Sezon 2013 r przechodzi do historii. Zawodnicy podpisali nowe kontrakty.Niektórzy grzeją kości w ciepłych krajach,inni nadal ciężko trenują lub startują w Australii. Dla kogoś kto kocha sport żużlowy,trudno mu usiedzieć spokojnie nawet w okresie zimowym,kiedy to żużlowcy powinni być zajęci zupełnie innymi sprawami. Częstochowskie środowisko nadal trochę wrze.Są tacy co bardzo boleją że Częstochowę opuścił Emil Sajfutdinow. Inni wylewają na niego kubły pomyj. Może ta ucieczka byłaby łatwiejsza do zniesienia,gdyby odszedł do innego klubu.Stało się inaczej wybrał zespół z Torunia,znienawidzony na własne życzenie przez częstochowskich fanów żużla. W tym miejscu pokuszę się na małą uwagę w stosunku do zawodników tzw.''wędrowniczków'',co to zmieniają kluby z szybkością karabinu maszynowego,w poszukiwaniu większej,a czasem pewniejszej kasy. Niech ci wędrowniczkowie nie opowiadają bzdur we wszelkich dostępnych do tego celu mediach,jak to bardzo kochają obecny klub i jego kibiców. Z ich ust padają nawet obietnice,że w swoich planach mają pozostanie w konkretnym klubie do końca kariery. Nic bardziej mylnego,to są zawsze obietnice,nie mające pokrycia w rzeczywistości. Nie róbcie tego bo stajecie się hipokrytami do kwadratu i śmiesznymi ludzikami bez sportowych ambicji. Średnio inteligentny kibic wie,że pójdziecie tam gdzie więcej zapłacą. Opowiadanie tych''bajek'' o wielkim przywiązaniu do kubu obraża naszą inteligencję. Znajda się kibice co potraktują to wasze ględzenie o przywiązaniu do barw klubowych, z przymrużeniem oka,ale są i tacy którzy takie wyznania traktują śmiertelnie poważnie. Czemu często,gęsto dają wyraz na różnych zawodach gwiżdżąc i mieszając Was z błotem. Każdego zawodnika można zrozumieć,bo tak jest też w życiu. Jeśli jakieś przedsiębiorstwo ma lepszą ofertę dla mnie,to na pewno wybiorę lepszą i lepiej płatną i tam gdzie płacą na czas pieniądze. Takich zawodników którzy wiele lat przejeździli w jednym klubie jest niewielu(Adams w Lesznie) resztę można policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli ktoś myśli ze w latach 70-tych i 80- tych było inaczej,to wyprowadzę go z błędu. Wtedy także nie było czystego sportu( a kiedy był?).Także za kulisami odbywała się cicha licytacja. Kto uważa ze wtedy byliśmy romantyczni i rycerscy i że wszystko odbywało się w duch fair play,to jest w głębokim błędzie.'' Każda epoka ma swoją inkwizycję'' Wtedy też kuszono zawodników różnymi grantami materialnymi. Może na mniejszą skalę,bo było w sporcie mniej pieniędzy do przejęcia,ale zawsze coś trzeba było z tej puli uczknąć. Gospodarka nakazowo-rozdzielcza,była nie do zniesienia,wszystkiego brakowało. Także przepisy w sporcie żużlowym były inne,ale bardziej proste i zwięzłe(chociaż to było dobre) Były za to dobra materialne którymi można było kusić zawodników. Jednym ze sposobów był po prostu rozkaz przeniesienia,bo większość klubów była z kręgów MSW(milicyjnych),czasem wojskowych. Wielką zachętą były wtedy deficytowe mieszkania. Kuszono także talonami na lepsze samochody,czy wysokopłatnymi etatami w zakładach pracy. Taki ''delikwent''wcale nie pojawiał się w pracy podpisywał listę płac i tyle go widzieli. Wtedy jednak gdy zawodnik zmieniał klub zostawał tam na parę lat. W zamian za te granty materialne musiał podpisać odpowiednie zobowiązanie,że nie zmieni klubu w okresie który miał zapisany w umowie. Jednym słowem problemy były te same,tylko inna była ich skala. Do obecnej sytuacji jak ulał pasują słowa bardzo pięknej piosenki którą śpiewał p.Piotr Szczepanik pt.''Kochać jak to łatwo powiedzieć''.Zawodnicy wypowiadają te słowa w stosunku do kibiców i nowego klubu,bez opamiętania i chwili refleksji. Ale za to z wielką nutą hipokryzji. Przykładem jest N.Pedersen,który obecnie zasilił szeregi Unii Leszno i od razu zapałał do niej wielką miłością.Od razu zakochał się w niej na zabój.Co za cynizm. Nawet poświęcił swój czas,by nagrać wspólnie z innymi zawodnikami świąteczny teledysk. Mało tego doznał takiej przemiany,że obiecał iż będzie jeździł parowo i czekał na swojego partnera z pary. Co ta kasa z ludzi robi,za judaszowe srebrniki można obiecać wszystko,nawet Szetlandy.To już robota lesznian i jego marketingowców. W swojej karierze Nicki Pedersen zmienił już kilka klubów. Czy poprzednie kluby i ich kibiców także kochał miłością dozgonną? Czy tylko ich pieniądze? Kluczem do sukcesu w klubach jest zawsze pasja i miłość do żużla,bo w tym sporcie jest jakaś magia. Nie ma lepszego miejsca na spędzenie popołudnia czy pięknie zapowiadającego się wieczoru,przy zachodzącym słońcu niż znajomy stadion żużlowy,który zna się od dzieciństwa. Wtedy zapominamy o tej całej hipokryzji. Uruchamiamy wszystkie zmysły,szczególnie te najważniejsze jak:słuch,wzrok i węch. Adrenalina sięga wtedy zenitu.Bo żużel jest jak...narkotyk,uzależnia na długie lata. Dlatego sport żużlowy ze względu na jego niezwykłą atmosferę na trybunach i najbardziej wiernych z wiernych kibiców,jest taki wciągający. Porywająca tłumy walka na torze jest najpiękniejszym widowiskiem,które przynajmniej raz w życiu powinniśmy zobaczyć na żywo na stadionie sportowym. Nie dajmy sobie zepsuć tego widowiska szowinistycznymi zagrywkami,ludzi którzy chcą go zepchnąć na margines w mediach(truchtacz Robert Korzeniowski) Żużel od lat powojennych nas zaskakuje,wzrusza, bawi,fascynuje i podnieca. Jeśli kiedyś przypadkiem w swoim życiu zawitało się na stadion,to wraca się na niego zawsze. Tak działa magia polskiego żużla.Tu prędzej można ogarnąć wzrokiem 4 facetów w kaskach jeżdżących ciągle w lewo,niż 11 facetów biegających bez celu w różnych kierunkach,za okrągłym przedmiotem ich pożądania,zwanym piłką. Żyjemy w wolnym(podobno,choć ja mam wątpliwości) kraju i każdy może kochać taki sport jaki bardziej lubi, a najlepiej niech każdy zostanie przy swoim. Ale czegoś nowego zawsze warto spróbować. Nawet komuna popróbowała ''Coca coli''i jaki był efekt? Spodobała się.Dziś bez niej nie możemy żyć.Zawodników proszę by nie opowiadali tych dyrdymałów o miłości do danego klubu. Bo swe miłości(kluby)zmieniają jak rękawiczki.Tak jak te panie lekkich cokolwiek obyczajów facetów dla kasy.To i to jakby nie było zawodowstwo,a miłości w tym nie ma żadnej!Grisza Łaguta- na zdjęciu jest już u nas 4 lata i niech tak pozostanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz