Nie samym żużlem człowiek żyje.Będzie trochę polityki,bo moje zwoje mózgowe uruchomiła wizyta gospodarska p.premiera Tuska.Został on mianowicie zaproszony przez dwie dziewczynki wychowujące się w rodzinie zastępczej. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie ten wszechobecny PR,towarzyszący tej wizycie.Podobieństwo do tego pana z prawej(dla młodych tow.Edward Gierek I sekretarz PZPR) jest bardzo zaskakujące.Porównanie jak najbardziej trafne. Dziwi tylko w tym jedno.Dlaczego premier polskiego rządu daje się wciągać w te śmieszne gierki.Gdyby się znienacka pojawił u jakieś naprawdę biednej potrzebującej rodziny,to bym zrozumiał.Ale ta wizyta była ustawiona jak każda fabryka do której przyjeżdżał ten pan z prawej strony zdjęcia. Piękna zastawa,bogaty nad wyraz obiad,jednym słowem sielanka.Pytania też ustawione,słowem pic i żenada. Wszystkie usłużne telewizje nawet transmisje przeprowadziły z tego śmiesznego ale irytującego opinię publiczną ''przedstawienia''.Sielanka jednak się kończy i pochwały gospodarzy tego widowiska także.Opuszczając gościnne progi p.Tusk natknął się na jak to ich kiedyś sam nazwał zwykłych''pieniaczy''czyli lud tubylczy,który czując pismo nosem że pod''nosem''mają premiera polskiego rządu.Ci zaś ochoczo zaczęli zadawać trudne dla szefa rządu pytania,o chorych pozbawionych leczenia,o głodne dzieci,,bezdomnych,emerytów z tak niskimi niskimi emeryturami że nie stać ich na wykupienie lekarstw.O pracowników którzy nie mają nawet najniższej pensji,a którzy są zmuszani do pracy po kilkanaście godzin na dobę. O tych którzy nie mają ubezpieczenia,bo pracują na umowach śmieciowych. Pytali o matki dla których nie ma miejsc w żłobku czy w przedszkolu i wielu innych sprawach. Zdesperowani ludzie chcieli wykrzyczeć premierowi polskiego rządu swój żal. W tych ludziach którzy na własne oczy zobaczyli obłudę premiera zagotowała się krew,że chciał ich ostentacyjnie pominąć. Ludzi p.premierze trzeba słuchać nie od święta i wielkiego dzwonu. Sam się pan przekonał że szukają okazji by zadać panu te wszystkie niewygodne pytania. Wystarczy ich naprawdę posłuchać to niechybnie się dowiecie co sądzi o was NARÓD. Żeby ich wysłuchać nie trzeba PR-ich akcji.To hipokryzja,bo od czasu słynnego ''Tuskobusa''aktywność premiera była znikoma.Gdy zbliżają się wybory do Europarlamentu,nagle wzrosła.A głupi naród daje się dalej omamiać tej zgrai cwaniaków,cyników i hipokrytów.Wizyty gospodarskie są może i dobre,ale te nie zapowiedziane,bo wtedy człowiek najwięcej się dowie o sobie i innych. Po tej wizycie widziałem Tuska posępną twarz,patrzył w ziemię nie widział nas(społeczeństwa)Nikt mu nie klaskał nadmiernie nie kadził.Może zrozumiał że społeczeństwo zdradził.Cała prawda o tym ugrupowaniu wygląda tak: Puste gesty,puste słowa,puste serce,pusta mowa,sine i zacięte usta,pusty wzrok i głowa pusta,pusty program i projekty,do cna pustych stek inwektyw.Puste hasła obietnice wszystko puste-poza picem. Słowem zero nicość próżnia tym się dziś Platforma wyróżnia! Najwyższy czas wyruszyć w kosmos z biletem w jedną stronę.Wtedy w Polsce nastąpi normalność. Nie ma nic gorszego od leniwego premiera,który się uaktywnia wtedy gdy jego ugrupowanie może odnieś jakąś korzyść. Społeczeństwo ma w głębokim poważaniu i jest mu potrzebne tylko i wyłącznie do glosowania! Ta gospodarska wizyta premiera w Strzałkowie przypomniała mi te z którymi po swoich krajach jeżdżą Putin i Łukaszenka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz