypomina swego ojca Sławka Drabika,zwanego ''Slammerem''Czy w życiu sportowym,które tak naprawdę dopiero zaczyna,dorówna swemu znanemu ojcu.Jest ku temu wiele przesłanek.Ja jestem tego pewien.Ale czy dorówna barwnymi wypowiedziami i sposobem bycia, Sławkowi tego już jestem pewien mniej.To się dopiero okaże. Na sukces w tym trudnym sporcie wpływa wiele czynników.Talent-który na pewno Drabik junior posiada.Psychika- o to jestem spokojny,jak na jego wiek zachowuje się w sposób dojrzały.Samodyscyplina-myślę że tyle lat jazdy na żużlu ojca i podpatrywanie,da mu do myślenia.Sprzęt-tu może być trochę gorzej,bo gdyby dysponował takimi''furami''jak pewien młodzian z Torunia,to wnet by go przegonił.Jego lekkość i płynność jazdy zrobiła wrażenie na mnie i paru moich kumplach co to na żużel chodzą od kołyski i różne rzeczy w swoim życiu widzieli.Pieniądze-wiadomo w żużlu są potrzebne ogromne,bo to studnia bez dna.Sławek już od dłuższego czasu nie jeździ,więc trudno będzie mu wyłożyć takie pieniądze na sprzęt.Myślę że sponsorzy w porę dostrzegą ten brylancik i pomogą chłopakowi w jego jakże trudnej drodze na żużlowe szczyty.Moim pragnieniem jest żeby kibice dali czas Maksymowi na rozkręcenie się w tym sporcie.Żeby notorycznie nie porównywali go do słynnego na cały kraj ojca,bo może nie udźwignąć tego ciężaru odpowiedzialności za wynik od ciągłego porównywania.To są dwa odmienne byty,choć z tych samych genów.Dobrze że Sławek nie wywiera na niego presji.Jak już kiedyś o nich pisałem,nic na siłę.Maksym musi sam zadecydować,czy jest gotowy do walki o najwyższe cele w tym kontuzjogennym sporcie.Sławek jak to mówią''zjadł zęby''na żużlu,więc o rozwój psychofizyczny można być spokojnym.Widać że ze Sławkiem się świetnie rozumią.To jest wypisane na ich twarzach,gdy ich się ogląda z bliska.Maksym o czym nie wszyscy wiedzą ma już spore doświadczenie w jeździe na torach lodowych w ICE Speedwayu.Brał udział w zawodach organizowanych przez Sławka i to z powodzeniem.Traktując to jako dobry trening i zabawę.Sławek nigdy nie był z tych co zadzierają głowę do góry i patrzył w chmury.Był i jest szczery,jak ma coś do powiedzenia to wali ''prosto z mostu'',bez owijania w bawełnę.Nie używa gładkich słówek,jest facetem prostolinijnym.Zawsze niemal przez całą karierę nabijał się z dziennikarzy.Bo jak to bywa z dziennikarzami,zadawali mu takie pytania że ręce opadały.Nieraz z przekory im odpowiadał i dla... się z nimi droczył a ci to brali na śmiertelnie poważnie.Na pytanie jak pan dziś będzie jeździł odpowiadał-średnio na głowę 2 litry i jazda.Dlatego później gdy na torze mu nie szło danego dnia kibice wykrzykiwali''Drabik!Może kielicha,albo Marlboro''?Miał pretensje że polscy zawodnicy byli uczeni stylu jazdy,jak by im ktoś włożył kij od szczotki w plecy.Jego wzorem był bez wątpienia Erik Gundersen,legenda duńskiego żużla. Lubił patrzeć na jego niecodzienny styl jazdy.Sławek zawsze twierdził że wtedy gdy naprawdę rozwijała się jego kariera,żużlowcy w Polsce,nie mieli jak to określił''rumaków''ale mieli''koniki na biegunach''o jakich śpiewała swego czasu Urszula.''Slammer'' im był trudniejszy tor,to jakby lepiej się na nim czuł i osiągał lepsze wyniki.Nie przeszkadzały mu brony,jak teraz Pedersenowi w Lesznie(swoją drogą jak on tam teraz będzie jeździł?).Teraz po Sławku pałeczkę w rodzinie przejmuje jego utalentowany syn Maksym,który zaczynał od zabaw quadem zasilanym akumulatorem.Podczas II Międzynarodowego turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Częstochowy Olakam-Cup Sławek Drabik symbolicznie przekazał swój plastron synowi Maksymowi i wystartował nawet z nim w biegu pokazowym.Tak oto zaczyna się zapisywać nowa karta historii Włókniarza Częstochowa.Oby to była karta bogata w sukcesy jakie osiągał Sławek,albo ją przewyższająca.Oby kariera Maksyma toczyła się bez urazów,kontuzji.Czego obu panom Maksymowi i Sławkowi Drabikom życzę.Dla przypomnienia kilka ''oryginalnych tekstów Sławka Drabika do pamiętnika!
Dziennikarz:Jak wygląda życie żużlowca?Drabik:Zawody,ostro w beret,ostro w beret.
Dziennikarz:Sławek jak pojedziesz w tym biegu?Drabik:Standardowo.Najpierw prosto potem w lewo.
Dziennikarz:Jakie tory sprawiają Ci najwięcej trudności.Drabik:Kwadratowe.
Dziennikarz:Panie Sławku!Co się stało?Czemu taka słaba postawa na torze?Drabik:Wytrzeźwiałem.
Dziennikarz:Zmieniłeś klub,ale opiekun twojego sprzętu nie zmienił się?Drabik: Oczywiście,że nie.Babcia wie o co chodzi.Do sezonu sezonu jest przygotowana perfekt.Zakupiłem jej reformy oraz góralskie skarpety. Powinno być dobrze.
Dziennikarz:We Wrocławiu sprzęt przygotowywała Ci Babcia,czy coś się zmieniło w tym temacie?Drabik: Babcia się trochę roztyła i teraz jest poważny problem,bo nie mieści się w warsztacie.
Drabik zapytany jak chodzą motory,odpowiedział:Brrrrrr,brym,brym...
Taki jest Sławek Drabik,poważny gość z Częstochowy,któremu piszący te słowa się kłania i pozdrawia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz